Daszkiewicz w sądzie w sprawie jego zatrzymania: „Ludzie w kominiarkach zadzwonili do pułkownika i zaraportowali „zadanie wykonane”

Została wznowiona sprawa Źmicera Daszkiewicza, który jest oskarżony o udział w nieautoryzowanej pikiecie na Ramanouskiej Słabodzie w niedzielę. Pierwsza rozprawa odbyła się w poniedziałek, wczoraj też okazało się, że Daszkiewicz przebywa w areszcie na Akreścina.

– Wzywam do zaprzestania tortur – powiedział Daszkiewicz. – Ludzie nie powinni leżeć w karcerze na betonowej podłodze bez pościeli i koców.

Sprawę rozpatruje sędzia Taciana Motal, znana z licznych procesów sądowych przeciwko aktywistom, która stwierdziła, że nie będzie rozpatrzenia wniosku o zaprzestanie stosowania tortur, gdyż warunki przytrzymywania więźniów nie są przedmiotem sprawy administracyjnej.

Jeśli chodzi o przyznanie się do winy, Daszkiewicz stwierdził, że nie uważa się za winnego, gdyż Konstytucja gwarantuje prawo do pokojowych zgromadzeń.

– W niedzielę my szliśmy, jak i wszyscy szukający prawdy. Zatrzymaliśmy się w Ramanouskiej  Słabodzie, podniosłem plakat „Uwolnij naród swój”, co jest cytatem z Biblii, rozdałem broszury o Kurapatach – na prospekcie Zwycięzców, prospekcie Maszerawa, później wróciłem do Ramanauskiej Słabody. Uważam swoje działania są legalne. Konstytucja mówi, że obywatele mają prawo do wolności wypowiedzi, wolności pokojowych zgromadzeń, w niedzielę skorzystałem z tego prawa. Kiedy ludzie krzyczeli „Żywie Białoruś!”, odpowiedziałem „Żywie!”

Źmicer opowiedział, w jaki sposób został zatrzymany. Stało się to około godziny 17.30, kiedy Daszkiewicz i jego rodzina byli w McDonaldsie na Niamidze. Wtedy nie odbywała się żadna impreza masowa, a ludzie wracali z marszu do domów. Jak podaje Daszkiewicz, został zatrzymany przez trzy osoby w kominiarkach bez znaków identyfikacyjnych, wraz z nim zatrzymano także katolickiego aktywistę Arcioma Tkaczuka.

– Zdążyliśmy tylko uspokoić funkcjonariuszy, krzycząc: „Spokojnie! Już idziemy!”, bo za rogiem były dzieci – wyjaśnił Daszkiewicz. – Wsiedliśmy do samochodu, ludzie w kominiarkach zadzwonili do pułkownika, raportując „zadanie wykonane”, i zawieziono nas na komisariat w rejonie moskiewskim.

Jedyny dokument, który dostałem do wglądu, to raport z inspekcji osobistej. Zaproponowano mi podpisanie protokołu konfiskaty mojej komórki. Zapytałem, czy jest dozwolona konfiskata mienia bez sądu, na co mi opowiedziano „dozwolona”.

Adwokat próbował zwrócić uwagę na warunki przetrzymywania Źmicera w areszcie na Akreścina. Jednak sędzia Taciana Motal odrzuciła podanie, twierdząc, że to nie ma związku ze sprawą administracyjną.

Wczoraj Źmicer opowiedział o warunkach na Akreścina.

Dziś adwokat przypomniał o stanie zdrowia Daszkiewicza, a Źmicier ponownie zwrócił uwagę na warunki zatrzymania:

– Osoby przebywające w areszcie są torturowane, nie są określone statusy poszczególnych cel; w więzieniu są opuszczane na noc łóżka, jest woda, a w areszcie tymczasowym brak wody, materaca, jest betonowa podłoga. Aby zrozumieć, w jakich warunkach są przetrzymywani ludzie, musisz wejść do pokoju, zrobić kupę i spać tam przez 15 dni lub 30 dni. Oto warunki panujące w celach na parterze.

– Dziękuję, Daszkiewicz, już o tym mówiliście – przerwała sędzia Motal.

Świadkiem w sprawie Źmicera jest milicjant pod zmienionym nazwiskiem – Kot Jury Piatrowicz.

Przetłumaczone z https://www.nashaniva.by/?c=ar&i=261373

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *