Referendum konstytucyjne (cz. 2): stary nowy ustrój

Jeszcze przed publikacją samego projektu nowej konstytucji pojawiało się dużo pytań, komu naprawdę najbardziej zależy na zmianie konstytucji i czy te zmiany będą miały charakter rzeczywisty, czy – jak często się zdarza w białoruskim przypadku – jedynie dekoracyjny. Należy pamiętać, że nowelizacja białoruskiej konstytucji nie jest jedynie pokłosiem wydarzeń 2020 roku. Jeszcze w 2016 roku  Łukaszenka wspominał o możliwości wprowadzenia zmian, wtedy działo się to jednak w zupełnie innych warunkach geopolitycznych.

Po rozpoczęciu i pogłębianiu się społeczno-politycznego kryzysu w sierpniu 2020 r., agenda zmian na stałe zawitała do białoruskiej debaty publicznej.

Na początkowym etapie kwestię zmian ustawy zasadniczej można było rozpatrywać na dwóch płaszczyznach. Z jednej strony, zapowiedź zmian była odpowiedzią elity władzy na masowe protesty, choć same zmiany oprócz deklaracji, że do nowelizacji powinno dojść, nie były określone. Z drugiej, już rozpoczęcie rozmów o zmianach było przede wszystkim interpretowane jako element politycznej strategii Rosji wobec Białorusi. Wielu analityków postrzegało tę inicjatywę jako twardy warunek Moskwy w stosunku do Mińska. Spekulowano, że Kreml, chcąc pozbyć się „toksycznego” Łukaszenki, a jednocześnie zachować i wzmocnić swoje wpływy na Białorusi, naciska na białoruski establishment.

Analiza dynamiki wydarzeń na Białorusi w drugiej połowie 2021 roku, coraz bardziej uwidaczniała, że na wprowadzeniu zmian zależy przede wszystkim białoruskim elitom rządzącym. Świadczy o tym zmasowany propagandowy przekaz, „konstytucyjny” wymiar którego znacznie się zintensyfikował pod koniec 2021 r. Charakter narracji zarówno propagandy, jak i czołowych reprezentantów reżimu, w tym najczęściej samego Łukaszenki, był skierowany przede wszystkim do odbiorców wewnętrznych. Uzasadnienie konieczności zmian ze strony reżimu było przede wszystkim rodzajem odpowiedzi „i naszym, i waszym”. Z jednej strony władze w Mińsku podkreślały, że system jest stabilny, przetrwał „próbę 2020 roku” i wyszedł z tej próby silniejszy, a współczesna Białoruś powinna odpowiadać na wyzwania współczesności, stąd konieczność nowelizacji konstytucji. Z drugiej strony, w tej retoryce było wyraźne nawiązanie do masowych protestów i akcentowanie tego, że władze biorą pod uwagę opinię całego społeczeństwa i liczą się z nią, również z tą częścią, która rządzących nie popiera. Często sam Łukaszenka podkreślał, skoro „chcieliście zmian, to macie zmiany” i że Białoruś wyciągnęła wnioski z sierpnia 2020.

Z kolei o poważnych zamiarach dot. referendum konstytucyjnego i wadze tej kwestii dla białoruskich władz świadczyła również intensyfikacja fali represji pod koniec 2021 roku.

Jest to działanie logiczne – należy pamiętać, że zaplanowane na luty 2022 r. ogólnorepublikańskie referendum konstytucyjne będzie pierwszą tak dużą kampanią elektoralną na Białorusi po ostatnich wyborach prezydenckich. Stąd zmasowane represje wobec aktywistów i polityków, prześladowanie niezależnych dziennikarzy, pozbawianie licencji niezależnych organizacji społecznych należy rozpatrywać jako przejaw tego, że elita rządząca jest bardzo zainteresowana, żeby kampania przebiegła bez „niepotrzebnych ekscesów” i zgodnie z oczekiwaniami władz. Dlatego też ta pacyfikacja pola medialnego i politycznego przed referendum.

O tym, że białoruski reżim wyciągnął wnioski z kryzysu 2020, świadczą już zmiany proponowane w części dotyczącej ustroju i systemu partyjnego Białorusi. Jednym z najważniejszych novum jest propozycja wpisania do konstytucji możliwości odebrania obywatelstwa. Należy to rozpatrywać jako mechanizm bezpośredniej represji władzy w stosunku do aktywistów, opozycyjnych polityków i wszystkich oponentów reżimu, którzy aktywnie działają z zagranicy i których władze nie mogą aresztować w kraju. Ten artykuł konstytucji wydaje się stworzony specjalnie dla najbardziej wyrazistych przedstawicieli białoruskiego niezależnego społeczeństwa, którym udało się opuścić kraj (m.in. S. Cichanouska, F. Wiaczorka, P. Łatuszka). Potencjalne zastosowanie tej procedury w mniemaniu władz może post factum „odciążyć” konieczność uwzględniania takich osób w kontaktach z Zachodem w przyszłości. Wprowadzenie obowiązku (art. 45) dbania o własne zdrowie przez obywateli również jest bezpośrednią, spóźniona odpowiedzią na koronakryzys z 2020 roku, który w dużej mierze przyczynił się do aktywizacji politycznej przed ostatnimi wyborami prezydenckimi.

W wymiarze ustrojowym dużych zmian ma doznać białoruski system partyjny i parlamentarny. Tak według nowelizacji zakaz zagranicznego finansowania partii politycznych i kampanii wyborczych ma zostać umocowany prawnie na poziomie ustawy zasadniczej. W kontekście zmian konstytucji narracja rządzących często skupiała się na „potrzebie zdrowej polityzacji” życia publicznego kraju. Analizując projekt zmian, można dostrzec chęć wprowadzenia iluzorycznej i fasadowej wielopartyjności i konkurencji politycznej, ale na zasadach i warunkach elity władzy. Należy pamiętać, że działalność partyjna (dotyczy to wszystkich partii, opozycyjnych oraz prorządowych) na Białorusi w rzeczywistości jest aktywnością wirtualną i „na papierze”. Nawet białoruski parlament, choć mógł składać się z członków prołukaszenkowskich partii i ugrupowań, jest w zdecydowanej większości bezpartyjny. Budowanie iluzorycznej wielopartyjności ma być narzędziem częściowej legitymizacji przyszłej białoruskiej legislatywy na zewnątrz oraz tworzyć potencjalny „wentyl bezpieczeństwa” dla społeczeństwa wewnątrz kraju.

W kontekście odgórnego wprowadzenia i stymulowania „wielopartyjności” powstaje poważne zagrożenie dla białoruskiej kontrelity na poziomie formalnym.

Niewykluczone, że wraz z przyjęciem poprawek zostanie ogłoszona kolejna ponowna rejestracja wszystkich białoruskich partii politycznych. Stara opozycja demokratyczna, osłabiana i marginalizowana od lat, i tak znajduje się w tragicznej kondycji i tych zmian może nie przetrwać. Z innej perspektywy widać chęć i dążenia białoruskich władz do stłumienia prawdziwej kontrelity nie tylko za pomocą bezpośrednich represji, ale i poprzez ustanowienie nowej tzw. „opozycji kieszonkowej”. Świadczyć o tym może fakt prężnego działania w ostatnich miesiącach np. organizacji „Okrągły Stół Sił Demokratycznych”, która w przyszłości może stać się protoplastą nowych quasi-opozycyjnych partii i ugrupowań.

Zdjęcie: EuroRadio.FM

Autor: Maxim Rust

redaktor działu OPINIE, analityk polityczny i badacz społeczny. Doktor nauk politycznych (UW). Główne zainteresowania badawcze to elity polityczne i transformacja ustrojowa w państwach poradzieckich oraz funkcjonowanie społeczeństw w dobie digitalizacji. Autor ponad pięćdziesięciu publikacji naukowych i publicystycznych. Jest redaktorem magazynu New Eastern Europe (www.neweasterneurope.eu).

Zobacz wszystkie wpisy od Maxim Rust → Zobacz całą redakcję portalu →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *