„Mówili, że zawiozą do gestapo albo do lasu”

Pojawiły się nowe szczegóły zatrzymania i pobicia Mikałaja Dziedka. Opowiada o tym „Mediazona”, powołując się na osobę, z którą Dziedkowi udało się porozmawiać w areszcie na Akreścina.

Według Mikałaja Dziedka służby przyjechały do jego wynajętego mieszkania w miejscowości Sosnowy 11 listopada około 23: 00. „Wybili okno i wtargnęło siedem osób”.

„Natychmiast zaczęli [go] bić, aby podał hasło logowania, a następnie zaczęli dusić poduszką. Kiedy zaczął tracić oddech, podał hasło. Potem bili go przez długi czas, dopóki nie przypomniał sobie hasła do Telegramu.

 Podczas przeszukania ze skrytki z narzędziami wyjęto trzy butelki, których [w mieszkaniu] nie było, miały bardzo silny zapach benzyny. Ale butelki były owinięte ręcznikiem, którego używał w kuchni” – wspominał Dziedek w rozmowie z naszym informatorem.

Po zakończeniu przeszukania funkcjonariusze powiedzieli Dziedkowi, że teraz będą nagrywać wideo. Wepchnęli go do spiżarni i wpuścili tam gaz łzawiący.

„Następnie wyprowadzono go na zewnątrz i pryśnięto gazem pieprzowym w twarz, bezpośrednio w oczy. Powiedzieli, że jeśli nie powie do kamery, nie pozwolą się umyć. Zabrali go do domu i dopóki nie nakręcili filmu, nie dali się umyć.

 Grożono mu gwałtem pałką, bito go po rękach, parzono go po piętach paralizatorem; gdy podnosił głowę, nadeptywano na nią nogą – trwało to do piątej rano. Mówili, że zawiozą do gestapo lub do lasu” –rozmówca „Mediazony” przekazuje słowa anarchisty.

Przetłumaczone z https://t.me/the_village_me/22698

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *