Kondukt pogrzebowy Łukaszenki

Walcząc o polityczne przetrwanie Alaksandr Łukaszenka został zmuszony do stania się jedynym sojusznikiem Rosji – agresora, który zagraża nie tylko Ukrainie, ale także wielu krajom europejskim. Przebieg konfliktu między Rosją a Ukrainą sugeruje, że po zakończeniu działań wojennych Białoruś czekają poważne wstrząsy polityczne.

Władimir Putin zapewnił sobie poparcie Łukaszenki w latach 2020-2021. Wybory prezydenckie w Białorusi w sierpniu 2020 roku, które wywołały największy kryzys polityczny w historii kraju, przejęcie przez władze białoruskie samolotu z opozycjonistą Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie w maju 2021 roku oraz kryzys uchodźczy jesienią 2021 roku pozbawiły samozwańczego prezydenta Białorusi pola politycznego manewru. Putin przezornie przekazał Łukaszence zwyczajowy tytuł „ostatniego dyktatora Europy” i swojego powiernika.

Rosja nie użyła niemal żadnych narzędzi nacisku finansowego, aby „poskromić” Łukaszenkę. Ograniczyła się do narzędzi konspiracyjnych.

Alaksandr Łukaszenka podczas spotkania z propagandystą rosyjskiej telewizji Władimirem Sołowjowem na początku lutego 2022 roku stwierdził, że „wojna z Ukrainą będzie trwała 3-4 dni, bo nie będzie tam nikogo, kto mógłby walczyć przeciwko nam”. Takie podejście było zgodne z ocenami zachodnich ekspertów wojskowych oraz rządów państw NATO i UE. Trudno jednak oczekiwać, że Łukaszenka będzie w stanie wykorzystać te fakty do usprawiedliwienia się w najbliższej przyszłości.

Po 24 lutego 2022 r. z terytorium Białorusi wystrzelono setki pocisków rakietowych w kierunku różnych celów na terytorium Ukrainy; rosyjskie samoloty wojenne wykonały setki lotów z białoruskich lotnisk. Wojska rosyjskie wkroczyły na Ukrainę z terytorium Białorusi i mimo tego nie mogły szybko dotrzeć na przedmieścia Kijowa. Na nic zdały się liczne zapewnienia Łukaszenki i jego urzędników, że agresja z terytorium białoruskiego jest niemożliwa. Nie pomogła także nowela konstytucji, gwarantująca niemożność agresji z obszaru Białorusi.

To właśnie Białoruś stała się solidnym zapleczem dla rosyjskich agresorów, a z jej terenów szabrownicy w rosyjskich mundurach wysyłali zrabowane towary do domu.

W placówkach medycznych Białorusi leczono rannych najeźdźców, a sieć kolejowa kraju była wykorzystywana do transportu wojsk rosyjskich. Próby „wojny kolejowej”, podejmowane przez obywateli Białorusi, świadczą nie tylko o istnieniu opozycji wobec Łukaszenki, ale także o braku braku zgody na wojnę z Ukrainą w społeczeństwie białoruskim.

Pragnę zaznaczyć, że wojska Republiki Białorusi nie weszły w skład armii inwazyjnej na Ukrainie. Pozwoliło to uniknąć nie tylko rozszerzenia działań wojennych na kraj trzeci, ale także umiędzynarodowienia konfliktu, który mógłby zostać wykorzystany do działań prowokacyjnych przeciwko krajom NATO. Białoruskie wojsko nie stało się stroną w agresji, co pozwala mieć nadzieję, że uda się odbudować relacje z Ukrainą w przyszłości. Kolejnym czynnikiem w trwającej wojnie jest udział po stronie ukraińskiej białoruskiego batalionu ochotniczego imienia Kastusia Kalinouskiego. Może on się stać zalążkiem nowej armii białoruskiej.

Alaksandr Łukaszenka, otwierając granicę białorusko-ukraińską dla wojsk rosyjskich, stał się co najmniej współwinny zbrodniom wojennym popełnianym przez rosyjskich okupantów na ziemi ukraińskiej. To, co wydarzyło się w Buczy, Borodiance i Irpeniu, jest spowodowane także jego zachowaniem. Nie możemy o tym zapominać.

Nie przeszkodziło to jednak Łukaszence w zadeklarowaniu gotowości do bycia gwarantem bezpieczeństwa Ukrainy po zakończeniu wojny.

Nawiązywał tym samym do dwóch rund rozmów ukraińsko-rosyjskich, które odbyły się na terytorium Białorusi. Rosja również nalega na przyznanie Białorusi statusu gwaranta bezpieczeństwa Ukrainy, starając się umocnić status swojego sojusznika.

Po zakończeniu wojny rosyjsko-ukraińskiej, niezależnie od tego, kiedy nastąpi, pojawi się pytanie o politykę Białorusi i jej rolę w europejskim systemie bezpieczeństwa. Nie można wykluczyć, że Władimir Putin zainicjuje zmiany w kierownictwie Białorusi, aby rozpocząć relacje z Mińskiem od nowa. Przy tym nie należy mieć złudzeń co do orientacji politycznej kolejnego prezydenta –  z dużym prawdopodobieństwem Kreml widzi ją prorosyjską. Ale ważne jest też coś innego – po wojnie rosyjsko-ukraińskiej jest mało prawdopodobne, aby w polityce europejskiej znalazł się ktokolwiek, kto będzie w stanie uwierzyć w obietnice Łukaszenki.

Autor: Jewhen Mahda, źródło: iSANS

Zdjęcie: Unsplash / Ang Bob (iSANS)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *