Flashback 2.0: P. Usov – „Zagrożeniem jest bankructwo ideologiczne nowej opozycji”

Flashback 2.0 to seria wywiadów, przeprowadzonych z aktywnymi uczestnikami/uczestniczkami procesu, który nazywamy Białoruś-2020. Naszych gości z różnych dziedzin i środowisk pytamy o najważniejsze osiągnięcia z ostatnich 2 lat, największe porażki oraz wizję przyszłości dla Białorusi w najbliższej perspektywie.

 

Redakcja BY-UA-Studium: Był Pan aktywnym uczestnikiem wielu inicjatyw, związanych z rozwojem tego, co określamy Białorusią-2020. Jakie Pańskim zdaniem są główne osiągnięcia tych dwóch lat dla białoruskiego społeczeństwa?

Pavel Usov: Za najważniejsze osiągnięcia należy uznać aktywizację społeczeństwa wewnątrz kraju, przebudzenie białoruskiej tożsamości i przeformatowanie świadomości narodowej i obywatelskiej. Głównym sukcesem było pojawienie się świadomości, że istnieje odrębna Białoruś. Dla wielu zaskoczeniem było to, że protest, który wykiełkował na fundamencie kampanii wyborczej 2020, stał się protestem narodowym i rozwijał się przez te dwa lata. A wojna Rosji przeciwko Ukrainie jeszcze bardziej wzmocniła ów trend – czyli poczucie tego, że bez świadomości narodowej trudno jest mówić o jakiejkolwiek innej tożsamości, jest ona niezbędna do budowania demokratycznego i niepodległego państwa.

Ja uważam, że w dużej mierze protest z ram geopolitycznych ewoluował w kierunku narodowego, i to podejście dominuje wśród większości nowej białoruskiej opozycji i innych aktorów politycznych.

Dla wszystkich stało się oczywiste, że bez właśnie tego komponentu narodowego cała działalność nie ma sensu, byłaby aktywnością bez treści. Dlatego ten wymiar narodowy Białorusi-2020 jest dla mnie kluczowy. Czy takie podejście zaakceptują wszystkie siły demokratyczne, zobaczymy w najbliższej przyszłości, ale teraz wszystko idzie w tym kierunku.

A negatywne trendy i główne porażki? Jakie są największe niespełnione nadzieje?

Wolałbym bardziej mówić o tzw. minusach wszystkich tych procesów, one naturalnie też się pojawiły. Po pierwsze, to czynnik systemowy – czyli to, że białoruski system nie poszedł na kompromis czy nawet jego namiastkę. Jest to charakterystyczne dla wszystkich systemów autorytarnych, którym udało się przetrwać. Władza zdusiła wewnętrzny protest oraz usystematyzowała i zwiększyła stopień terroru i represji. Częściowo wynikało to również z tego, że w samym procesie rozwoju protestu nie było wspólnej wizji, w jakim kierunku powinien on dążyć, co ma być ostatecznym celem. Ale ta wizja nie uformowała się i do dziś, powstaje poniekąd w sposób chaotyczny. Gdyby sytuacja z 2020 powtórzyła się teraz, to protestujący raczej działaliby zupełnie inaczej, ale wiadomo – historia się nigdy nie powtarza.

Po drugie, za dużą porażkę uważam to, że przed wojną dominował promoskiewski dyskurs, a nie proeuropejski czy pronarodowy. Promoskiewski należy rozumieć jako to, że wielu się oglądało na Rosję właśnie z jej pozycji game changera – że to Moskwa znudziła się Łukaszenką, że to jej zależy na zmianie białoruskiego systemu, i że może szukać odpowiedniego dla siebie kandydata na jego miejsce.

Ta sztucznie napędzana iluzja i w zasadzie mrzonka sprzyjała dekonsolidacji protestu oraz temu, że cześć nowych organizacji politycznych od aktywnych działań przeszła w tryb wyczekiwania.

Błędem więc była taka pozycja: „nie prowokujmy niepotrzebnie Moskwy”. Po lutym tego roku uwidoczniło się bankructwo ideologiczne nowej opozycji, która teraz próbuje tę sytuację odwrócić. Ale czas został stracony.

Bankructwo ideologiczne to bardzo mocny zarzut. A czy procesy zjednoczeniowe, które zachodzą teraz, nie są próbą przezwyciężenia tej sytuacji? Czy siły demokratyczne nie popełniają tzw. starych błędów białoruskiej opozycji?

Instytucjonalizacja i kształtowanie tych nowych instytucji odbywa się, moim zdaniem, z wielkim opóźnieniem. To, co należało zrobić jeszcze na fali popularności idei protestu etc. rok czy półtora roku temu, nie zostało zrobione. I to, co widzimy teraz, to są następstwa złudnego poczucia „samowystarczalności” przede wszystkim tych liderów, którzy pojawili się na fali największego optymizmu w 2020, mówię przede wszystkim o Cichanouskiej. Przekonanie, że uda się funkcjonować na bazie organizacji tylko jednej liderki, było błędne.

Na tym wszystkim nie udało się ani zbudować, ani utrzymać jedności – zaczęły się wewnętrzne kłótnie i podziały. Konflikty w ramach nowych sił demokratycznych, które powstały po 2020, wpłynęły też na pojawianie się autonomicznych projektów politycznych, często związanych z tzw. osobistą marką polityków, tu mowa nie tylko o Cichanuskiej, ale i o Walerym Capkale, i innych. Dla mnie takie działanie jest nieskuteczne, to de facto staje się tylko imitacją działalności. I taka działalność jest ogromnym zagrożeniem, które może pogrzebać ostatnie nadzieje na zjednoczenie. Powstanie zjednoczonego gabinetu jest dobre, ale nie widzę, żeby na razie był on szeroką platformą współpracy. Co więcej – obserwuję w niektórych środowiskach sił demokratycznych osoby, które otwarcie sabotują takie działanie.

Czyli nowy gabinet nie jest realną próbą zjednoczenia i porozumienia aktorów demokratycznych?

Faktycznie nie da się mówić o rzeczywistym zjednoczeniu, bardziej o dalszej systematyzacji i instytucjonalizacji tych struktur, które już istnieją. Czyli połączeniu m.in. Narodowego Zarządu Antykryzysowego (NAU), organizacji ByPol czy biura Cichanouskiej w jakąś zintegrowaną strukturę. I z tego co widzę, zamiar jest taki, że prym będzie wiódł sztab Cichanouskiej. Na takich podstawach nie da się zbudować prawdziwie szerokiej koalicji, ponieważ w koalicji różni jej uczestnicy muszą mieć poczucie sprawczości i współdecydowania. I tu nie jestem optymistą.

Z tej perspektywy jak ocenia Pan skuteczność działań z zagranicy – czy te siły mogą wpływać na agendę wewnątrz samej Białorusi?

Im więcej nieporozumień i konfrontacji będzie wewnątrz nowej opozycji i sił demokratycznych, tym – w sposób naturalny – mniejszy będzie wpływ na same procesy wewnątrz kraju.

Jeśli nie powstanie struktura, bazująca na wspólnej wizji politycznej, i co bardzo istotne, wspólnym podłożu wartości, to taki wpływ będzie znikomy.

I nie mówię tu tylko o procesach politycznych, ale również o czynniku psychologicznym czy agendzie medialnej. To może być dużym zagrożeniem, ponieważ dodatkowo będzie zmniejszało możliwości wpływu na np. decyzje UE czy w przyszłych stosunkach z Ukrainą.

Część środowiska politycznego i analitycznego uważa, że dla Białorusi rozwój sytuacji w Ukrainie może mieć decydujące znaczenie? Czy należy się z tym zgodzić?

W wielu wymiarach tak. Mogę stwierdzić, że właśnie przebieg wojny i rozwój sytuacji na froncie ma większe znaczenie dla procesów wewnątrzkrajowych niż działania nowej opozycji. I to może być kluczowe – im bliżej Ukrainie będzie do zwycięstwa, im większe będzie powodzenie kontrofensywy – tym szybsze i gwałtowniejsze mogą być procesy rozpadu białoruskiego systemu. I na to musimy być przygotowani. Ale, niestety, z wieloma brakami strategicznymi niektórych sił demokratycznych obawiam się, że znowu możemy znaleźć się w sytuacji, w której nie możemy wpływać na procesy transformacyjne, kiedy nadejdzie ten czas. Może się okazać, że nie będzie ani zasobów, ani ludzi, ani możliwości.

Co z zarysowanej perspektywy czeka Białoruś w najbliższych miesiącach?

Choć ze strony rządzących płyną jakieś sygnały o amnestii czy tzw. „złagodzeniu i wybaczeniu”, nie należy oczekiwać, że tempo i skala represji spadnie. System, moim zdaniem, nadal będzie się opierał na represjach i zastraszaniu, dojdą może nowe elementy, takie jak propaństwowa „reedukacja” obywateli czy intensyfikacja ideologicznej pracy z młodzieżą. Już teraz widzę pierwsze oznaki w sumie ukształtowanego neototalitarnego systemu, który będzie dążył do zduszenia w zarodku nawet samej możliwości protestu, już na poziomie idei.

System będzie działał, bo już działa, w ścisłym połączeniu i symbiozie z systemem rosyjskim. Dlatego tak ważny, co już niejednokrotnie podkreślałem, będzie rozwój sytuacji wojennej. Obecnie tylko w tym widzę czynnik, który w sposób szybki i nieodwracalny może wpłynąć na zachowania i strukturę rosyjskiego, a co za tym idzie, i białoruskiego systemu. To jest szansa dla Białorusi, jej społeczeństwa i wielu krajów europejskich. Ale do niej należy być przygotowanym. Innej niż ta szansy na jakieś wewnętrzne zmiany rewolucyjne w obecnych realiach nie widzę.

Pavel Usov – białoruski politolog i analityk, doktor nauk politycznych. Obszar zainteresowań: reżimy autorytarne i ich transformacja, procesy polityczne i geopolityczne w przestrzeni postradzieckiej.

Zdjęcie: Euroradio FM

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *