Wojna nie służy energetyce

Inwazja Rosji na Ukrainę doprowadziła do dużych zmian rynkowych, które dotyczą nie tylko samego agresora, ale także Białorusi, która jest współodpowiedzialna za atak. O ile w Rosji widać namacalne efekty sankcji, które doprowadziły już do spadku wydobycia ropy naftowej, a także przekierowania części produkowanego surowca do krajowych zakładów zamiast na eksport, o tyle na Białorusi sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana. Jeszcze przed 24 lutego 2022 r. pozycja energetyczna Białorusi była niezwykle słaba, co wynikało z dużego uzależnienia – 100% dostaw gazu ziemnego i ropy naftowej było pochodzenia rosyjskiego.

Dodatkowo, sankcje nałożone na Mińsk w związku z łamaniem praw człowieka mocno komplikowały możliwość eksportu produktów paliwowych, a więc jednego z najbardziej dochodowych źródeł twardej waluty. Z tego powodu Białoruś niemal całość wytwarzanych w krajowych rafineriach produktów musiała skierować na eksport do Rosji oraz na rynki międzynarodowe poprzez rosyjskie terminale naftowe nad Morzem Bałtyckim. Zyski generowane przez rafinerie spadły, bo wzrosły koszty logistyki oraz marże narzucane przez pośredników rosyjskich.

Od 24 lutego 2022 r. sytuacja uległa dalszej komplikacji. Jeszcze przed tą datą produkty białoruskie były sprzedawane na rynku międzynarodowym, ale obecnie wskutek wprowadzonych sankcji jest to niezwykle trudne, a nawet niemożliwe.

W efekcie spadają dostawy ropy naftowej z Rosji, w tym zarówno rurociągiem Przyjaźń, jak i drogą kolejową (tylko w marcu 2022 r. dostawy spadły o ok. 40%). Jest to efekt zarówno spadku eksportu paliw do Rosji, jak i przede wszystkim na Ukrainę. Duża bowiem część dostarczanych paliw na Ukrainę pochodziła z Białorusi. W efekcie liczba zewnętrznych odbiorców białoruskich paliw po 24 lutego 2022 r. została ograniczona do minimum, tzn. do Rosji. Uwzględniając także szacunki spadku PKB (-6,4% w stosunku do 2021 r.) oraz brak możliwości eksportu paliw, można oczekiwać załamania się białoruskiego przemysłu rafineryjnego, i co ważne, mimo  niezwykle sprzyjających warunków.

Niezależnie bowiem od uwarunkowań gospodarczych na Białorusi (krajowa konsumpcja), jak i logistycznych (trudności w eksporcie paliw) należy stwierdzić, że obecnie koszty wytworzenia produktów paliwowych w rafineriach na Białorusi są niezwykle niskie. Taka sytuacja jest efektem korzystnych cen ropy naftowej oraz gazu ziemnego, które i tak były w przeszłości dostarczane z Rosji po cenach znacznie odbiegających od rynkowych. Dodatkowo, wraz z uruchomieniem elektrowni jądrowej w Ostrowcu spadły koszty wytwarzania energii elektrycznej. Niemniej nawet takie czynniki nie poprawiają sytuacji rafinerii w Mozyrzu oraz w Nowopołocku, gdyż jest niewiele firm, które chcą nadal współpracować z państwem objętym tak daleko idącymi sankcjami.

Problemy w samej Rosji sprawiają, że zapotrzebowanie na krajowy produkt będzie mniejsze (w zależności od scenariusza od 10% do nawet 30%), a tym samym nie będzie miejsca na import.

Trudności w handlu towarami białoruskimi zapewne utrzymają się jeszcze przez długi okres, co będzie wpływało na kondycję gospodarczą rafinerii i tym samym całej Białorusi. Cena, jaką społeczeństwo i przedsiębiorstwa białoruskie zapłacą za wsparcie Rosji w ataku na Ukrainę, będzie ogromna.

Na sytuacji energetycznej w regionie traci też pośrednio Polska, w tym m.in. konsumenci paliwa typu autogaz (LPG). To Rosja przez lata była kluczowym dostawcą tego paliwa do Polski (58% w 2021 r.), a import odbywał się z wykorzystaniem terytorium zarówno Ukrainy, jak i Białorusi. Zakaz wykorzystania białoruskiego transportu kolejowego oraz drogowego powoduje, że import do Polski musi odbywać się w inny sposób i od innych dostawców (poprzez terminale morskie w Gdańsku, Gdyni oraz Szczecinie).

Tracą zatem na tym znacznie przedsiębiorstwa białoruskie. W dalszym ciągu w Polsce formalnie nie zostało wprowadzone embargo na dostawy LPG z Rosji, a więc w konsekwencji część importu jest realizowana przez terytorium… Ukrainy. Jednak sytuacja zapewne szybko ulegnie zmianie. Co ciekawe, w 2021 r. zapotrzebowanie na to paliwo wzrosło w Polsce o 4,6% w porównaniu do 2020 r. i było o 5,7% niższe niż w 2019 r., a więc z okresu przed pandemii COVID-19 i są szanse na kolejny wzrost.

W efekcie Białoruś traci, i to dużo, na braku możliwości ulokowania swoich produktów na rynkach innych niż rosyjski, a i tutaj zapewne sytuacja szybko ulegnie pogorszeniu.

Traci także na tym, że nie pełni już funkcji państwa tranzytowego, o ile obecnie tylko dla paliw, o tyle w niedługim czasie także dla ropy naftowej i gazu ziemnego, czego można oczekiwać wraz z kolejnymi sankcjami UE wprowadzanymi na Rosję. Sytuacja gospodarcza Białorusi będzie niezwykle trudna, a poniesione koszty ogromne – ale takie powinny być dla każdego współodpowiedzialnego razem z Rosją za atak na Ukrainę.

Zdjęcie: 112 International

Autor: Michał Paszkowski

doktor nauk społecznych w zakresie nauk o polityce. Starszy Analityk w Zespole Bałtyckim w Instytucie Europy Środkowej w Lublinie. Autor licznych artykułu naukowych, analiz i ekspertyz z zakresu sektora energetycznego.

Zobacz wszystkie wpisy od Michał Paszkowski → Zobacz całą redakcję portalu →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *