Wielka gra Putina

Ostatnio przywódcy krajów europejskich (Francja, Niemcy) ujawniają szczegóły swoich kontaktów i rozmów z Putinem. Wynika z nich, że rosyjski dyktator faktycznie jeszcze przed atakiem na Ukrainę mówił wprost swoim partnerom o własnych zamiarach i ambicjach nie tylko w stosunku do Ukrainy, ale również i Białorusi. Niestety upublicznienie tych tajnych rozmów było raczej nie tyle wynikiem dobrej woli polityków europejskich, ile skutkiem rosyjskiej agresji w Ukrainie. To jest wyłącznie próba uniknięcia odpowiedzialności za tę krwawą tragedię, która teraz ma miejsce w Ukrainie, oraz oskarżeń o tajne układy z agresorem, które w końcu doprowadziły do wojny.

Jednak możemy zakładać, iż podobnych rozmów z Putinem, w których dzieli się on swoją wizją nowego porządku, było znacznie więcej i nie wszystkie one będą dostępne dla obywateli, gdyż na pewno postawią europejskich polityków w bardzo złym świetle.

Na przykład, kanclerz Niemiec Scholz, wspominając o swojej rozmowie z Putinem (po 6 miesiącach od początku wojny w Ukrainie), w której ten ostatni otwarcie podważył – co już wywołało oburzenie – niepodległe istnienie Białorusi i Ukrainy, póki co nie zamierza ujawniać całego nagrania tej rozmowy.

Dla samego Putina te kontakty miały znaczenie polityczne, jak i psychologiczne, po to, żeby ocenić słabe strony i możliwe reakcje kierownictwa Francji i Niemiec na prowokacyjne i skandaliczne deklaracje gospodarza Kremla. A te reakcje pokazują absolutną pasywność i zdystansowanie od poważnego tematu u polityków europejskich. Zwłaszcza postawa Scholza jest całkiem defensywna, i raczej stawia sobie za cel zaspokojenie i zagwarantowanie Moskwie jej interesów, nie zaś narodowych interesów sąsiednich krajów.  Przy tym kanclerz Niemiec zapewnia Putina, że Ukraina nie przystąpi do NATO w ciągu następnych 30 lat.

Moim zdaniem zaostrzona retoryka ze strony Francji i Niemiec czy wskazywanie na natychmiastowe sankcje wobec Rosji mogłyby powstrzymać Kreml. Mogłoby temu również sprzyjać bezzwłoczne upublicznienie rozmów, które świadczyły o kolejnych naruszeniach prawa międzynarodowego, oraz kolektywne konsultacje w kwestii bezpieczeństwa krajów UE i NATO. Jak wiemy, żaden z tych kroków nie został zrealizowany.

Bez wątpienia, po tych rozmowach Putin był absolutnie pewien tego, iż Unia jest „słabym podmiotem” i nie zaszkodzi ostrej grze Kremla.

Niestety postawa Francji i Niemiec jest wynikiem tradycyjnego paradygmatu polityki europejskiej, która polega na tym, iż Ukraina, Białoruś oraz inne kraje postradzieckie są strefą wpływu Rosji. Zachód z kolei przynajmniej nie powinien deklarować rozszerzenia swoich wpływów na tych obszarach, aby nie narażać się na konflikt z Moskwą. Dlatego w momencie, kiedy Putin zaczął otwarcie mówić o terytorialnych pretensjach Rosji, o wyrządzonej jej krzywdzie geopolitycznej z lat 90., wtedy zarówno politycy, jak i społeczeństwa zachodnie zaczęli odbierać to jak coś naturalnego.

Z pewnością podstawowym politycznym projektem Kremla było odnowienie nowego projektu supermocarstwa. Wykorzystanie tradycyjnych politycznych środków wymagałoby więcej czasu. Wojna błyskawiczna (w którą wierzył Putin) postawiłaby cały świat przed faktem rosyjskiej potęgi i zmusiłaby inne republiki postradzieckie do szybkiej integracji na warunkach Kremla. W dalszej kolejności Zachód musiałby zaakceptować nowy porządek.

Wraz z tym reakcje zachodnich polityków wskazują na to, że nie są oni gotowi do izolacji Putina ani do globalnych zmian ustrojowych w Rosji. Nie wykluczam, że będą oni również poszukiwać w regionie korzystnych dla Moskwy rozwiązań kosztem praw małych narodów, w tym Białorusi.

Zdjęcie: Kyiv Post

Autor: Paweł Usow

białoruski politolog i analityk. Doktor nauk politycznych. Obszar zainteresowań: reżimy autorytarne i ich transformacja, procesy polityczne i geopolityczne w przestrzeni postradzieckiej.

Zobacz wszystkie wpisy od Paweł Usow → Zobacz całą redakcję portalu →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *