Solidarność 2020. 7 ciekawych historii, które wzmocnią Twoją wiarę w Białorusinów

Koronawirus i protesty to dwa elementy, które „obudziły” białoruskie społeczeństwo obywatelskie.

Solidarność to nowy stan białoruskiego społeczeństwa w 2020 roku. Kiedy pojawiła się podstępna choroba, ludzie stworzyli system solidarności, wzajemnej pomocy, wolontariatu. I już z tym doświadczeniem weszli do głównej kampanii politycznej roku.

Radio Swaboda zebrało kilka historii białoruskiej solidarności.

1. #BYCOVID19 zebrał ponad 360 tysięcy dolarów na środki ochrony osobistej dla lekarzy

W ramach wolontariatu pod kierownictwem Andreja Stryżaka, Andreja Tkaczoua, Julii Daraszkiewicz i innych zorganizowano zbiórkę charytatywną na rzecz białoruskich lekarzy podczas pierwszej fali koronawirusa od marca do czerwca 2020 r.

Ілюстрацыйнае фота. Андрэй Стрыжак (зьлева) падчас перадачы дапамогі ў шпіталь

Andrej Stryżak (po lewej) podczas przenoszenia środków ochrony osobistej do szpitala

Chociaż Alaksandr Łukaszenka przekonywał Białorusinów wiosną, że koronawirus jest „psychozą”, kampania zgromadziła ponad 1500 wolontariuszy z całej Białorusi. Dzięki finansowaniu społecznościowemu zebrali wówczas rekordową kwotę: ponad 360 tys. dolarów, za które kupili ponad 450 tys. sztuk sprzętu ochrony osobistej.

„Celem kampanii jest pomoc białoruskim lekarzom” – napisał Andrej Stryżak. – Fundusz nie ma celów politycznych w udzielaniu takiej pomocy. Nikt z zespołu nie będzie kandydował na prezydenta”. Inicjatywa #ByCOVID19 została uznana za „Kampanię roku dotyczącą praw człowieka”.

W lipcu Andrej Stryżak i Andrej Tkaczou zostali zmuszeni do opuszczenia Białorusi, ponieważ władze zablokowały platformę MolaMola, na której ludzie zbierali pieniądze dla lekarzy.

W październiku twórcy ByCOVID19 oświadczyli, że nie wznowią projektu wraz z nadejściem drugiej fali pandemii koronawirusa.

„Jest wystarczająco dużo kominiarek milicyjnych, powinno być wystarczająco dużo masek medycznych” – wyjaśnił Andrej Stryżak.

Andrej Stryżak, Andrej Tkaczou i inni wolontariusze z zagranicy włączyli się w inicjatywy pomocy ofiarom represji.

2. „Dzisiaj będę w kolejce do Symbal.by”. Wsparcie sklepu z pamiątkami, kawiarni O’Petit, kwiaciarni Pierwyj cwietnoj

Чарга каля крамы Symbal.by пасьля абвяшчэньня аб закрыцьці крамы, 23 чэрвеня 2020 году

Kolejka przed sklepem Symbal.by po ogłoszeniu zamknięcia sklepu, 23 czerwca 2020 r

W czerwcu władze zaczęły naciskać na sklep z pamiątkami Symbal.by. Najpierw policja skonfiskowała od dostawcy sklepu 419 koszulek z napisem „PSYCHO 3%” [nawiązanie do 3% Białorusinów, którzy popierają Łukaszenkę – przyp. tłum.], po czym rozpoczęły się liczne kontrole stacji sanitarnej Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.

Właściciele sklepu powiedzieli, że muszą go zamknąć 29 czerwca. We wtorek 23 czerwca wieczorem w pobliżu sklepu na Maszerawa 18 ustawiła się długa kolejka – ponad 50 osób. Przyjechały więźniarki. Według oficjalnej wersji MSW do masowych zatrzymań doszło z powodu konfliktu między ludźmi w kolejce a okolicznymi mieszkańcami. A ludzie z kolejki zeznali, że 20 osób zostało zatrzymanych bez powodu.

Właściciel Symbal.by Pawał Bieławus oświadczył, że sklep zapłaci wszystkie grzywny osobom, które stały w kolejce do sklepu.

W następnych dniach setki zaniepokojonych Białorusinów znów ustawiało się w kolejce, by kupić pamiątki. W obronie sklepu i przeciwko zatrzymaniom przemawiały znane osoby: przedstawiciele show-biznesu, prezenterzy telewizyjni, aktorzy, sportowcy.

Popularny prezenter telewizyjny Dzianis Dudzinski napisał pełen oburzenia wpis w sieci społecznościowej.

„Dzisiaj będę w kolejce do Symbal.by… Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebuję T-shirtu z „Symbalu”… A ponieważ, hej, wielki i straszny OMON, NIE MOŻE bić ludzi, którzy przyszli kupić ciuchy lub filiżankę… NIE MOŻNA bić starszej kobiety tylko dlatego, że przechodziła obok sklepu… NIE MOŻNA atakować grupą ucznia, który przyszedł ze swoim przyjacielem kupić pamiątkę… Po prostu stoją w kolejce do sklepu, nawet bez haseł i apeli…” – napisał Dzianis na Facebooku.

Również showman Dźmitry Kachno (napisał post „Tak nie można!”), aktorka Teatru Kupały Marta Hołubiewa, gimnastyczka Mielicina Staniuta nie pozostali obojętni. Za co później zostali ukarani: Dzianis Dudzinski i Dźmitry Kachno zostali zwolnieni z kanałów telewizyjnych, a kontrakt z Mieliciną Staniutą został rozwiązany. Dudzinski i Kachno zostali również skazani na 10 dni więzienia, po czym ukarani grzywną.

Po wyborach Białorusini wsparli także poszkodowanych właścicieli sklepów i kawiarni.

Przez kilka godzin ludzie zbierali pieniądze na szklane drzwi kawiarni O’Petit, które zostały rozbite przez dowódcę HUBAZIK Mikałaja Karpiankowa, a potem stali w długich kolejkach po kawę w kawiarni.

Na początku października przed kwiaciarnią Pierwyj cwietnoj utworzyła się duża kolejka, kiedy jej właściciel Maksima Charoszyna został zatrzymany i dotkliwie pobity przez milicjantów.

3. Pawał Palejczyk, zwolniony ratownik medyczny z Lidy, został obciążony kwotą 20 000 rubli w dwa dni

Pawał Palejczyk, ratownik medyczny z Lidy, rozmawiał na żywo z blogerem Siarhiejem Cichanouskim w kwietniu. Powiedział, że lekarze pracujący z pacjentami z koronawirusem nie mają wystarczająco podstawowych środków ostrożności. Potem jego życie dramatycznie się zmieniło.

Sanitariusz został skazany na 7 dni. Jego umowa w pracy nie została przedłużona. W tym czasie jego żona była w ciąży i mieli małe dziecko.

Pawał Palejczyk rozpoczął kampanię crowdfundingową. W ciągu zaledwie dwóch dni ponad 1440 zainteresowanych Białorusinów przekazało Pawłowi 20 360 rubli, jego „pensję” na dwa lata, choć planował zebrać 2000 rubli.

Zwolniony ratownik medyczny przez prawie 5 miesięcy nie mógł znaleźć pracy w swoim zawodzie, rozważał przeprowadzkę z Lidy do innego miasta. Ostatecznie 21 grudnia został zatrudniony w prywatnej przychodni, która ma filię w Lidzie. Pawał Palejczyk pobiera materiał do analiz.

4. Obóz wolontariuszy w pobliżu aresztu śledczego przy ulicy Akreścina pracował przez 2 miesiące

Валянтэрскі лагер каля Акрэсьціна

Obóz wolontariuszy przy ulicy Akreścina

Dosłownie dzień po wyborach i rozpoczęciu masowych zatrzymań w pobliżu aresztu śledczego przy ulicy Akreścina wolontariusze założyli „miasto pomocy”. Tutaj przez dwa miesiące pomagali zwolnionym zatrzymanym, ich bliskim oraz tym, którzy wrócili do aresztu śledczego po rzeczy osobiste. Rozdawali herbatę i karmili ludzi. Wolontariusze zabierali uwolnionych do domu. Tutaj można było uzyskać bezpłatną pomoc psychologiczną i prawną.

Obóz funkcjonował przez dwa miesiące, na początku października został zlikwidowany. „Wolontariusze znajdowali się ostatnio pod presją informacyjną, co utrudnia skuteczne działanie. Postanowiliśmy czasowo zawiesić pracę obozu w celu prowadzenia prac wewnętrznych wśród wolontariuszy. Funkcjonariusze wciąż są na miejscu” – wyjaśnili aktywiści.

Chociaż nie ma obozu, ale są czaty wolontariuszy, bot w kanale aplikacji Telegram nadal działa. Za ich pośrednictwem można uzyskać pomoc. Wolontariusze pomagają rodzinom w poszukiwaniu bliskich, informują o terminach rozpraw i decyzjach sądu, o przenoszeniu osadzonych z jednej placówki do drugiej i terminie zwolnienia, o zmianach w warunkach przekazywania paczek. Wolontariusze pracują również w pobliżu aresztów śledczych w Żodzinie, Mohylewie i Baranowiczach, gdzie odbywają się aresztowania polityczne i administracyjne.

5. Stworzenie mini-społeczności podwórzowych: Białorusini zaprzyjaźnili się z innymi mieszkańcami swoich domów, osiedli, dzielnic

Выступ Свабоднага тэатру на дваравым канцэрце ў Менску

Występ Teatru Wolnego na koncercie podwórzowym w Mińsku

Zaczęto masowo tworzyć w aplikacji Telegram czaty podwórek, dzielnic – zarówno w Mińsku, jak i w innych miastach. Pojawiła się mapa „Przydatne czaty Telegramu i Vibera w Białorusi” stworzona przez wolontariuszy, na której każdy może łatwo znaleźć lokalny czat.

Początkowo lokalni mieszkańcy utworzyli kanały telegramowe, aby koordynować „łańcuchy solidarności”. Potem – koordynowano za ich pomocą wspólne niedzielne marsze w centrum Mińska. Ludzie poznali się i zaczęli robić coś dla duszy. Na przykład, zaczęli spotykać się razem z dziećmi, aby obejrzeć bajki lub zaprosić artystów na występy muzyczne. Ostatnio także święta Bożego Narodzenia odbywały się razem.

Mieszkańcy Nowej Borowej jako pierwsi zawiesili biało-czerwono-białe flagi w oknach i na balkonach oraz pierwsi zaczęli organizować improwizowane koncerty. W wyborach prezydenckich, nawet według oficjalnych danych, wygrała tu Swietłana Cichanouska, zdobywając dużą przewagę, mieszkańcy masowo zgłaszali się jako obserwatorzy. Kiedy w dzielnicy Nowaja Borowaja odcięto wodę na 3 dni (od 15 listopada do 17 listopada), ochotnicy przynosili butelki z wodą pod wejścia do domów.

Ponad 10 000 osób dołączyło do czatu telegramowego „Nowaja Borowaja_pomoszcz” (Nowaja Borowaja_wsparcie) dosłownie w ciągu pierwszej godziny po jego utworzeniu.

W sierpniu na podwórku między domami przy ulicy Smorhauski Trakt 1 i Charwiakowa w Mińsku pojawił się tzw. „Plac Zmian”. Najpierw na ścianie powstał mural z didżejami, którzy puścili piosenkę Wiktora Coja „Zmiany!” na prorządowym wiecu wyborczym w pobliżu Skweru Kijowskiego. Władze gorączkowo walczyły z muralem. Ściapan Łatypau został za to zatrzymany 15 września, wszczęto postępowanie karne z art. 293 Kodeksu karnego (zamieszki masowe) i nadal przebywa w więzieniu.

11 listopada 31-letni Raman Bandarenka, który mieszkał przy ulicy Charwiakowa w pobliżu Placu Zmian, napisał na lokalnym czasie, że „cichary” [nieumundurowane osoby współpracujące z milicją – przyp. tłum.] ponownie zrywają biało-czerwono-białe wstążki. „Wychodzę!” – napisał. Został pobity na podwórku i przewieziony do Departamentu Spraw Wewnętrznych Dzielnicy Centralnej, a stamtąd już nieprzytomny został zabrany do karetki. Raman przeszedł operację, ale zmarł wieczorem 12 listopada.

Na Placu Zmian wzniesiono pomnik Ramana Bandarenki. 15 listopada siły bezpieczeństwa brutalnie rozproszyły uczestników „Marszu Odważnych”, którzy przybyli na „Plac Zmian”, zdemontowali pomnik. Tego dnia aresztowano w kraju ponad 1000 osób.

6. Wsparcie finansowe i moralne: fundusze By_help i BYSOL, zamrożony fundusz wsparcia byłych funkcjonariuszy ochrony Protect Belarus

Dziś Białorusinom pomaga kilka inicjatyw. Fundacja BY_help zebrała ponad 4 miliony dolarów dla ofiar protestów. 10 listopada okazało się, że kwoty, które otrzymały ofiary działań sił bezpieczeństwa, zostały zablokowane na rachunkach bankowych.

W Białorusi przeciwko koordynatorowi By_help Alaksiejowi Lawonczykowi została wszczęta sprawa karna.

Fundacja BYSOL pomaga strajkującym pracownikom oraz osobom, które straciły pracę ze względu na postawę cywilną. Fundacji BYSOL udało się zebrać ponad 3 miliony dolarów. Szef inicjatywy Andrej Stryżak powiedział, że rozpatrzył ponad 1030 wniosków i zapłacili ponad 2,3 mln euro.

Specjalne inicjatywy dotyczą dziennikarzy, studentów, lekarzy, ludzi kultury, byłych funkcjonariuszy resortów siłowych.

Władze ostro zareagowały na tworzenie funduszy pomocowych. Szef PandaDoc Mikita Mikado utworzył fundusz Protect Belarus i zaoferował funkcjonariuszom resortów siłowych, którzy zrezygnowali z pracy, pomoc finansową i prawną, a także opłacenie kursów przekwalifikowujących. Zatrzymano czterech pracowników PandaDoc, a w połowie września Mikita Mikado „zamroził” projekt.

7. „Łańcuchy Solidarności”, listy poparcia, apele wideo

Жаночы ланцуг салідарнасьці каля Камароўскага рынку ў Менску

Kobiecy łańcuch solidarności w pobliżu Rynku Kamarouskiego w Mińsku

12 sierpnia 250 Białorusinów w białych ubraniach i z kwiatami w rękach wyszło przed Rynek Kamarouski w Mińsku i stanęło w „łańcuchu”.

„Przestańcie nas bić! Chcemy po prostu uczciwego policzenia głosów! Przyszliśmy z otwartymi ramionami, bez broni. Podobnie jak inni pokojowi protestujący. Przemoc pochodzi tylko z jednej strony” – mówili protestujący.

Tego samego dnia ponad 200 lekarzy dołączyło do „łańcucha solidarności” od Piatrouszczyny po Malinaukę. Na plakatach napisano „Lekarze z narodem”. Przyjechał tam ówczesny Minister Zdrowia Uładzimier Karanik i chciał zaprosić ich na rozmowę w auli Uniwersytetu Medycznego. Lekarze odmówili, zażądali rozmowy „tu i teraz”.

Od tamtej pory ludzie na całej Białorusi tworzą na drogach „łańcuchy solidarności” – z lekarzami, którzy są skazywani na „dni” [krótkie, kilkudniowe kary aresztu – przyp. tłum.], z wyrzuconymi studentami, z więźniami politycznymi. Są zatrzymani, aresztowani, ale ludzie nadal wychodzą.

7 listopada około 50 lekarzy zostało zatrzymanych w pobliżu Szpitala nr 1 – nie zdążyli nawet zebrać się na protest, gdy rozpoczęła się „łapanka”. 10 listopada białoruscy pracownicy medyczni udostępnili wiadomość wideo „do funkcjonariuszy organów ścigania i urzędników wszystkich szczebli” – „Tak jak było wcześniej, już nie będzie”.

Wykładowcy Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego, Białoruskiego Uniwersytetu Kultury i Sztuki, Białoruskiego Państwowego Instytutu Teatralno-Artystycznego i innych uczelni również nagrywali wideo z apelami przeciwko zwalnianiu kolegów, wydalaniu studentów.

Dziesiątki osób spotyka się z zatrzymanymi sportowcami, lekarzami i dziennikarzami. 20 grudnia, po 42 dniach aresztowania, przyjaciele i koledzy spotkali się z „Miss Białorusi-2008” Wolhą Chiżynkową.

Przetłumaczone z https://svabod1.azureedge.net/a/31016085.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *