Białoruś – powrót do przeszłości: od wyborów (lata 90. XX w.) do „wyborów” 2024/2025

Podejmowane jeszcze przed objęciem prezydentury przez A. Łukaszenkę próby oparcia gospodarki i bezpieczeństwa Białorusi na jak najbliższym współdziałaniu z Moskwą, były kontynuowane (razem ze zmianami ustroju wewnętrznego państwa) na przestrzeni całego okresu jego rządów. Różnego rodzaju uzgodnienia dwustronne, opracowywane plany integracji, mapy drogowe, a wreszcie przezwyciężanie pojawiających się „kryzysów”, nie doprowadziły jednak do wypracowania jasnej formuły i perspektywy unifikacji obu państw. Istnienie wspólnych (w ramach powstałego w 1997 r. Związku Białorusi i Rosji – ZBiR) instytucji nie wpływało bowiem na rzeczywisty zakres integracji obu państw. Wiele działań pogłębiających współpracę odbywało się poza, lub raczej obok, struktur związkowych. Istota wspomnianych „kryzysów” nie dotyczyła w zasadzie kwestii politycznych – Rosja była i miała pozostać „starszą siostrą” łukaszenkowskiej Białorusi.

Obecnie, u progu „wyborów” parlamentarnych na Białorusi oraz spodziewanych w 2025 r. „wyborów” prezydenckich (w kontekście istniejącej sytuacji słowo „wybory” należy brać w cudzysłów), warto dokonać przeglądu zmian ustrojowych i działań „zjednoczeniowych”, uwzględniając przy tym wykorzystywanie do celów politycznych argumentów historycznych. Tu znakomity źródłem jest prasa – tak „oficjalna” (informująca często – najczęściej w tonacji panegirycznej – o działaniach władz w zakresie „porządkowania” kwestii historycznych), jak i opozycyjna, wydawana poza granicami Białorusi (komentarze, oceny i informacje pomijane w źródłach oficjalnych).

Nie miejsce tu na opis i ocenę ewolucji ustroju Białorusi po uzyskaniu niepodległości i rozpoczęcia procesu integracyjnego z Rosją. Należy chyba zgodzić się z oceną tego procesu zawartą w tytule pracy A. Eberhardta (wydanej jeszcze w 2009 roku), że w tym drugim obszarze była to tylko „gra pozorów”[1]. Kreowane – tak na użytek zewnętrzny, jak i wewnętrzny -„pozory” działań służących tworzeniu wspólnego/jednolitego państwa rosyjsko – białoruskiego, maskowały często faktyczne dążenia do realizacji własnych celów. Niemniej jednak w obu państwach możemy zaobserwować znamienną ewolucję w dwóch obszarach nieodmiennie towarzyszących „integracji”:

  • w zakresie politycznym: odchodzenie od demokratycznego modelu sprawowania władzy w kierunku dominacji prezydentury;
  • w obszarze historycznym: koordynowanie działań mających ukazywać obywatelom (szczególnie obywatelom Białorusi) dziejowy kontekst wspólnoty obu państw.

Widoczne wahanie między poszukiwaniem argumentów przemawiających za odrębnością kulturową i polityczną Mińska obecnie w warstwie propagandowo – historycznej podąża ku koncepcji „genetycznej” więzi Białorusi z Rosja dokumentowanej na przestrzeni dziejów, ale ze szczególnym podkreśleniem znaczenia okresu po 1917 r. Co oczywiste najczęściej głos w sprawach historycznych zabierali nie historycy, ale politycy (z przywódcami Rosji i Białorusi włącznie) oraz propagandyści. Dalej zaś przenikały one najczęściej do aparatu propagandowego. Takie podejście, świadczy o utylitarnym traktowaniu kwestii historyczno-ideologicznych, które przecież jeszcze kilka, kilkanaście lat wcześniej chciano „odpolitycznić” i „zostawić historykom”[2]. Miało to zmniejszać napięcie w stosunkach międzypaństwowych, obciążonych bagażem historycznych doświadczeń. Polska byłą i jest tego jednym z najjaskrawszych przykładów. Jak twierdzi prof. A. Chwalba to właśnie niewłaściwa polityka historyczna odpowiadała w dużej mierze za niedobre relacje polsko – rosyjskie[3], tyle że przedstawione teorie okazały się bezbronne wobec rzeczywistości w polityce międzynarodowej. Mało tego, argumentacja parahistoryczna stawała się narzędziem służącym obronie własnych koncepcji politycznych za wszelką cenę. Stawało się to wręcz niebezpieczne, gdy za kwestie historyczne brali się politycy. „Moskwa i Warszawa bardzo używają motywów historycznych do prowadzenia bieżącej polityki. Historia staje się instrumentem politycznym. A gdy politycy zaczynają grać wątkami z przeszłości, prawda historyczna przestaje mieć znaczenie. Pamięć ulega zdeformowaniu. I wtedy stajemy się zakładnikami złej, wypaczonej pamięci”[4]. To twierdzenie dotyczące relacji polsko – rosyjskich można uzupełnić o element białoruski: coraz silniejsze wiązanie się z Rosją przeciw Zachodowi (a zatem i Polsce) powodowało rozszerzanie przedstawionej powyżej tezy prof. Chwalby na łukaszenkowską Białoruś. Z uwagi na bliskość Polski, wspólne tradycje (o których pamiętano raczej tylko po stronie polskiej) i złudne nadzieje na jakąś formę konstruktywnej współpracy z oficjalnym Mińskiem, zwiększały efekt manipulowania A. Łukaszenki na polu „historii”. Wystarczy wskazać na ustanowienie (od 2021 roku) 17 września „Dniem Jedności Narodowej”. „Oficjalny Mińsk” pogłębił zatem konfrontację z Polską: zamiast preferowanej przez Warszawę koncepcji nawiązywania do tego, co w przeszłości było wspólne, A. Łukaszenka postawił zdecydowanie na to, co musi dzielić. A to z kolei nie mogło nie wpływać na postrzeganie integracyjnych poczynań w ramach Państwa Związkowego ze strony Polski i innych państw regionu na zachód od Białorusi.

A. Łukaszenka nie był pierwszym politykiem w niepodległej Białorusi, który odwoływał się do koncepcji wzmocnienia związków (de facto na wzór sowiecki) ekonomicznych, a częściowo i politycznych, z Rosją. Również wcześniejsze, „przedłukaszenkowskie”, władze niepodległej już Białorusi (w dużej mierze o komunistycznym rodowodzie) nie tylko nie widziały w pogłębionej współpracy z Rosją nic złego, ale raczej uznawały to za element dla swojego kraju korzystny i pożądany. Moskwa wydawała się naturalnym, a w istniejącej w pierwszych latach niepodległości sytuacji praktycznie jedynym, oparciem dla białoruskiej gospodarki. W skali ogólnospołecznej nie było także antyrosyjskich sentymentów: nawet dokument rozwiązujący ZSRS został w Wiskułach podpisany zgodnie i pokojowo przez przywódców obu państw (i Ukrainy). Co z jego treści dotarło do szerszego społeczeństwa, jeżeli „sam fakt niepodległości i rzeczywistego rozpadu Związku (Sowieckiego – przyp. Autora), choć formalnie dokonany na Białorusi, zaskoczył mieszkańców i wydawało się wielu (…), że spadła ona na głowy niczym burza czy deszcz”[5].

To znacząca różnica w porównaniu z Polską i większością byłych „demoludów” – opcja prozachodnia nie była uznawana ani za oczywistą, ani realistyczną, ani nawet za możliwą. Po pierwsze sam Zachód dla wychowanej w realiach sowieckich (bo w jakich innych mieli szansę?) większości elit budził nieufność. Było to raczej atrakcyjnie wyglądające z daleka, przez szybę, „ciało absolutnie obce”. W dodatku nie narzucające się z jakimś realnym wsparciem czy pomocą, bo w optyce Zachodu dominowało wtedy przekonanie, że właściwym partnerem do regulowania kwestii politycznych na posowieckim wschodzie była Moskwa[6]. W praktyce godzono się na tak znaczące ustępstwa w zakresie suwerenności (nie tylko[7]) gospodarczej, jak rezygnacja z własnej waluty na korzyść rosyjskiego rubla[8].  Ówczesne elity, poza stosunkowo niewielką grupą działaczy spod znaku Białoruskiego Frontu Narodowego ,,były przekonane o tym, że współpraca z Rosją jest bardziej opłacalna, niż zerwanie więzi. Moskwa budziła nostalgię w społeczeństwie. Domagali się wspólnej waluty i przyjęcia rosyjskiego rubla jako zaufanej i stabilnej waluty. Plany pokrzyżował jednak Narodowy Bank Białoruski, który powołując się na konstytucję, dowodził, że tylko on może emitować pieniądz w kraju. Premier Kiebicz forsował też układ o zbiorowym bezpieczeństwie i bliską współpracę z Rosją”[9]. W zakresie politycznym były to próby oderwania się od sowieckiego dziedzictwa w sposób więcej niż symboliczny, np. przez wybór nowej, nie wywodzącej się z czasów ZSRS Rady Najwyższej. Inicjatywa zgłoszona w tym zakresie w styczniu 1992 roku przez pięć partii opozycyjnych nie spotkała się z uznaniem postkomunistycznej większości i w rezultacie zgodzono się jedynie na przeprowadzenie referendum konstytucyjnego (1994 rok).

Co leżało u podstaw takiego sposobu pojmowanie rzeczywistości w latach, w których zachodni sąsiedzi Białorusi robili wszystko, by odbudować lub budować na nowo zręby niepodległości z możliwie jak najmniejszą dozą kontaktów i współpracy z Rosją oraz reanimowanymi przez nią strukturami posowieckiej współpracy politycznej i ekonomicznej? Wydaje się tu konieczne zwrócenie uwagi właśnie na specyfikę historyczną Białorusi i jej wpływ na świadomość społeczeństwa (i jego klasę polityczną), która w znacznej mierze umożliwiała propagowanie procesów „integracyjnych” z Rosją i dostrzegania w nich panaceum na bolączki młodego państwa po proklamowaniu niepodległości. To właśnie kwestie świadomościowe i propagowanie umotywowanej historyczne tożsamości stanowiły naturalne „podglebie” dla działań o charakterze niepodległościowym w tym niełatwym okresie. Tego rodzaju tendencje dostrzegalne bardzo wyraźnie w odniesieniu do państw bałtyckich (np. na Litwie była to formuła „odnowienia niepodległości” zerwanej w czerwcu 1940 roku), widoczne były na Ukrainie (tradycje kozackiej samorządności, walki o własne miejsce w Rzeczypospolitej w XVII wieku, czy wreszcie istnienie „republik ludowych” w XX- stuleciu). Jeszcze mocniej zjawisko to występowało w krajach dawnego „obozu socjalistycznego”, tymczasem na Białorusi z trudem walczyło o obecność i należne miejsce na scenie politycznej. O ile w odniesieniu do świata otaczającego Białoruś tendencje niepodległościowe występowały w opozycji do czasów sowieckich – uznawano je jednak nie za okupację, ale formę daleko idącego uzależnienia i zniewolenia – to na Białorusi czasy ZSRS/BSRS stały się częścią tego, co uznawano za niepodległy byt państwowy. W tej sytuacji wnioski wynikające z tak pojmowanej wizji przeszłości musiały prowadzić w inną niż w krajach sąsiednich (poza Rosją), stronę.

Trudno się w tej sytuacji dziwić, że do historyczno – ideologicznych podstaw powstającej niepodległej Białorusi należały idee rodem z czasów stalinowskich. Z braku alternatywy także akceptowane je często jako „własne”[10]. Tak więc kształtowanie się historycznej świadomości, poszukiwanie źródeł odrębności po dekadach panowania „unifikacyjnej” władzy sowieckiej i rozumienie znaczenia własnej (niepodległej) państwowości, wyglądało na Białorusi inaczej, niż u jej sąsiadów. W tej sytuacji samo dążenie do „białorutenizacji” młodego państwa dokonywane przez działania administracyjne, takie jak np. zwiększenie zakresu nauczania po białorusku w szkołach, drukowanie podręczników szkolnych w j. białoruskim (zamiast rosyjskim), zwiększenie obecności j. białoruskiego w mediach i kulturze, nie mogło stanowić remedium na zakorzenione stereotypy, sprowadzające znaczenie „niepodległości” do kwestii symbolicznych, formalnych, a nie dotykające istoty tego pojęcia i związanej z tym praktyki politycznej[11].

W początkowym okresie prezydentury A. Łukaszenki czynnikiem sprawczym, katalizatorem idei integracyjnych i nacisków na zwiększenie zakresu „wspólnotowości” z Rosją, była strona białoruska/ „łukaszenkowska”. W pewnym sensie dążenia ówczesnych władz rosyjskich i białoruskich się dopełniały. W pierwszych latach niepodległości Białorusi chodziło głównie o uregulowanie kwestii bezpieczeństwa przez powrót do uznania Rosji jako gwaranta oraz ustabilizowanie rozchwianej gospodarki. W działaniach strony rosyjskiej dominowały natomiast kwestie natury politycznej: dążenie do utrzymania własnych wpływów na strategicznie ważnej Białorusi i zachowanie sowieckiego dziedzictwa, mogącego stać się podstawą realizowanej „reintegracji”[12]. A. Łukaszenko, stając po wyborach w 1994 roku na czele państwa białoruskiego – nieporównywalnego przecież z Rosją, ani pod względem ludności, ani potencjału, ani też statusu na arenie międzynarodowej – inspirował procesy, zacieśniające więzi między oboma państwami. Było to zauważalne jeszcze podczas kampanii przedwyborczej w 1994 roku, a zatem zaledwie w trzy lata po proklamowaniu przez Mińsk niepodległości. Już wtedy A. Łukaszenka odwoływał się (może jeszcze w formie ogólnej) do idei odnowienia związków z Federacją Rosyjską – a wzorem miał być rozwiązany także trzy lata wcześniej ZSRS. I – co trudno wyobrazić sobie w warunkach polskich czy czeskich lub węgierskich – dawało mu to znaczące poparcie elektoratu, szukającego nadziei na stabilizację w wymiarze życiowym. Przy braku alternatywy wizja powrotu do przeszłości po niezbędnym liftingu okazała się chwytliwa propagandowo, a jej rzeczywiste oblicze możemy zobaczyć obecnie – po trzech dekadach rządów A. Łukaszenki[13].

Hasło wzmocnienia związku z Rosją miało na Białorusi dużą nośność: niepodległość wymagała „zagospodarowania” tak pod względem społeczno – politycznym (nowa, odmienna/bardziej atrakcyjna od sowieckiej forma bytu państwowego), jak i gospodarczym (polepszenie warunków życia). I w pierwszym, i w drugim aspekcie niepodległość nie przynosiła oczekiwanych zmian i profitów. Na odwrót: pogłębiły się zjawiska kryzysowe w gospodarce, charakterystyczne dla „późnego ZSRS” ale noszące wręcz znamiona chaosu. Prezentowane przez A. Łukaszenkę poglądy o wzmocnieniu więzi z Rosją wydawały się atrakcyjne: w czasach sowieckich BSRS była nie tylko „wielką montownią” produktów z części dostarczanych z innych republik (w dużej mierze – z rosyjskiej), ale i „eksporterem” gotowych produktów – także głównie na rynek Rosji (wówczas) sowieckiej. W wymiarze wewnątrz sowieckim to jakoś działało, a zatem próba odrodzenia modelu sowieckiego stanowiła dobry chwyt – jak się później okazało – nie tylko przedwyborczy. Trudna sytuacja ekonomiczna sprawiała, że nie poszukiwano wtedy historycznych argumentów uzasadniających potrzebę zbliżenia z Rosją. Zresztą oczywistość „wspólnego bytu” obu państw w kontekście wytworzonych w ZSRS powiązań Białorusi i Rosji, była jak najbardziej oczywista. Trudno było szukać różnic między pomnikami Marksa, Lenina czy Dzierżyńskiego, stojącymi w Mińsku i Moskwie. Język, jak już wspomniano, też nie stanowił żadnego problemu.

Pierwsze w niepodległym państwie białoruskim wybory A. Łukaszenka wygrał wyraźnie[14]. I nieomal od razu rozpoczął realizację planów związanych ze swoistym „powrotem do przeszłości”: stabilizację sytuacji wewnętrznej przede wszystkim w wymiarze ekonomicznym, choć politycznie dążył do osłabienia opozycji białoruskiej (BFN). Najprawdopodobniej nie rozumiał jej celów – powrót do korzeni białoruskiej niepodległości traktował jako „szkodnictwo” i przeszkodę w oczywistych dla niego działaniach „reintegracyjnych”. Cykl porozumień mających doprowadzić do pogłębionej integracji z Rosją rozpoczęto od wprowadzenia w 1995 r. Unii Celnej między tymi państwami[15]. Na uwagę zasługuje fakt (i to też przykład specyfiki wzajemnych stosunków Białorusi i Rosji), że Таможенный союз zawarto jeszcze przed podpisaniem zasadniczego układu międzypaństwowego („O przyjaźni, dobrosąsiedztwie i współpracy…”)[16]. Widać wyraźnie, że dla nowo wybranego prezydenta sprawa wejścia w jak najbliższe kontakty z Rosją miała szczególne znaczenie, dla którego można było poświęcić wiele – w tym podmiotowość własnego państwa. Tu powracamy do kwestii rozumienia niepodległości. W Związku Sowieckim nie miała ona szczególnego znaczenia: nie było obywatelstw poszczególnych republik, a ich interesy na arenie międzynarodowej reprezentowane były przez instancje rezydujące w Moskwie.

Zawieranie kolejnych porozumień tworzących podstawy przyszłej integracji[17] i zakładających rozszerzanie (przynajmniej na papierze – to kolejna specyfika zacieśniania współpracy RU – BY) zakresu unifikacji obu państw, miało stać się podstawą do tworzenia wspólnego organizmu państwowego (jednolite władze, przestrzeń gospodarcza, waluta, cła, itd.). Odpowiadało to zresztą ówczesnym trendom społecznym: w referendum dotyczącym dalszego funkcjonowania ZSRS (z 17 marca 1991 roku) aż 93% mieszkańców BSRS poparło taką koncepcję. Dla wielu z nich poza Związkiem Sowieckim, za którego część się uważali, nie było innego świata. Wychowani w nieufności do Zachodu, nie znający w zdecydowanej większości innego poza sowieckim świata, zarówno przeszłość, jak i przyszłość widzieli przy Rosji – w na poły mitycznej „wielkiej wspólnej ojczyźnie”. A. Łukaszenka nie tylko prawidłowo odczytywał, ale i sam podzielał te nastroje. Należy zakładać, że w znacznej mierze odpowiadały one jego poglądom na rzeczywistość w jakiej się wychował, dorastał, uczył się, a następnie doszedł go do najwyższego urzędu w państwie. Umacniający stopniowo swoją władzę prezydent Białorusi szybko stał się stroną nalegającą na integrację i na jej przyspieszenie[18]. Taka postawa miała podłoże praktyczne, nie wymagało ono głębszego uzasadnienia „ideologicznego”, ani podstawy historycznej. Byłaby ona raczej niepożądana, bo łatwiej było stawiać na ogólne hasła „wspólnoty losów/interesów” obu państw, niż wdawać się w zawiłości wydarzeń dziejowych i kierunków ich rozwoju. Uznanie „odrębności” Białorusi w stylu sowieckim wystarczało, zaś poszukiwanie korzeni jej odrębności mogło tylko szkodzić działaniom reintegracyjnym. Gdzie bowiem można było poszukiwać głównych źródeł „inności” Białorusi od Rosji? Raczej nie na wschodzie, gdzie dominowała Rosja. Ale poszukiwanie zachodnich korzeni Białorusi mogło prowadzić na manowce: to przecież Zachód uznawany był w czasach komunistycznych za największe zagrożenie. Natomiast przesłanie, że z Rosją byliśmy razem „od zawsze” wyczerpywało zagadnienie i tworzyło dostatecznie dobry klimat do inicjatyw integracyjnych. Przy czym, co przyjmowano jako oczywiste, bycie razem „od zawsze” w praktyce oznaczało od 1917 roku. Wcześniejsze dzieje nie stanowiły przedmiotu szerszej, budzącej jakieś emocje społeczne, refleksji. Białorusini nie mieli, jak Polacy, wielkiego mitu założycielskiego własnego państwa, np. odpowiednika Bitwy Warszawskiej/Cudu nad Wisłą. Nie było też rozpoznawalnych społecznie postaci pokroju J. Piłsudskiego, czy – by odejść od kontekstu polskiego – Gustawa Mannerheima w Finlandii, admirała Miklosa Horthy’ego na Węgrzech, Edwarda Masaryka w Czechach. Nawet Ukraina miała – wprawdzie w bardziej odległej historii – taką postać i był nią Bohdan Chmielnicki. W żadnym wypadku nie chodzi tu o ocenę działań wymienionych osób, tylko o wskazanie na ich rolę jako rozpoznawalnych (także na zewnątrz) symboli. W odniesieniu do Białorusi wielu jej obywateli przywykło do sowieckiej wersji „białoruskości terytorialnej”. Bez wypełniania jej treścią właściwą rzeczywiście niepodległemu państwu i kreowania emocjonalnego związku społeczeństwa z własną historią (na całej jej przestrzeni) i kulturą. W takim układzie próby odwoływania się (choćby ze strony BFN) do poczucia białoruskości, etosu Białorusi niesowieckiej (jak np. Białoruskiej Republiki Ludowej), trafiały w znacznej mierze w próżnię. W takim układzie jedność białorusko – rosyjska wydawała się czymś oczywistym i nie sprzecznym ze swoiście pojmowaną niepodległością style soviétique.

Istnieją jednak przesłanki upoważniające do stwierdzenia, że pierwszy prezydent niepodległej Białorusi – oprócz wielu różnych koncepcji związanych z karierą na szczeblu „republikańskim” – miał dostrzegać w integracji z Rosją także nowe możliwości dla osobistej kariery politycznej w wymiarze „mińsko – moskiewskim”, albo zgoła „moskiewskim”. Ta druga opcja, mająca za sobą wiele przesłanek ją uzasadniających, wiązała się z ideą Związku Białorusi i Rosji oraz A. Łukaszenką, jako prezydentem tego tworu. Warunki obiektywne wydawały się mu sprzyjać: młody jak na polityka, ambitny i sprawny w działaniu na granicy apodyktyczności, a do tego popularny na Białorusi, miał w Moskwie targanego wieloma słabościami, schorowanego odpowiednika. Dni sławy B. Jelcyna po rozpadzie ZSRS mijały szybko, równie szybko mijały nadzieje społeczeństwa rosyjskiego na poprawę swojej sytuacji życiowej. Trudno się zatem dziwić, że A. Łukaszenka miał w latach 90. XX wieku pewne podstawy do marzeń o wielkiej karierze w skali nie tylko białoruskiej[19]. I w takim ujęciu element historyczny na Białorusi traciłby zupełnie na znaczeniu. Jaką historię Białorusi może tworzyć prezydent, którego bardzo prawdopodobnym marzeniem było objęcie posady na Kremlu? Fakt, że tego rodzaju marzenia (a jak się szybko okazało raczej mrzonki) zostały stosunkowo szybko rozwiane, nie zmienia zasadności przedstawionej tezy o braku podstaw do odrodzenia narodowej historii i jej ukorzenienia w społeczeństwie. Jak bowiem polityk zakładający, że stanie na czele wielkiego państwa, którego małą część stanowić będzie jego „biologiczna ojczyzna”, mógłby aktywnie wspierać i uzasadniać odrębność Białorusi od Rosji?

Oczywiście okazało się, że animatorzy władzy na Kremlu nie potrzebują uciekać się do kandydatury A. Łukaszenki i zdecydowali się na inną opcję. Po zaskakującej rezygnacji B. Jelcyna w noc sylwestrową 1999 roku i pojawieniu się na pozycji nr 1 w Rosji W. Putina, ewentualne rachuby co do A. Łukaszenki i jego „prezydenckiego transferu” do Moskwy, zostały definitywnie przekreślone. W porównaniu z W. Putinem walory białoruskiego baćki traciły swój poprzedni blask. Poza wszystkim – mimo starań – na rosyjskiej scenie politycznej nie był „swój” i nie miał ukorzenienia w rosyjskich strukturach siłowych, które przecież wywierały faktyczny wpływ na kreowanie nowych gospodarzy Kremla. Wybrano własnego kandydata, ale warto zwrócić uwagę na ten rys w aktywności politycznej A. Łukaszenki. W okresie wytężonych starań krajów b. obozu socjalistycznego o zbliżenie z Zachodem i wejście do jego struktur gospodarczo – politycznych, białoruski przywódca, praktycznie jako jedyny w regionie, starał się wzmacniać związki z posowieckim światem rosyjskim. To był jego świat, który znał i rozumiał. To, co działo się na Zachód od Bugu – to zupełnie inna bajka, której może mógł słuchać (niekiedy może i z przyjemnością), ale bez głębszego zrozumienia jej treści, a przede wszystkim morału. Działania W. Putina szybko wzięły górę nad mirażami byłego lokalnego aktywisty partyjnego, politruka i szefa sowchozu pod Szkłowem.

Bardzo ważny moment to rok 2000 – czas kształtowania się dalszych etapów rozwojowych w stosunkach białorusko – rosyjskich i koncepcjach tworzenia wspólnego państwa. Stosunkowo szybko doszło do zmiany kierunku wektorów integracyjnych: faktyczną inicjatywę przejęła Rosja, a łukaszenkowska już Białoruś w coraz większym stopniu starała się spowalniać proces pogłębiania rzeczywistego jednoczenia struktur, prawa, instytucji Białorusi i Rosji. Innymi słowy, to co było oczywiste i pożądane z perspektywy objęcia kremlowskiego tronu przez A. Łukaszenkę, stało się kontrproduktywne, kiedy został on sprowadzony do roli prezydenta niewielkiego kraju, ważnego z różnych względów dla Rosji, ale w żadnym wypadku nie mogącego z nią się porównywać. ZBiR na czele z A. Łukaszenką to byłby jego triumf, taki sam ZBiR, ale z Putinem jako senior partner, to perspektywa wegetacji na obrzeżach imperium. Nastąpiło zatem „odwrócenie przymierza”: żeby istnieć A. Łukaszenka musiał rządzić w odrębnym (chociażby z pozoru), różniącym się jakoś od Rosji kraju. Potrzebne też stało się posiadanie, nawet ograniczonego, poparcia społecznego dla prezydenta Białorusi – zaprzyjaźnionej do granic możliwości z Rosją – ale tylko Białorusi. Dla A. Łukaszenki po 2000 roku zmieniła się radykalnie optyka integracyjna i hierarchia celów. Białoruś przeszła do „aktywnej defensywy”, wytracając inicjatywę integracyjną i przechodząc coraz bardziej na pozycje obrony władzy A. Łukaszenki jako prezydenta niepodległego (przynajmniej formalnie) kraju.

W tej sytuacji Państwo Związkowe stało się szybko areną różnego rodzaju konfliktów. Są to jakby „konflikty w rodzinie”: A. Łukaszenka nie jest w stanie przejść samego siebie i rzeczywiście zmienić wektory polityki zagranicznej państwa, Rosja jest przez niego konsekwentnie traktowana jako „starsza siostra”, ale do stosunków dwustronnych zaczęły wkradać się kontrowersje głównie natury ekonomicznej. Dotyczyło to zasadniczo targów o (preferencyjne) ceny surowców rosyjskich dostarczanych Białorusi i zapewnienia możliwości eksportu białoruskich produktów spożywczych na rynek rosyjski. Te „zatargi” bywały (także w Polsce) mylnie odbierane jako działanie na rzecz „niepodległości/niezależności” Białorusi broniącej się przed wchłonięciem przez Rosję. Od samego początku prezydentury A. Łukaszenki nie zaszło nic, co mogłoby poświadczać, że w swoim rozumieniu niepodległości wyszedł poza schematy obowiązujące w ZSRS. Natomiast w coraz większej mierze, aż do przełomowego 2020 roku, kiedy to ostatecznie opadły wszelkiego rodzaju maskowania, następowało propagandowe identyfikowanie rzekomej białoruskiej niepodległości/niezależności ze sprawowaniem władzy przez A. Łukaszenkę. Hasło obrony własnej pozycji w państwie wyglądało znacznie gorzej niż heroiczna rzekomo walka o uniezależnienie państwa od Rosji. I w takiej optyce kwestie historyczne nabierały coraz większego znaczenia. Musiały w jakiejś przynajmniej mierze przekonywać i zakreślać przestrzeń historycznej odrębności Mińska od Moskwy[20].

Tymczasem po 2000 roku inicjatywa w coraz większym stopniu przechodzi w ręce Rosji, która stara się wykorzystać Państwo Związkowe do realizacji własnych, tradycyjnie głównie politycznych (z silnym akcentem militarnym) celów. Daje o sobie znać dysproporcja potencjałów ekonomicznych obu państw. W. Putin wprowadza w kraju „porządek”, wytrącając A. Łukaszence argument o jego skuteczności w przeciwdziałaniu „bałaganowi” z początku lat 90. XX wieku. Prawie do końca II dekady XXI wieku Rosja jest państwem deklarującym otwarcie ekonomiczną współpracę z Zachodem, podczas gdy gospodarka Białorusi staje się skansenem – czynnikiem podporządkowanym prawidłom ideologii państwowej, mającym przede wszystkim uzasadniać i wspierać zmierzającą w stronę dyktatury władzę A. Łukaszenki. W takim układzie rzeczywista realizacja koncepcji PZ sprowadziłaby go do roli gubernatora regionu funkcjonującego de facto jako część Rosji. Przed taka wizją A. Łukaszenka bronił się jak umiał – i to trzeba przyznać- skutecznie przez prawie 20 lat. Ta specyficzna obrona w wymiarze wewnętrznym oznaczała eliminowanie czynników mogących w jego opinii osłabiać władzę prezydenta, czynić państwo i obywateli podatnymi na wpływy zewnętrzne. Jego pozorowane w dużej mierze działania[21] wspierane pustymi deklaracjami pozwalały mu długo lawirować między Rosją a Zachodem. Nawet wojna przeciw Ukrainie, która w zasadzie usytuowała go jednoznacznie jako polityka promoskiewskiego, żyjącego w świecie politycznym Rosji i wspierającego russkij mir[22], nie odebrała mu chęci do tworzenia mitu niezależnego od Rosji przywódcy. Mimo wsparcia udzielonego Rosji A. Łukaszenka długo przedstawiał Białoruś jako stronę nieuczestniczącą w wojnie, zachowującą neutralną pozycję i mającą potencjał do organizacji rokowań pokojowych. Ostatecznie dopiero w końcu 2022 roku (z licznymi zastrzeżeniami) A. Łukaszenka przyznał, że Białoruś wspiera Rosję[23]. Zgoda A. Łukaszenki na wykorzystanie terytorium białoruskiego do rakietowego ostrzału Ukrainy (wg danych strony ukraińskiej) w początkowym okresie wojny, a następnie wsparcie Rosji sprzętem wojennym, szkoleniem i leczeniem rosyjskich żołnierzy wykraczała poza ramy współdziałania planowanego w ramach PZ. A. Łukaszenka działał w charakterystyczny dla siebie sposób: nie wprowadzał do walki sił białoruskich (sprawiając wrażenie sprzeciwiania się Putinowi), przy równoczesnym tworzeniu w kraju atmosfery przygotować wojennych (rejestracji poborowych, szkoleń wojskowych). Brak bezpośredniego zaangażowania armii białoruskiej można tłumaczyć na wiele sposobów (m.in. jej słabością, a także zagrożeniem ze strony sił/ochotników białoruskich walczących po stronie Ukrainy – w przypadku ich wejścia na teren Białorusi możliwe byłoby przyspieszenie procesu erozji systemu łukaszenkowskiego), ale nie jakąś ukrytą sympatią dla Ukrainy czy tym bardziej zrozumieniem dla sprawy, której broni. Dlatego też A. Łukaszenka z pełnym zaangażowaniem kontynuował, włączając białoruskie struktury militarne w rosyjski system obronny, rozwój współpracy wojskowej z Rosją. Jej nie tylko symbolicznym ukoronowaniem było niewątpliwie dążenie do rozlokowania na terenie Białorusi rosyjskiej broni jądrowej. Sprawa ta pojawiła się formalnie w marcu 2023 roku (przy czym A. Łukaszenka odwoływał się do swoich wcześniejszych wypowiedzi w tej sprawie), a już latem tegoż roku rosyjska broń atomowa została na Białorusi rozmieszczona. Łukaszenkowscy propagandyści z satysfakcją wskazywali na to jako na wzmocnienie potencjału bojowego i znaczenia Białorusi – przede wszystkim w kontekście podnoszonych nieustannie argumentów o rzekomym zagrożeniu ze strony Polski/NATO. Nie brakowało także bardzo emocjonalnych wypowiedzi sugerujących (wbrew faktom i stanowisku Rosji[24]), że Białoruś stanie się państwem nuklearnym[25]. Znacznie bardziej realistyczne stanowisko prezentowali analitycy i publicyści związani emigracją (np. publikujący w internetowej Carnegie Politika), dostrzegający złożoność możliwych następstw podjętej na Kremlu decyzji – przede wszystkim w odniesieniu do Białorusi, jako samodzielnego podmiotu państwowego[26] i możliwości prowadzenia przez niego samodzielnej polityki zagranicznej. W marcu 2023 roku A. Szrajbman pisał (wtedy jeszcze w trybie przypuszczającym) o zawężeniu pola manewru łukaszenkowskiej Białorusi i ostatecznym powiazaniu jej z losami Rosji w kontekście rozgrywki o zmianę porządku światowego. „Los Białorusi jako państwa jest coraz bardziej związany z wynikiem przyszłego porozumienia pokojowego. Kolejnym władzom w Mińsku trudno będzie zdystansować się od Rosji gospodarczo i politycznie z własnej woli. Ale kiedy Białoruś zacznie przyjmować rosyjską broń jądrową, będzie to wręcz niemożliwe”[27]. Tę refleksję można równie dobrze odnieść do wielu innych zagadnień w stosunkach białorusko – rosyjskich, postrzeganych przez oficjalny Mińsk jako pozytywne przejawy pogłębionej współpracy z Rosją, a przez obserwatorów mających swobodę wypowiedzi (np. na emigracji), jako przejaw coraz większego ubezwłasnowolnienia przez Rosję.

Łukaszenka praktycznie aż do ewidentnie sfałszowanych wyborów w sierpniu 2020 roku potrafił skutecznie bronić własnej pozycji jako niekwestionowanego formalnie i uznawanego międzynarodowo lidera kraju[28]. W sposób niezwykle efektywny łączył deklarację trwałego sojuszu z Rosją z elementami markującymi wielowektorowość białoruskiej polityki: wchodzenie w nagłaśniane propagandowo spory z Moskwą (głównie o charakterze ekonomicznym o ceny surowców energetycznych dostarczanych z Rosji) i markowanie gotowości do rozszerzania kontaktów z Zachodem[29]. Jednak tego rodzaju działania nie prowadziły do żadnej zmiany jakościowej, a nawet naruszenia podstaw łukaszenkowskiego systemu władzy na Białorusi[30]. Wprost przeciwnie, pojawiające się, a następnie przezwyciężane trudności, wzmacniały w pewien sposób (głównie na użytek wewnętrzny) autorytet A. Łukaszenki. Dla obu stron postawa Białorusi miała duże znaczenie. Dla Rosji był to najbardziej na zachód wysunięty rejon o ogromnym znaczeniu strategicznym (szczególnie w kontekście planowanej zapewne już wcześniej rozgrywki z Zachodem), z kolei dla Zachodu Białoruś stanowiła obszar zainteresowania w zakresie możliwych działań o charakterze prodemokratycznym (w tym np. w ramach Partnerstwa Wschodniego/PW[31]).  Białoruś, w przeciwieństwie do Rosji, nie odrzuciła możliwości współpracy w formule PW, chętnie korzystała z możliwości ekonomicznych stwarzanych przez ten program, jednak nie wpływało to na zmianę jej priorytetów ani w polityce zagranicznej, ani wewnętrznej. Dopiero sytuacja zaistniała po sierpniowych wyborach prezydenckich w 2020 roku zmusiła oficjalny Mińsk do rezygnacji z udziału w PW, a Unię Europejską do nałożenia sankcji [32].

Przesunięcie wektorów integracyjnych w ramach PZ doprowadziło do zmiany we wzajemnych ocenach obu, coraz bardziej zmierzających w kierunku ustroju autorytarnego, państw. Dla putinowskiej Rosji łukaszenkowska Białoruś stawała się może i kłopotliwym ze względu na wymagania ekonomiczne, niewielkim terytorialnie i nieznaczącym gospodarczo, ale coraz ważniejszym geostrategicznie sojusznikiem. Ewentualna utrata wpływu na Mińsk, po niebezpiecznym dla imperialnych planów Rosji prozachodnim buncie Ukrainy, stanowiłaby dla Moskwy bardzo duży problem. Pewnym gwarantem utrzymywania – w formie bezalternatywnej – prorosyjskiej linii Mińska był i jest A. Łukaszenka. Nawet w momentach największych zatargów o finanse z Moskwą i obrażania się baćki (choć może właściwsze byłoby słowo „okazywania fochów”) za jej chęć do ograniczania finansowania Białorusi z budżetu Rosji, nie przekraczał on „czerwonej linii” utrzymywania więzi z Rosją.

Zarówno W. Putin, jak i A. Łukaszenka prezentują tożsamą pod wieloma względami koncepcję historycznych więzi, mających od wieków łączyć ziemie Rusi/Rosji, Białorusi i Małorusi. W tym ostatnim przypadku rosyjskie teorie parahistoryczne/propagandowe zostały (ostatecznie w 2022 roku) zanegowane przez zdecydowaną większość samych zainteresowanych „Małorusów”, czyli Ukraińców. Natomiast Białoruś w wydaniu łukaszenkowskim nie tylko w coraz większym podziela „historyczne” koncepcje W. Putina, ale nawet je wzmacnia. Dzieje się to w dużej mierze kosztem Polski, która najlepiej wypełnia użyteczne propagandowo zadanie występowania jako odwieczny wróg Białorusi, a w dziejach nowych jako reprezentant Zachodu, dążącego do zniewolenia narodu białoruskiego. A. Łukaszenka, przemawiając 17 września 2022 r. (a zatem już po rozpoczęciu agresji Rosji przeciw Ukrainie) z okazji wprowadzonego do oficjalnego kalendarza rok wcześniej święta „Jedności Narodowej”, stwierdził, że nie można oderwać Białorusi od historii wschodniej Słowiańszczyzny i to w praktyce na przestrzeni całych dziejów: od Rusi Kijowskiej począwszy, przez Imperium Rosyjskie, aż po czasy ZSRS. Wschód niósł ze sobą zawsze to, co najlepsze. I odwrotnie: to z zachodu (przez Polskę) na Białoruś miało przychodzić wszelkie zło: ucisk, przemoc, niesprawiedliwość, wynaradawianie[33]. Znajduje to pełne przełożenie na oceny dotyczące współczesności: A. Łukaszenka nie omieszkał w omawianym przemówieniu wspomnieć o istniejących rzekomo współcześnie dążeniach rewizjonistycznych ze strony polskich elit, chcących odzyskania – jak to ujął – „jakiś tam…kresów”. Pojęcie „Kresy”, używane w Polsce potocznie i najczęściej już nieemocjonalnie, u A. Łukaszenki budzi szczególne negatywne, wręcz gniewne skojarzenia. Z nie do końca jasnych przyczyn słowo „Kresy” identyfikuje jako przejaw rzekomych polskich dążeń rewindykacyjnych, czyli dążenia do odzyskania ziem utraconych po II wojnie światowej[34].

Dla porządku można tylko wspomnieć, że także ze strony rosyjskiej mamy do czynienia z osądami rozstrzygającymi wiele kwestii historycznych, często wykraczających daleko poza kontekst polsko – rosyjski. Ich wymowa jest jednak podobna, co w wypowiedziach A. Łukaszenki: przedstawiają historię jako uzasadnienie realizowanej współcześnie polityki. W odniesieniu do historii naszego regionu W. Putin również podkłada te same treści: pozytywne siły, budujące i jednoczące wschodnich Słowian (od czasów Rusi Kijowskiej), dające im rzeczywiste możliwości rozwojowe i zapewniające porządek i stabilizację, przychodziły ze wschodu. Więc i w tym przypadku Polska pojawia się jako nośnik destrukcji, okupant, ciemiężca[35].

Tego rodzaju podejście do historii ma tworzyć wrażenie realizacji w putinowskiego „testamentu dziejowego” przez aktualnych przywódców Białorusi i Rosji. Tworzenie różnego rodzaju ideologii historycznych i narzucanie ich jako obowiązującej wykładni dziejów jest właściwe dla ustrojów niedemokratycznych, starających się przekonać obywateli do realizowanej współcześnie polityki i wskazać im jej dziejowe uzasadnienie. W takim ujęciu relacje pomiędzy oboma państwami nabierają głębszego, naturalnego charakteru, który tworzy podstawy do zacieśniania sojuszu. Jeżeli realia temu przeczą, to tym gorzej dla nich.

Przedstawiając pobieżnie losy integracji białorusko – rosyjskiej, można wyraźnie dostrzec jej nieskuteczność lub powierzchowność. Nawet przykład współpracy militarnej – trafnie określony w tytule jednej z analiz OSW jako tworzenie „rosyjskiej armii białoruskiej”[36]– potwierdza, że nie ma mowy o współpracy, ale dążeniu do faktycznego podporządkowania jednej strony (białoruskiej) drugiej (rosyjskiej). Dla A. Łukaszenki, który na początku swej kariery traktował zbliżenie z Rosją jako polityczną trampolinę, po zmianie koniunktury w Rosji po roku 2000 nie było innego wyjścia: musiał trzymać się szlaku integracyjnego, ale już w zdecydowanie innym wymiarze. Jego podejście, by Białoruś i Rosję traktować w skali 1:1, nie dało się obronić. Dla wzrastającej w siłę Rosji, Białoruś pozostawała cennym partnerem, ale po pierwsze: nie była z przyczyn obiektywnych równa potencjałowi Rosji, a po drugie, zgodnie z tradycją polityki rosyjskiej, a przede wszystkim sowieckiej, najpewniejszy partner to taki, nad którym ma się pełna kontrolę. Tymczasem A. Łukaszenka deklarując swoją lojalność wobec wschodniego sąsiada bronił za wszelką cenę swojej pozycji, identyfikując to w razie potrzeby z obroną niepodległości Białorusi[37]. Sprytna postawa A. Łukaszenki, tworzenie mitu obrońcy przed wchłonięciem przez Rosję[38], dawało mu odpowiedni image na Zachodzie. W starciu z Rosją A. Łukaszenka potrafił zachować swoistą konsekwencję, polegającą na obarczaniu Moskwy winą za powstałe trudności w stosunkach dwustronnych – także w odniesieniu do procesów integracyjnych w ramach ZBiR i PZ. A. Łukaszenka zawsze deklarował gotowość integracji z Rosją, jednak na określonych, równoprawnych warunkach, które można by streścić jako chęć do uzyskiwania korzyści, bez płacenia za to utratą pozycji głowy państwa. To powodowało liczne zgrzyty we współpracy, po których następowało pewne przyspieszenia, a potem znów pojawiały się trudności. Po kryzysie gazowym w 2006 roku procesy integracyjne nabrały tempa, jednak kolejne kryzysy związane z wstrzymywaniem eksportu białoruskiego nabiału na rynek rosyjski (2010 rok) znowu przyhamowały tempo działań. Po 2011 roku działania nabrały rozpędu, ale dopiero po kilku latach przybrały formę kolejnych papierowych zapisów dotyczących „map drogowych” integracji. A. Łukaszenka preferował ideę „dwa państwa – jeden rynek”, chcąc doprowadzić do sytuacji, w której „jego” (białoruskie) firmy korzystałyby z ulg przyznawanych podmiotom rosyjskim, ale bez utraty wpływu na ich działanie, a przede wszystkim korzystanie z zysków. Taka postawa wywołała falę tłumionej oficjalnie krytyki baćki – w Rosji dopiero po kilkuletniej przerwie, w 2019 roku, doszło do podpisania przez premierów obu państw nowego porozumienia integracyjnego. Zakładało ono rozłożoną na kolejne lata realizację 31 „map drogowych”, których rzeczywista zawartość (mimo prób uzyskania ze strony organizacji społecznych informacji o ich zawartości), nie została one upubliczniona[39]. A. Łukaszenka konsekwentnie grał na kilku fortepianach, bowiem w tym samym czasie zapewniał przedstawicieli administracji amerykańskiej, że na Białorusi nie pojawią się rosyjskie rakiety średniego zasięgu[40]. Kolejna odsłona tego spektaklu miała miejsce we wrześniu 2021 roku, w zmienionej w porównaniu z 2019 rokiem sytuacji: Rosja udzielając A. Łukaszence pomocy w zwalczeniu protestów po sfałszowanych wyborach, wzmocniła niewątpliwie swoją pozycję negocjacyjną. Łukaszenko i Putin uzgodnili wtedy realizację 28 (z 31) „map drogowych” przemianowanych w międzyczasie na „programy integracyjne”[41]. Mimo ograniczonego pola manewru A. Łukaszenka w dalszym ciągu skutecznie bronił własnej pozycji: sprzeciwiał się oddaniu w ręce potężniejszego partnera realnych akcesoriów władzy (poza sferą bezpieczeństwa wojskowego – w zasadzie godził się na pełnienie przez Białoruś roli rosyjskiego wysuniętego okręgu wojskowego). Cały czas chciał natomiast korzystnych dla siebie rozwiązań ekonomicznych, tzn. możliwości korzystania z rosyjskiego wsparcia kredytowego i utrzymania korzystnych cen surowców energetycznych[42].  Wstrzymano wówczas działania na rzecz integracji politycznej, co również można uznać za sukces A. Łukaszenki, konsekwentnie broniącego monopolu własnej pozycji politycznej na Białorusi.

Można powiedzieć, że na przestrzeni trzech dekad istnienia ZBiR i PZ wytworzyła się korzystna – przynajmniej z pozoru – dla obu stron formuła faktycznej rosyjskiej dominacji na Białorusi, realizowanej za pośrednictwem zachowującego swoją pozycję prezydenta państwa, ale i czerpiącego z tego konkretne korzyści[43]. To może w jakiejś przynajmniej mierze tłumaczyć, dlaczego podejmowany już wątek wchłaniania Białorusi przez Rosję nie doczekał się realizacji. To A. Łukaszenka był elementem procesu wchłaniania – pośrednikiem i czynnikiem gwarantującymi, że zostaną zachowane pozory „niezależności” Mińska i jego międzynarodowej pozycji. Moskwa zapewne przeprowadzała rachunek potencjalnych strat i zysków: próba zmiany lidera na Białorusi groziłaby destabilizacją (przykładem z innej strefy kulturowej, czym kończy się niekontrolowane usuwanie wieloletnich dyktatorów, dostarczyły wydarzenia arabskiej wiosny), a jego dalsze trwanie dawało gwarancje realizowania przez Mińsk interesów Rosji – za umiarkowaną w tych warunkach cenę różnego rodzaju dopłat do funkcjonowania gospodarki białoruskiej i nie wtrącania się w szczegóły ich wykorzystywania. Finansowanie z Moskwy reżimu A. Łukaszenki było jednym z czynników antyreformatorskich, hamującym wprowadzanie nawet ograniczonych zmian modernizacyjnych. Eksperci białoruscy na pytanie: co Białoruś zyskuje, a co traci na integracji z Rosją, odpowiadają, że integracja szła do przodu w tych kierunkach, które nie zagrażały pozycji A. Łukaszenki, natomiast w kwestiach zasadniczych tak przeprowadzana „integracja” betonowała w praktyce możliwości zmian systemowych, chociażby tylko w odniesieniu do sfery ekonomicznej[44]. Zresztą A. Łukaszenka od początku podporządkowywał sprawy gospodarcze polityce i traktował je jako część atrybutów władzy. W tej sytuacji dążenia do zmian w kierunku wolnorynkowym były – niejako z definicji – skazane na niepowodzenia. Kolejne etapy integracji w ramach PZ nie zmieniały istoty rzeczy w rzeczywistych relacjach między Białorusią a Rosją. Realizacja „map drogowych” polegała zatem na robieniu tego, co było możliwe (a nawet korzystne) dla oficjalnego Mińska, ale i w maksymalnym stopniu odpowiadało Rosji (w tym umacniania integracji w sferze militarnej)[45]. Należy zakładać, że w Moskwie doskonale zdawano sobie sprawę z faktu, że A. Łukaszenka nie jest w stanie radykalnie zmienić kierunków polityki skierowanej na współpracę z Rosja, a różnica potencjałów obu państw będzie stopniowo działała na korzyść Moskwy i zwiększania jej wpływów u zachodniego sąsiada.

Oczywiście zupełnie inaczej te same wydarzenia oceniała oficjalna propaganda rosyjska, starająca się przedstawić działania integracyjne nie tylko jako wzorowo realizowane i rozwijane, ale jako stanowiące rzekomo nową, nieznaną wcześniej, flagową jakość procesu cywilizacyjnego[46]. Na stronie oficjalnego Instytutu Państw WNP jego przedstawiciel na Białoruś (a przy okazji członek patriotycznego stowarzyszenia „Ruś”) podkreślał, że proces zbliżania Mińska i Moskwy należy traktować jako przeciwdziałanie próbom oderwania Białorusi od Rosji[47], czyli zahamowania naturalnego rozwoju kontaktów.

Mówiąc o różnorodnych kontaktach białorusko – rosyjskich, wzmacniających wrażenie kompatybilności w działaniach obu państw, niejako na marginesie na marginesie niniejszych rozważań trzeba zauważyć, że dbałość o podkreślanie pozycji A. Łukaszenki jako przywódcy kraju, nie do końca współgrała z jego wyraźną słabością do utrzymywania szerokich kontaktów z urzędnikami rosyjskimi niższego, niż prezydent szczebla, przede wszystkim gubernatorami regionów FR. Sam wysoko sobie cenił kontakty z nimi, praktykował je przy wielu okazjach, a także kierował na tego rodzaju spotkania (także w Rosji) przedstawicieli rządu. Oczywiście jako przyczynę tego typu aktywności podawano chęć wzmocnienia współpracy gospodarczej Białorusi z regionami Rosji, ale niekiedy miało to głębszy wydźwięk i dawało stwarzało okazję do wskazywania szerszych priorytetów polityczno – ekonomicznych w kontaktach z Rosją, a nawet odwoływania się do mitycznej roli Białorusi Sowieckiej, pełnionej jakoby w regionie bałtyckim w czasach ZSRS.

Długotrwałość i złożoność procesu integracji białorusko – rosyjskiej wywołuje także zainteresowanie i różnego rodzaju reakcje ze strony przywódców innych państw posowieckich. Należy powiedzieć, że są to w większości reakcje nieentuzjastyczne. Można tu podać przykład prezydenta Kazachstanu Kasyma Żomarta – Tokajewa, który w maju 2023 roku występując na forum Eurazjatyckiego Forum Ekonomicznego w Moskwie, przedstawił złożoność procesów integracyjnych państw na obszarze d. ZSRS. W tym kontekście odniósł się także do dotychczasowych efektów tworzenia PZ określając je, raczej w tonie żartobliwym jako pod wieloma względami unikalne. Sama obowiązująca obecnie formuła „dwa kraje – jedno państwo” (,,две страны, одно государство”), nie wydała mu się jasna, w związku z czym, taki sposób integracji określił w kategorii problemu, „który trzeba jakoś rozwiązać”[48]. Jego uwagi dotyczące dzielenia przez Moskwę i Mińsk wszystkiego „na dwoje” – łącznie z bronią atomową rozmieszczaną przez Rosję na Białorusi – były zaprawione sarkazmem. Wobec koncepcji PZ przeciwstawił inne możliwości współpracy poszczególnych państw w Azji Centralnej, wymieniając: Kazachstan, Kirgistan, a także leżącą na Kaukazie Południowym Armenię. Ta ostania stanowi także przykład bardzo krytycznego obecnie podejścia do rosyjskich inicjatyw, mających jednoczyć państwa obszaru posowieckiego. Mamy też do czynienia z wyraźną erozją długotrwałego i w istocie rzeczy bezalternatywnego, sojuszu Erywania z Moskwą[49]. Władze tego kraju bardzo krytycznie oceniają działanie animowanej przez Rosję Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ/ODKB).  Trudno zatem przypuszczać, by oskarżające Rosję o brak poparcia w konflikcie z Azerbejdżanem o Górski Karabach, znalazłby się w szeregach zwolenników formuły integracyjnej PZ.

Mimo upływu ćwierćwiecza integracji w ramach PZ nie ma zatem mowy o wykreowaniu przez Rosję i Białoruś na przestrzeni posowieckiej jakiegoś na tyle atrakcyjnego modelu integracyjnego, którym interesowaliby się inni potencjalni członkowie spośród b. republik sowieckich. Jest to zatem formuła koegzystowania dwóch państw: Rosji i Białorusi. Forma symbiozy stanowi wypadkową dwóch czynników – bieżących interesów obu państw (a w dużej mierze ich faktycznych przywódców (szczególnie jeśli chodzi o Białoruś) oraz sytuacji międzynarodowej, w dużej mierze będącej rezultatem działań Rosji (jak wojna przeciw Ukrainie). Stałym elementem jest odwoływanie się do standardów z czasów b. ZSRS i stosowanie wspomnianej już we wstępnej części artykułu „gry pozorów”, w dużej mierze kierowanych pod adresem świata zewnętrznego. Stąd też nawet w okresie przyspieszenia integracyjnego pojawiały się głosy o nowym przeciwniku Łukaszenki, czyli Ukrainie, który to przeciwnik znakomicie wpisywał się w tworzoną przez dyktatora wizję Białorusi jako oblężonej twierdzy z jednym tylko kierunkiem możliwej współpracy, czyli Rosją[50]. Zaostrzająca się sytuacja polityczna, a także pojawiające się przesłanki poświadczające fakt planowania przez Rosję anihilacji Białorusi jako samodzielnego państwa i złączenie jej z Federacja Rosyjską[51] nie wpływały na zmianę strategii A. Łukaszenki. Dostosowywał je oczywiście do bieżącej sytuacji, np. utrzymujące się jeszcze do wyborów 2020 r. intensywne kontakty białorusko – ukraińskie zostały gwałtownie zredukowane, co jednak nie przeszkodziło A. Łukaszence niespodziewanie złożyć w 2023 roku okolicznościowych życzeń z okazji ukraińskiego Dnia Niepodległości[52]. Nie wniosły one nic nowego do polityki Mińska wobec konfliktu na Ukrainie, zawierały ogólniki i zapewnienia, nie mające odniesienia do rzeczywistości[53].

Można to w innym już wymiarze odnieść także do takich działań pozorowanych, mających podkreślać niezależność, a może nawet antyrosyjskość łukaszenkowskiej Białorusi, jak formalnie nieuznawanie republik ludowych w Doniecku i Ługańsku oraz aneksji Abchazji i Osetii Południowej, które nie miały żadnego praktycznego znaczenia[54]. W warunkach realnego konfliktu zbrojnego papierowe koncepcje zjednoczeniowe straciły na znaczeniu. Liczyły się fakty, a w wydaniu białoruskim chodziło po prostu o wsparcie Rosji. Można powiedzieć, że A. Łukaszenka, stosując znaną z lat poprzednich taktykę, zwlekał i tworzył pozory samodzielności, wspierając jednak w konflikcie Rosji z Ukrainą tę pierwszą. Wydawało się, że opanowanie Kijowa przez Rosję zwiększy także i jego notowania polityczne: byłoby to zapewne przedstawiane jako wspólny sukces sił Państwa Związkowego, którego już wcześniej (mimo braku realnego zagrożenia) był gotów bronić, szczególnie w okolicach Grodna[55]. W odniesieniu do kwestii politycznej oceny wyimaginowanych zagrożeń, mających występować ze strony NATO, pojawia się także stały element przedstawiania ataku na Białoruś jako atak na całe Państwo Związkowe– a w zasadzie na Rosję. W ten sposób A. Łukaszenka próbował wzmocnić swoją pozycję w różnego rodzaju przetargach z Rosją: bezpieczeństwo Białorusi (czytaj: władzy Łukaszenki) było identyfikowane z bezpieczeństwem Rosji. Atak idący z zachodu nie ograniczałby się tylko do terenów – chodziło o atak na Rosję. W takiej optyce zwalczanie przeciwników politycznych wewnątrz kraju, to praca na rzecz wzmacniania Białorusi, co służy i Rosji. W czasie swojej gospodarskiej wizyty na uniwersytecie w Mińsku, oprócz wielu różnych zagadnień, A. Łukaszenka nawiązał także do wydarzeń z 2020 roku. Pominął oczywiście wyborczy kontekst przyczynowo – skutkowy całej sprawy, skupiając się na ulubionej interpretacji wprowadzanych represji jako zapobieganiu kolorowej rewolucji, możliwości rozwoju sytuacji gorszej, jak na Ukrainie i wręcz wybuchowi III wojny światowej. „Gdyby choć przez jedną noc ogłosili, że jest tu inny rząd, nawet gdyby rzucili fałszywkę, że zwracają się do NATO, wojska byłyby gotowe wyjść do Smoleńska. Kto by wtedy nad tym zapanował? Dla Rosjan zobaczyć wojska NATO pod Smoleńskiem to gorzej niż pod Charkowem. I tu zaczęłaby się III wojna światowa”[56]. Białoruś i Rosja jawią się tu jako jedna przestrzeń geostrategiczna – broniąc swojej władzy A. Łukaszenka bronił Rosji. Za taką postawę i swoiste zdolności profetyczne nakazujące bronić swojej władzy, jak niepodległości Białorusi i Rosji razem wziętych oraz pokoju światowego, wszyscy, a szczególnie zagranica[57], powinni być A. Łukaszence wdzięczni. Trzeba przyznać, że tworzenie bezpośredniej zależności pomiędzy obroną władzy po – mówiąc oględnie – „niewygranych” wyborach w sierpniu 2020 roku, bezpieczeństwem swojego kraju i Rosji (czyli PZ) i pokojem na świecie, stało się leitmotywem wielu jego wystąpień przy różnych okazjach. Było także asumptem do tworzenia idei monolitu państwa i narodu, przedstawianego jako podstawowa przesłanka, gwarancja stabilności sytuacji międzynarodowej. Tego rodzaju twierdzenia można uznać za kwintesencję łukaszenkowskiej ideologii władzy: beze mnie nie ma Białorusi, sojusz z Rosją zabezpiecza międzynarodowe bezpieczeństwo Mińska, a społeczeństwo musi w całości akceptować tego typu rozumowanie, a ci, którzy się z tego wyłamują, szkodzą po prostu państwu. Nie ma tu zatem miejsca na różnorodność, wolność i swobody – ze swobodą wyboru władz państwa włącznie.

Przypomina to oczywiście wzorce sowieckie i stanowi próbę kopiowania rozwiązań przyjmowanych w Moskwie, jednak jak na razie nie widać osoby, która mogłaby chociaż na chwilę wystąpić przy A. Łukaszence w roli zamiennika typu Miedwiediew przy Putinie w latach 2008 – 2012. To może być jedna z różnorodności w ramach coraz bardziej jednolitej koncepcji dalszego funkcjonowania PZ. Twór ten funkcjonuje dalej i niejako automatycznie zachowuje struktury, na czele których stoją w większości rosyjscy urzędnicy. Ma swój własny budżet. Jak twierdzi przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego PZ W. Wołodin na 2024 r. ma być pełen wielkich inicjatyw i planów, a sam Związek zawiera w sobie ogromny potencjał na przyszłość[58]. Jednak co ciekawe, ten sam urzędnik ocenia, że po upływie 25 lat aktywnych działań integracyjnych faktycznie „jesteśmy dopiero na początku drogi”[59]. Trudno oprzeć się wrażeniu podobieństwa do ocen wystawianych PZ przez prezydenta Kazachstanu Kasyma Żomarta – Tokajewa podchodzącego, jak już wcześniej wspomniano, do dorobku PZ ze znaczną rezerwą.

Dodatkowym elementem jest coraz bardziej widoczne rozdzielanie procesu integracji w ramach PZ od tworzenia/umacniania sojuszu białorusko – rosyjskiego w wymiarze stosunków dwustronnych. Na posiedzeniu Rady Ministrów na początku 2024 roku A. Łukaszenka przedstawił hurraoptymistyczny obraz sojuszu z Rosją. Stwierdził, że sojusznicze stosunki obydwu państw osiągnęły unikalny, nie znany do tej pory na Ziemi, poziom[60]. Tak wysoka ocena stosunków białorusko – rosyjskich pomija jednak działania w ramach PZ, podkreślane jest mocno zachowanie przez oba państwa pełnej suwerenności. Białoruś w żadnym wypadku nie traci suwerenności i podejmuje na swoim terytorium suwerenne, korzystne dla siebie, decyzje[61]. Poziom integracji w ramach PZ stanowi zatem odrębny byt – idzie jakby obok procesu pogłębiania stosunków dwustronnych, odpowiednio do zaistniałej sytuacji. Natomiast wdrażanie stałych, prawnych mechanizmów unifikujących obie struktury państwowe to odrębny, jak powyżej wskazano, rozłożony raczej na dziesięciolecia niż na lata, proces, którego koniec trudno obecnie przewidzieć.

Jak zatem widać prawie 25- letni okres funkcjonowania PZ przechodził liczne zmiany i zakręty, miał swoje chwile przyspieszeń, ale i lata zastoju oraz sporów o zasady bieżącej współpracy głównie gospodarczej natury. Jego ewolucja była także związana z sytuacją wewnętrzną w obu państwach, z planami przywódców – w przypadku Białorusi dotyczącymi wielkich potencjalnie możliwości kariery dla A. Łukaszenki przed pojawieniem się na scenie politycznej W. Putina. Także sytuacja międzynarodowa (szczególnie związana z konfliktem na Ukrainie), wywierała swoje wyraźne piętno i wzmacniała znaczenie stosunków dwustronnych oraz wyraźnie ograniczała zapał do rozwijania formalno – prawnych podstaw integracji obu państw.

W kilku momentach wskazywaliśmy jeszcze na bardzo ważny i ciekawy (szczególnie w przypadku Białorusi) związek wzmacniania relacji z Rosją. W gruncie rzeczy wiele przemawia za tym, że Rosja to nie jest dla A. Łukaszenki zagranica. Pojawia się bowiem kategoria „naszej wspólnej ojczyzny”, której granice są zadziwiająco podobne do granic d. ZSRS. Wręczając w Mińsku nominacje generalskie A. Łukaszenka mówił o „puczu Wagnera”, który jak wiadomo miał miejsce w Rosji. Ale to nie stanowiło przeszkody, gdyż „nasza ojczyzna leży od Brześcia do Władywostoku. To jest nasza ziemia, nasze narody i nasza wolność” – stwierdził wprost A. Łukaszenka[62]. Tego rodzaju ocena znajduje jednak swój ściśle określony kontekst historyczny. Okazją do jego podkreślenia stało się mające miejsce w Moskwie spotkanie z prezydentem Azerbejdżanu I. Alijewem. Wyrażając radość ze spotkania A. Łukaszenka wyraził równocześnie żal, że odbywa się ono poza Białorusią i Azerbejdżanem – „na cudzej ziemi”. Zaraz jednak się zmitygował pryncypialnie dodając: „Chociaż jakaż ona cudza! To nasza ziemia, kolebka rewolucji”[63]. „Wspólność” ziemi rosyjskiej ma zatem wynikać nie z czego innego, jak z faktu przeprowadzenia na niej rewolucji zwanej potocznie październikową (ze wszystkimi jej następstwami). To właśnie ten czynnik wyznacza poczucie wspólnotowości na przestrzeni posowieckiej. To wiele tłumaczy w zakresie faktycznego rozumienia przez A. Łukaszenkę otaczającej go rzeczywistości, a także to, iż w Rosji jest uznawany cały czas za „swojego” polityka o znacznej cały czas popularności. Wzrosła ona wyraźnie po „puczu Wagnera”, w którego rozwiązaniu (jak się później okazało chwilowym) brał aktywny udział[64].

Idea monolitycznego społeczeństwa wymagała jakiegoś uzasadnienia nie tylko w odniesieniu do współczesności, ale i historii. Stąd też widoczne w ostatnich latach wyraźne odejście oficjalnej propagandy od poszukiwania jakiś głębszych korzeni białoruskiej państwowości, w tym rezygnacja z kultywowania bohaterów typu Kościuszko czy Kalinowski. W ocenie Szefa Administracji A. Łukaszenki, Kościuszko służył idei, „która nie była białoruska”, a Kalinowski to wymysł historiografii z czasów ZSRS, który walczył za Rzeczpospolitą, a zatem nie za Białoruś[65]. Takie poglądy znajdują odzwerciedlenie w działaniach aparatu państwowego: szkole w Świsłoczy odebrano imię K. Kalinowskiego. Kalinowski przez kilka lat uczył się właśnie w Świsłoczy, choć i bez tego nadanie szkole imienia bohatera Powstania Styczniowego na ziemiach białoruskich, nie powinno raczej budzić wątpliwości[66]. A jednak…Obecne koncepcje propagandowo – historyczne na Białorusi skierowane są w stronę eliminowania wielowiekowego dziedzictwa historycznego i identyfikowania białoruskiej państwowości po 1991 roku jedynie z okresem po przewrocie bolszewickim 1917 roku[67]. Oficjalnie zabrania się wychodzenia w kreowaniu świadomości historycznej poza tę datę, a zatem „wracamy do przeszłości”. Podejmowane przez opozycję w latach 90. XX wieku działania na rzecz reanimowania mitu założycielskiego chociażby w postaci Białoruskiej Republiki Ludowej, tracą obecnie rację bytu. Bohaterami, wzorami do naśladowania stają się rewolucjoniści, działacze partyjni, komsomolcy. Szkoła w Świsłoczy, którą pozbawiono imienia K. Kalinowskiego (jak to ujęto w oficjalnym uzasadnieniu decyzji – osoby „zbyt mało popularnej” – sic!), otrzymała imię zapewne znacznie bardziej rozpoznawalnej komsomołki, niejakiej Praskowii Wasilenko. Trudno nie zauważyć, że rugowanie nazwiska K. Kalinowskiego z przestrzeni publicznej w żaden sposób nie przyczyni się nie tyle do wzrostu jego popularności w społeczeństwie białoruskim, co po prostu znajomości tej tak wybitnej, zasłużonej dla nie tylko Białorusi (niestety – żyjącej i działającej przed 1917 roku) postaci.

Tak wyselekcjonowana, propagandowa wersja historii staje się podstawą do tworzenia nowych (w gruncie rzeczy nie tak bardzo nowych, bo stosowanych pod innymi nazwami w czasach ZSRS) koncepcji, mających zastąpić normalne zasady demokratyczne przy zachowaniu ich pozorów. I tu znowu wkraczamy na pole odwoływania się do historii, tym razem bardzo odległych czasów. W wystąpieniu noworocznym A. Łukaszenka podjął także wątek zmian w systemie politycznym państwa, których wprowadzenie planowane jest już na rok bieżący. Po gorzkich doświadczeniach wyborczych 2020 roku poszukiwane są nowe formy „wybierania” przedstawicieli narodu, jednak bez zagrożeń dla władzy, jakie niosą np. demokratyczne mechanizmy ich wyłaniania. W tym celu w 2021 roku reanimowana została przez A. Łukaszenkę koncepcja Wszechbiałoruskiego Zgromadzenia Ludowego (WZL), jako organu przedstawicielskiego zdolnego do artykułowania interesów narodu białoruskiego. Faktycznie przedstawicielami narodu w WZL są nominowani przez władze delegaci. Tym bardziej warto może przypomnieć, że to właśnie na tym forum A. Łukaszenka wypowiedział znamienne słowa: „Nadejdzie czas — wybierzecie nowego Łukaszenkę lub kogoś innego”[68]. Przezornie nie określił, kiedy może to realnie nastąpić. To, że WZL pełnić ma szczególną rolę w tworzonym, niedemokratycznym systemie politycznym Białorusi, potwierdzone zostało w noworocznym wystąpieniu A. Łukaszenki wygłoszonym 31 grudnia 2023 roku. Nowy ustrój ma historycznie nawiązywać do starosłowiańskiej tradycji demokracji wiecowej. „Na polu politycznym kraju w nowym statusie odrodzi się starożytna słowiańska tradycja władzy ludu”[69]. W praktyce WZL zmieni zasady funkcjonowania państwa, a następnie w głosowaniu dokonany zostanie „wybór” nowego parlamentu, składającego się z deputowanych zaaprobowanych wcześniej przez władze jako kandydaci do sprawowania mandatu. To domknięcie systemu zostało u progu 2024 roku określone przez A. Łukaszenkę jako „fundament białoruskiego państwa narodowego”[70].

Autor analizy: Jarosław Książek

[1] A. Eberhardt, Gra pozorów. Stosunki rosyjsko – białoruskie 1991 – 2008, PISM 2008, s. 268.

[2] J. Prus, Historie zostawmy historykom, wywiad ze współprzewodniczącym polsko – rosyjskiej „Grupy ds. trudnych” A. Torkunowem, https://www.rp.pl/publicystyka/art15472991-historie-zostawmy-historykom, (dostęp: 15.02.24).

[3] A. Chwalba, W. Harpula, Polska-Rosja. Historia obsesji, obsesja historii, https://dzieje.pl/ksiazki/polska-rosja-historia-obsesji-obsesja-historii, (dostęp: 15.02.24).

[4] Tamże.

[5] Dogi do niepodległości Polski i Białorusi. Polityka – historia – kultura, red. naukowa M. Janecki, Poznań 2021, s. 7.

[6] Z. Szybieka, Historia Białorusi 1795 – 2000, Lublin 2002, s. 442.

[7]20 lipca 1992 r. Kiebicz podpisał z premierem Rosji Igorem Gajdarem szereg umów wojskowych przywracających ścisły związek militarny obu krajów (…). W ocenie Szuszkiewicza podpisane przez premiera umowy mocno ograniczały suwerenność Białorusi (…). Próby podporzadkowania garnizonów rosyjskich białoruskiemu ministerstwu obrony czynione latem 1992 r. przez generała Czuwasa zakończyły się jego dymisja, E. Mironowicz, Historia Białorusi XX – XXI wieku, Białystok 2021, s. 202.

[8] Chodziło u utworzenie wspólnej strefy rublowej w 1994 roku, tamże s. 448.

[9]Historia Białorusi: Jak Łukaszenka stał się Białoruskim carem, 25 września 2016, https://historycznyambasador.com/historia-bialorusi-jak-lukaszenka-stal-sie-bialoruskim-carem/, (dostęp: 15.02.24).

[10]А. Гужанускі, Cталінскі міф як сродак легітымнасці Беларускай савецкай дзяржаўнасці, [w:] ,,Drogi do niepodległości Polski i Białorusi”, red. naukowa M. Jarnecki ,Poznań 2021, ss. 43 – 58.

[11],,Zmiany na lepsze w świadomości narodowej Białorusinów dokonywały się bardzo powoli. W Mińsku po białorusku mówiło na co dzień nie więcej niż dwa procent mieszkańców”, Z. Szybieka, op.cit, s. 428.

[12]E. Mironowicz, op. cit., s. 203.

[13]Można przypomnieć, że A. Łukaszenka niemal natychmiast po wyborze na stanowisko prezydenta Białorusi rozpoczął proces ograniczania kontroli partii politycznych, społeczeństw i jego reprezentacji parlamentarnej:  na mocy wydanego 31 sierpnia 1995 r. dekretu „O pewnych środkach na rzecz zapewnienia stabilności i porządku prawnego w Republice Białoruś” pozbawiono deputowanych immunitetu, zawieszono działalność białoruskich związków zawodowych, a minister sprawiedliwości i prokuratura otrzymały możliwości pozwalające im na wzmocnienie nadzoru nad partiami politycznymi i organizacjami społecznymi.

[14]W pierwszej turze pokonał głównego rywala uzyskując prawie 45% głosów (W. Kiebicz – nieco ponad 17%), a w drugiej A. Łukaszenka uzyskał ponad 80% głosów.

[15]Patrz https://cyberleninka.ru/article/n/soyuznoe-gosudarstvo-v-kontekste-tamozhennogo-soyuza-i-eep, tekst porozumienia https://docs.cntd.ru/document/1900563?marker=64U0IK , (dostęp: 15.02.24).

[16],,Договор о дружбе, добрососедстве и сотрудничестве сроком на 10 лет” podpisano dopiero 21 lutego 1995 r.

[17]Na podstawie wcześniejszych porozumień (O Stowarzyszeniu Rosji i Białorusi – 2 kwietnia 1996 r. oraz O utworzeniu Związku Rosji i Białorusi – 2 kwietnia 1997), a także wspólnej deklaracji prezydentów RU i BY z grudnia 1998 r. „O dalszej integracji Republiki Białoruś i Federacji Rosyjskiej”, 8 grudnia 1999 r. podpisano umowę o utworzeniu „Państwa Związkowego Białorusi i Rosji”, a już w zmienionych realiach (zaraz po rezygnacji B. Jelcyna i przejęciu władzy przez W. Putina) po ratyfikacji przez parlamenty obu państw 26 stycznia 2000 r. nabrała ona mocy prawnej.

[18] Najprawdopodobniej do A. Łukaszenki przemawiały realia związane z potencjałem Rosji i Białorusi: np. „W 1992 r. handel Rosji z Białorusią stanowił zaledwie 18,5 proc. rosyjskiego handlu z państwami WNP, z kolei na Rosję przypadało w tym samym czasie aż 52 proc. handlu Białorusi”. Do tego dochodziło jeszcze pełne w praktyce uzależnienie od dostaw rosyjskich surowców energetycznych – węgla kamiennego, gazu ziemnego i ropy naftowej (w tym czasie 80% zapotrzebowania), za B. Cichocki, Rosja wobec Białorusi, Bezpieczeństwo Narodowe, III – IV 2005, 5 – 6, s. 244.

[19]Granie na elemencie zdrowia było widoczne także w polityce wewnątrzrosyjskiej. W czasie wyborów prezydenckich w 1996 r. (autor był ich obserwatorem) głównym przeciwnikiem B. Jelcyna był G. Ziuganow, przewodniczący KPFR (w pierwszej turze B. Jelcyn uzyskał zaledwie ok. 3% głosów więcej od Ziuganowa, w drugiej turze wygrał różnicą ok. 13%). W ramach telewizyjnych audycji wyborczych Ziuganow prezentował się jako silny, pełen krzepy kandydat (np. sceny z boiska sportowego) – w przeciwieństwie do schorowanego Jelcyna, którego sztab prezentował jedynie stare materiały, a w dniu głosowania z trudem dotransportowano go do najbliższego punktu wyborczego (prawdopodobnie był świeżo po zawale serca serca).

[20]Na ten właśnie element wskazuje A. Zarembiuk w rozmowie z polskim dziennikarzem, T. Grzywaczewskim, A. Łukaszenko puszcza oko do Zachodu, a europejskie elity zapominają, jak wytrawny to gracz, https://tygodnik.tvp.pl/44983345/lukaszenko-puszcza-oko-do-zachodu-a-europejskie-elity-zapominaja-jak-wytrawny-to-gracz, (dostęp: 15.02.24).

[21] Można tu wskazać na skrajny przykład w postaci rzekomej otwartości na współpracę wojskową z krajami NATO – jak choćby zaproszenie na wspólne szkolenia grupy komandosów brytyjskich. Wywołało to fale spekulacji o możliwym „otwarciu się” Białorusi na Zachód – choć jak i w wielu innych wypadkach był to jednostkowy incydent, bez żadnych następstw politycznych – a przy tym dający możliwość pokazania brytyjskim komandosom białoruskiej wersji historii II wojny światowej, zob. Brytyjscy komandosi przybyli na Białoruś i będą ćwiczyć z białoruskimi żołnierzami, https://kresy.pl/wydarzenia/regiony/bialorus/brytyjscy-komandosi-przybyli-na-bialorus-i-beda-cwiczyc-z-bialoruskimi-zolnierzami/, (dostęp: 15.02.24).

[22]Dobitnie świadczy o tym udział A. Łukaszenki w rosyjskiej grze (przy czym nie chodzi tu o ocenę jego rzeczywistej roli, ale o sam fakt) wokół „puczu” J. Prigożyna w lipcu 2023 roku. Przypisywana mu rola „rozjemcy” w sporze wewnątrzrosyjskim, a następnie transfer części sił „wagnerowców” na Białoruś poświadcza to w sposób bardzo czytelny.

[23]A. Łukaszenka przyznał publicznie, że Białoruś uczestniczy w wojnie z Ukrainą. Zagroził też eskalacją konfliktu,  https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1442965%2Clukaszenka-przyznal-publicznie-ze-bialorus-uczestniczy-w-wojnie-z-ukraina, (dostęp: 15.02.24).

[24]Przebywający w Mińsku w maju 2023 roku min. obrony Rosji S. Szojgu stwierdził jednoznacznie, że mimo posiadania przez Mińsk technicznych możliwości jej przenoszenia, czynnikiem decydującym o sposobie użycia będzie strona rosyjska, patrz: Szojgu pozbawił Łukaszenkę złudzeń: Chodzi o broń jądrową na Białorusi, https://kresy24.pl/szojgu-pozbawil-lukaszenke-zludzen-chodzi-o-bron-jadrowa-na-bialorusi/, (dostęp: 15.02.24).

[25]Białoruscy propagandyści są zachwyceni wizją rozmieszczenia rosyjskiej broni jądrowej. Jeden z nich, 28-letni Ryhor Azaronak, na antenie państwowej telewizji nawet nie próbował tego ukrywać i nie szczędził gróźb pod adresem Zachodu. ,,No co, wrogowie, kwiczycie? Białoruś jest państwem nuklearnym! Państwem, które w przypadku ataku na jego terytorium może odpowiedzieć taktyczną bronią nuklearną”, Białoruś. Propagandysta grozi sąsiadom. „Warszawa będzie się topić”, „No co, wrogowie, kwiczycie?”, opr. M. Wolff, https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,29605459,bialorus-propagandysta-grozi-sasiadom-warszawa-bedzie-sie.html, (dostęp: 15.02.24).

[26]А. Шрайбман, По настойчивым просьбам. Что несет Беларуси размещение ядерного оружия, 27.03.2023, https://carnegieendowment.org/politika/89394?utm_source=rssemail&utm_medium=email&mkt_tok=ODEzLVhZVS00MjIAAAGLCgdJFOF5QQykWQhxK9AiXRwOPfLHc0DbVjMU9YtGqS5SLYxHtyTKfAHFiMF_8y8CD8Ooe6lnkRqrhv93CqiX6L7S2QJDnCRPBchB7gg

[27] Tamże.

[28] „Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko jest politykiem bardzo pomysłowym. Sprawując władzę od czasu wprowadzenia na Białorusi urzędu prezydenta w lipcu 1994 r., ma dłuższy staż nawet niż prezydent Rosji Władimir Putin. Udowodnił, że jest największym politycznym rozbitkiem, który przetrwał sześć wyborów prezydenckich, w których zwyciężał w przewadze 80 proc. lub więcej. Zmienił konstytucję, aby usunąć limity kadencji i przetrwał kryzysy w stosunkach zarówno z Rosją, jak i Unią Europejską, zawsze odbijając się od dna, aby wywołać nowe fale spekulacji na temat tego, co może być dalej”, S. Hedlund, Jak długo Rosja będzie tolerować Łukaszenkę, https://wiadomosci.onet.pl/opinie/bialorus-jak-dlugo-rosja-bedzie-tolerowac-lukaszenke/1ny4p26, (dostęp: 15.02.24).

[29] Szczególnie można tu wskazać na początek lat 2000., kiedy to Białoruś była skonfliktowana z Moskwą w kwestii dostaw i kosztów tranzytu gazu („wojna gazowa” – 2006 r.), a następnie w odniesieniu do dostaw do Rosji białoruskich produktów mlecznych („wojna mleczna” – 2009 r.). Łukaszenko sprzeciwiał się także wykupieniu przez Rosję istotnych dla ekonomiki państwa przedsiębiorstw (jak zakłady azotowe w Grodnie) i infrastruktury przesyłowej (co pośrednio uderzało oczywiście w plany przejęcia kontroli nad tranzytem gazu) – ale nawet w szczytowym momencie nieporozumień nie kwestionował priorytetu „wschodniego wektora” w polityce zagranicznej Białorusi, patrz: E. Mironowicz, Polityka zagraniczna Białorusi 1990 – 2010, Białystok 2011, ss. 160 – 161, patrz także E. Mironowicz, Sojusz interesów. Stosunki białorusko-rosyjskie 1991-2014, „Studia z Dziejów Rosji i Europy Środkowo-Wschodniej” 2015, vol. 50, nr 2, s. 124-125.

[30] Główną siłą napędową tych rozgrywek jest wymuszanie przez Mińsk ustępstw ze strony Moskwy poprzez grę z Brukselą. Jeśli Moskwa dokręci śrubę — na przykład podnosząc cenę gazu — do UE zostanie wysłany sygnał, że rozważane są reformy. I oto następnym samolotem przylatuje delegacja eurokratów, gotowa sponsorować i wspierać nową inicjatywę reform. Po dotarciu tych wiadomości do Moskwy i wymuszeniu ustępstw, Mińsk wraca do normalności, a Bruksela po raz kolejny wpada w szał, potępiając Łukaszenkę jako ostatniego dyktatora w Europie, S. Hedlund, op.cit.

[31] R. Romantsov, Białoruś w polityce Partnerstwa Wschodniego Unii Europejskiej w latach 2009-2019,

Instytut Europy Środkowej, „Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej” 17 (2019), z. 2, s. 95-135.

[32] W czerwcu 2021 r. Białoruś zawiesiła udział w Partnerstwie Wschodnim. Od października 2020 r. UE stopniowo nakłada kolejne sankcje na ten kraj w reakcji na wydarzenia, do których w nim dochodzi, https://www.consilium.europa.eu/pl/policies/eastern-partnership/belarus/, (dostęp: 15.02.24).

[33],,Поэтому мы будем помнить (без этого нельзя) и напоминать всем о том, что в союзе с восточнославянскими соседями белорусские земли развивались. И Киевская Русь, и Российская империя, и СССР. А в объятиях Запада, не единожды мы находились там, в этих объятиях мы погибали, мы загнивали как нация. Нас грабили, уничтожали как этнос и в эпоху Речи Посполитой, и в период 20 летнего польского порядка на наших западных землях”, Чем запомнилось мощное выступление Президента на патриотическом форуме в Минске, https://www.sb.by/articles/lichnoe-v-storonu-tolko-narod-tolko-gosudarstvo.html, (dostęp: 15.02.24).

[34] ,,Землях, которые и сегодня польские элиты называют своими «восточными крэсами». Вы знаете, мы не белорусы, мы просто «крэсы якiя-та». И когда вы оцениваете и кое-кто думает: вот эти бедные беглые там сидят…Какие они белорусы?! За какую они независимость?! Они за «крэсы»”, https://www.sb.by/articles/lichnoe-v-storonu-tolko-narod-tolko-gosudarstvo.html, (dostęp: 15.02.24).

[35] ,,По Рижскому договору 1921 года между РСФСР, УССР и Польшей западные земли бывшей Российской империи отошли Польше. В межвоенный период польское правительство развернуло активную переселенческую политику, стремясь изменить этнический состав в «восточных кресах» – так в Польше называли территории нынешней Западной Украины, Западной Белоруссии и части Литвы. Проводилась жёсткая полонизация, местная культура и традиции подавлялись, Статья Владимира Путина «Об историческом единстве русских и украинцев»”,   http://kremlin.ru/events/president/news/66181, (dostęp: 15.02.24).

[36] A. Wilk, Rosyjska armia białoruska. Praktyczne aspekty integracji wojskowej Białorusi i Rosji, RAPORT OSW, 2021-03-03, https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/raport-osw/2021-03-03/rosyjska-armia-bialoruska, (dostęp: 15.02.24).

[37] Np. w czasie „wojny gazowej” z Rosją w końcu 2006 r. Łukaszenko stwierdził, że jest bardzo rozczarowany postawą Rosji, a w początku 2007 r. ocenił, że „od nas żądają wstąpienia w skład Rosji… Ja nie chcę pogrzebać suwerenności i niezależności mojej Białorusi”.

[38] Tego właśnie pojęcia użył znany rosyjski ekspert i obserwator polityczny K. Eggert w jednej ze swych opinii z 2021 r., w której wskazywał na możliwość opanowania Białorusi przez Rosję poprzez wprowadzenie wspólnej waluty i rozszerzenie rosyjskich (niekontrolowanych de facto przez oficjalny Mińsk) baz wojskowych – byłby to swoisty „rachunek wystawiony Łukaszence za pomoc udzielona mu w trudnych dla niego chwilach protestu społecznego po sfałszowanych wyborach w sierpniu 2020 r., K. Eggert, Putin mógłby zaanektować Białoruś, 09.08.2021,https://www.dw.com/pl/opinia-putin-m%C3%B3g%C5%82by-zaanektowa%C4%87-bia%C5%82oru%C5%9B/a-58806145, (dostęp: 15.02.24).

[39]Narastają pytania wokół integracji Rosji i Białorusi, 05.11.2019, https://defence24.pl/geopolityka/narastaja-pytani-wokol-integracji-rosji-i-bialorusi, (dostęp: 15.02.24).

[40]Łukaszenka: Na Białorusi nie będzie rakiet średniego i pośredniego zasięgu, 18.09.2019, https://defence24.pl/sily-zbrojne/lukaszenka-na-bialorusi-nie-bedzie-rakiet-sredniego-i-posredniego-zasiegu, (dostęp: 15.02.24).

[41]Patrz A.M. Dyner, Białoruś i Rosja. Przyspieszona integracja, Biuletyn PISM, NR 125 (2323), 30.06. 2021.

[42]Putin wyjaśnił, że cena gazu dla Białorusi w 2022 roku pozostanie na tegorocznym poziomie. Mińsk płaci obecnie 128,5 USD za 1 tys. m³ gazu. Prezydent Rosji zaznaczył, że na rynku europejskim cena ta wynosi 650 USD, Putin i Łukaszenka uzgodnili 28 map drogowych integracji Rosji z Białorusią, https://niezalezna.pl/410689-putin-i-lukaszenka-uzgodnili-28-map-drogowych-integracji-rosji-z-bialorusia, (dostęp: 15.02.24).

[43]Moskwa jest świadoma, że Łukaszenka – deklarując lojalność sojuszniczą – liczy na dalsze wsparcie finansowe reżimu, w tym w postaci nisko oprocentowanych kredytów oraz preferencji energetycznych, P. Żochowski

Współpraca K. Kłysiński, Rosja wobec Białorusi: korekta taktyki, nie strategii, https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2021-03-30/rosja-wobec-bialorusi-korekta-taktyki-nie-strategii, (dostęp: 15.02.24).

[44]Арина Ползик, Что Беларусь получает и теряет от интеграции с Россией, 9.09.2021, HTTPS://WWW.DW.COM/RU/25-LET-INTEGRACII-CHTO-BELARUS-POLUCHAET-I-TERJAET-OT-SBLIZHENIJA-S-ROSSIEJ/A-59132841, (dostęp: 15.02.24).

[45] Białoruscy politolodzy i eksperci już w momencie uroczystego podpisywania w 2019 r. zasad kolejnego etapu „pogłębionej integracji” dostrzegali ich nieskuteczność w przeszłości i brak możliwości – poza pojedynczymi elementami realizacji w przyszłości. „Если говорить о будущем, то какие-либо подробности о так называемой углубленной интеграции, которую Минск и Москва обсуждают уже на протяжении трех лет, практически неизвестны – „дорожные карты” или, как теперь их называют, союзные программы еще ни разу официально не обнародовали. /…/ Андрей Егоров напоминает, что подписание „дорожных карт” углубленной интеграции анонсировали неоднократно за последние три года и, возможно, в этот раз тоже ничего не произойдет. „Но нужно понимать, что это угроза. Любые „дорожные карты”, которые формулируют какие-либо обязательства, – это вред для независимости Беларуси. Россия сможет использовать их как удавку для белорусского суверенитета”, HTTPS://WWW.DW.COM/RU/25-LET-INTEGRACII-CHTO-BELARUS-POLUCHAET-I-TERJAET-OT-SBLIZHENIJA-S-ROSSIEJ/A-59132841, (dostęp: 15.02.24).

[46]Сергеев: союз Беларуси и России ― флагман нового цивилизационного процесса, 26.07.2021,  https://i-sng.ru/publikacii/sergeev-soyuz-belarusi-i-rossiiflagman-novogo-civilizacionnogo-processa/, (dostęp: 15.02.24).

[47]Tamże.

[48]Токаев о Союзном государстве Беларуси и России: «Надо что-то делать с этой проблемой», https://belsat.eu/ru/news/24-05-2023-tokaev-o-soyuznom-gosudarstve-belarusi-i-rossii-nado-chto-to-delat-s-etoj-problemoj, (dostęp: 15.02.24).

[49] K. Fedorowicz, Armenia – Rosja. Pogłębiająca się erozja sojuszu, 9 października 2023, Komentarze IEŚ 971 (219/2023), https://ies.lublin.pl/komentarze/armenia-rosja-poglebiajaca-sie-erozja-sojuszu/, (dostęp: 15.02.24).

[50] Л. Ржеутская, В. Дорохов, У Лукашенко новый враг? Почему ссорятся Украина и Беларусь, 26.03.2021, HTTPS://WWW.DW.COM/RU/U-LUKASHENKO-NOVYJ-VRAG-POCHEMU-SSORJATSJA-UKRAINA-I-BELARUS/A-57003916, (dostęp: 15.02.24).

[51]W 2022 r. dziennikarze ujawnili opracowany rzekomo rok wcześniej dokument rosyjski zatytułowany „Strategiczne cele Federacji Rosyjskiej na Białorusi”, w którym zakreślono plany złączenia do 2030 r. Białorusi z Rosją, https://www.o2.pl/informacje/bialorus-przestanie-istniec-dokument-obiegl-swiatowe-media-jest-data-6868847553718912a , (dostęp: 15.02.24).

[52] Odwoływał się w nich m.in. do „wspólnej walki z faszyzmem” i zapewniał władze w Kijowie, że Białoruś będzie na rzecz pokoju – bez odnoszenia się do kwestii odróżnienia agresora i ofiary, „Białoruś jest gotowa”. Łukaszenka życzy Ukrainie „bezcennego pokoju”, 24 sierpnia 2023, https://wydarzenia.interia.pl/raport-ukraina-rosja/news-bialorus-jest-gotowa-lukaszenka-zyczy-ukrainie-bezcennego-po,nId,6983090 , (dostęp: 15.02.24).

[53] Dla „zakończenia konfrontacji” stwierdzano w tekście życzeń: ,,Strona białoruska jest gotowa zrobić wszystko, co konieczne, a nawet więcej”, tamże.

[54] Łukaszenka odwiedził Abchazję (gruziński „rejon Cchinwali”) we wrześniu 2022 r. (na marginesie spotkania z WWP w Soczi), spotkał się z „prezydentem” A. Bżanią pozostającego pod protektoratem rosyjskim parapaństwa deklarując gotowość do rozszerzenia współpracy. Wywołało to protesty ze strony gruzińskiej, która oficjalnie uznaje Abchazję Południową za część swojego terytorium. Przy tej okazji Łukaszenka nazwał WWP (z którym rozmawiał w Soczi) „naszym starszym bratem”, https://belsat.eu/pl/news/28-09-2022-lukaszenka-pojechal-do-soczi-na-rozmowy-z-putinem-a-odnalazl-sie-w-nieuznawanej-abchazji, (dostęp: 15.02.24).

[55] Można tu przypomnieć spotkanie AŁ z premierem Rosji M. Miszutinem w Grodnie (wrzesień 2022), kiedy to (ku widocznej konsternacji rozmówcy) zapewniał go, że rzucił „pół swojej armii”, wręcz „okrążył Grodno”, by bronić „państwo związkowe’ przez mitycznym zagrożeniem ze strony NATO (i Polski – Łukaszenka mówił bezpodstawnie o wywieszanych jakoby w mieście polskich flagach – w rzeczywistości wywieszano historyczne flagi białoruskie – np. na znajdującym się w historycznym centrum Grodna Teatrze Dramatycznym), Białoruś. Aleksander Łukaszenka: okrążyliśmy Grodno, rozmieściliśmy połowę armii, https://wiadomosci.wp.pl/bialorus-aleksander-lukaszenka-okrazylismy-grodno-rozmiescilismy-polowe-armii-6550093714467648a, A. Poczobut, Dlaczego A. Łukaszence przywidziały się polskie flagi w Grodnie, https://wyborcza.pl/7,75399,26225029,dlaczego-lukaszence-przywidzialy-sie-polskie-flagi-w-grodnie.html, (dostęp: 15.02.24).

[56] Если бы хоть на одну ночь объявили, что тут другая власть, даже фейк забросили, они обращаются к НАТО — войска готовы были выйти к Смоленску. Кто бы потом тут разбирался. Россиянам увидеть натовские войска под Смоленском — это хуже, чем под Харьковом. И здесь бы началась третья мировая война, Подробности совещания с участием Президента на базе Белорусского государственного университета. Страну надо сохранить, и мы должны в этом плане мобилизоваться, https://www.sb.by/articles/stranu-nado-sokhranit-i-my-dolzhny-v-etom-plane-mobilizovatsya.html, (dostęp: 15.02.24).

[57] „Powinniście się modlić się za Białorusinów. Trwając tu uratowaliśmy was przed III wojną światową. Doszłoby tu do brutalnego starcia. Jedna noc zadecydowała o wszystkim. Dlatego nie byłem szalony, biegając tam z karabinem maszynowym: rozumiałem, co stanie się jutro. A jeśli po 2020 roku ty i inni tego nie zrozumiecie, niech Bóg będzie z wami. Więc przedyskutujmy każde stanowisko, zastanówmy się, zdecydujmy”, tamże.

[58]Потенциал Союзного государства огромен, и мы его отнюдь не исчерпалиВолодин, https://www.sb.by/articles/potentsial-soyuznogo-gosudarstva-ogromen-i-my-ego-otnyud-ne-ischerpali-volodin.html# , (dostęp: 15.02.24).

[59] ,,«Несмотря на то, что в этом году исполнилось 24 года с момента принятия решения о создании Союзного государства, союзнических отношений, мы еще в начале пути”, tamże.

[60] Лукашенко: Беларусь и Россия выстроили такие союзнические отношения, которых на планете никто не знал и не знает, https://www.sb.by/articles/lukashenko-belarus-i-rossiya-vystroili-takie-soyuznicheskie-otnosheniya-kotorykh-na-planete-nikto-ne.html, (dostęp: 15.02.24).

[61] ,,Мы ничего не теряем. Вы видите, что на этой суверенной территории, которая принадлежит нашему народу, принимаем решения только мы и действуем исключительно в условиях, которые выгодны для нас»”, – констатировал Александр Лукашенко, tamże.

[62]Dziwne słowa Łukaszenki. Wskazał, gdzie sięgają granice jego ojczyzny, https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/dziwne-s%C5%82owa-%C5%82ukaszenki-wskaza%C5%82-gdzie-si%C4%99gaj%C4%85-granice-jego-ojczyzny/ar-AA1d6BPl?ocid=msedgntp&pc=U531&cvid=a76e47ae81df4905b958c623cae31e6d&ei=28 , (dostęp: 15.02.24).

[63] Хорошо, что встречаемся, хоть на чужой земле, — начал разговор Александр Лукашенко. И тут же сделал принципиальное уточнение: — Хотя какая чужая! Это наша земля, колыбель революции, https://www.sb.by/articles/druzheskie-i-konstruktivnye-vstrechi-v-gorode-na-neve.html, (dostęp: 15.02.24).

[64] Wg przeprowadzonych badań Centrum Lewady w Rosji Łukaszence ufało 70% respondentów – co plasowało go zaraz za Putinem, Rosną szanse Łukaszenki na objęcie Kremla, https://kresy24.pl/rosna-szanse-lukaszenki-na-objecie-kremla/ (dostęp: 15.02.24). Tytuł informacji należy raczej uznać za bardzo publicystyczny „chwyt medialny” – obecnie, jeszcze bardziej niż w 2000 r. Rosja z pewnością w razie takiej potrzeby jest w stanie zapewnić odpowiedniego kandydata bez sięgania po „posiłki” z Białorusi w osobie A. Łukaszenki.

[65]Сергеенко: историческая политика должна быть инструментом защиты национальных интересов белорусского народа. История — это ключ к пониманию будущего, https://www.sb.by/articles/istoriya-eto-klyuch-k-ponimaniyu-budushchego.html, (dostęp: 15.02.24).

[66]В Свислочи переименовали гимназию имени Калиновского. Сейчас у нее имя комсомолки, https://belsat.eu/ru/news/06-12-2023-v-svislochi-pereimenovali-gimnaziyu-imeni-kalinovskogo-sejchas-u-nee-imya-komsomolki, (dostęp: 15.02.24).

[67]Современное белорусское государство, возникшее на карте мира в 1991-м, уходит истоками в 1 января 1919 года. Раз и навсегда на карте мира, https://www.sb.by/articles/raz-i-navsegda-na-karte-mira.html, (dostęp: 15.02.24).

[68]https://studium.uw.edu.pl/ogolnobialoruskie-zgromadzenie-ludowe-lukaszenka-nadal-nie-chce-oddac-wladzy/, (dostęp: 15.02.24).

[69]«В политическом поле страны в новом статусе возродится древняя славянская традиция народовластия”, Новогоднее обращение Президента Беларуси Александра Лукашенко к белорусскому народу. Мы будем делать всё, чтобы наша страна стала еще краше, уютнее и сильнее, https://www.sb.by/articles/novogodnee-obrashhchenie-prezidenta-belarusi-aleksandra-lukashenko-k-belorusskomu-narodu.html, (dostęp: 15.02.24).

[70] Tamże

Autor: Grupa Analityczna “Białoruś w regionie”

Grupa Analityczna „BIAŁORUŚ-UKRAINA-REGION”, działająca przy Studium Europy Wschodniej UW, powstała w 2020 roku jako odpowiedź na wydarzenia, rozpoczęte w sierpniu 2020 roku w Białorusi. Głównym celem Grupy jest analiza zjawisk zarówno wewnątrzkrajowych, jak i regionalnych, na różnych płaszczyznach: zmiany systemu, polityki, gospodarki, społeczeństwa, kultury, relacji międzynarodowych. Od początku swojego istnienia Grupa nosiła tytuł „Białoruś w regionie”, natomiast po lutym 2022 roku fokus zainteresowań ekspertów i ekspertek Grupy w sposób naturalny znacząco rozszerzył o zagadnienia ukraińskie, i w październiku 2022 roku nazwę Grupy zmieniono na „BIAŁORUŚ-UKRAINA-REGION”. Pierwszym kierownikiem Grupy był amb. Jerzy Marek Nowakowski, a od października 2022 jest nim prof. Henryk Litwin. Grupa składa się z ekspertów i ekspertek o uznanym dorobku naukowym i analitycznym z Polski, Białorusi, Litwy i Ukrainy. Prace zespołu rozpoczęły się pod koniec grudnia 2020 roku. Grupa Analityczna działa na zasadzie think-tanku, a przy opracowaniu poszczególnych zagadnień są zapraszani doświadczeni eksperci z danej dziedziny.

Zobacz wszystkie wpisy od Grupa Analityczna “Białoruś w regionie” → Zobacz całą redakcję portalu →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *