Wojna na Ukrainie a polityka łukaszenkowskiej Białorusi wobec polskiej mniejszości narodowej

Tytułowa kategoria „mniejszość narodowa” – ze szczególnym uwzględnieniem mniejszości polskiej – w opinii władz Białorusi ma znaczenie specyficzne. Można nawet stwierdzić, że pojęcie to w państwie A. Łukaszenki nie powinno mieć swojego desygnatu. Według tego przywódcy ,,obecnie na Białorusi nie ma mniejszości narodowych – są tylko obywatele tego państwa (…). Jest nam absolutnie wszystko jedno jaka krew płynie w żyłach człowieka: polska, białoruska, czy rosyjska. I tak jest czerwona”[1]. Zgodnie z tą wykładnią „białoruskość” nabiera zatem znaczenia nie narodowego, ale państwowego. W skrócie chodzi o koncepcję: mieszkasz na Białorusi– jesteś Białorusinem[2]. Nic zatem dziwnego, że płynące z samej góry założenia dotyczące w znacznej mierze drugiej pod względem liczebności na Białorusi polskiej mniejszości narodowej, znajdowały posłuch w łukaszenkowskim aparacie władzy i były stosowane bezpośrednio w działaniach praktycznych[3],[4]. Jej położenie na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci (ze szczególnym uwzględnieniem czasów sowieckich) należy uznać za niesłychanie trudne, a determinowały je takie czynniki jak: brak możliwości nauczania języka polskiego, skrajnie utrudniony kontakt z Polską, nawiązywanie do antypolskich resentymentów i propagandowe ich wykorzystywanie, reanimowanie negatywnego stereotypu ,,Białopolaka– krwiopijcy/jaśniepana”. Realizacja łukaszenkowskich koncepcji narodowościowych (czyli ich rzekomego nieistnienia mniejszości narodowych) doprowadziła ostatecznie do sytuacji kryzysowej – rugowania wszelkich przejawów polskości na Białorusi, negowania historycznego dorobku polskiej mniejszości, a wreszcie i usuwania jej z życia publicznego. Proces ten był oczywiście rozłożony w czasie i związany z kontekstem stosunków polsko – białoruskich oraz rozwojem sytuacji międzynarodowej (przede wszystkim w zakresie łukaszenkowskiego priorytetu rozwijania stosunków z Rosją).

W odniesieniu do okresu od proklamowania niepodległości Białorusi (czyli po 1991 r.) do chwili obecnej (marzec 2023 r.) można wyróżnić trzy etapy charakteryzujące się odmiennym podejściem do kwestii polskiej mniejszości– przy czym dwa ostatnie różnią się tylko stopniem opresyjności władz:

  • Etap pierwszy – czas względnej normalności, umożliwiającej odrodzenie się i tworzenie organizacyjnych form aktywności polskiej mniejszości (zakończony formalnie w 1994 r., w momencie objęcia prezydentury przez A. Łukaszenkę); ograniczanie swobód mniejszościowych miało charakter płynny, rozciągnięty w czasie i potęgowało się w miarę narastania autokratyzacji władzy prezydenckiej (np. jeszcze w 1996 r., po wizycie A. Łukaszenki w Grodnie, odwołano z pełnionych funkcji osoby wspierające we władzach lokalnych budowę „polskiej” szkoły z polskim jako językiem nauczania);
  • Etap drugi – czas nasilających się ograniczeń (począwszy od 2005 r., kiedy to wywołany został przez władze kryzys w największej organizacji polskiej mniejszości– Związku Polaków na Białorusi);
  • Etap trzeci – dążenia do wymazania polskości i Polaków z historii oraz współczesności państwa, zawłaszczonego w sposób dyktatorski przez A. Łukaszenkę (jako następstwo tłumienia oporu społecznego po sfałszowanych wyborach 2020 r. oraz bezwarunkowego wsparcia agresji rosyjskiej przeciw Ukrainie po lutym 2022 r.).

Należy zastrzec, że w niniejszym materiale odwołuję się do wydarzeń i procesów mających miejsce wcześniej – jeszcze przed rozpoczęciem działań wojennych przeciw Ukrainie. Jest to konieczne dla ukazania ciągłości, konsekwencji w odniesieniu do głównego nurtu poczynań łukaszenkowskiego aparatu władzy, a także skutków, jakie ostatecznie niosły one dla Polaków na Białorusi. To także istotne dla ukazania swoistej sinusoidy stosunku władz białoruskich do mniejszości polskiej: działań stale – choć w różnej skali- jej nieprzychylnych i wpisujących się w szerszy kontekst stosunków polsko – białoruskich.

W ostatnim z wymienionych powyżej przedziałów czasowych (lata 2020 – 2022/23), przejawiane wcześniej dążenia do osłabienia (i ograniczenia możliwości działania) polskiej mniejszości jako grupy funkcjonującej w białoruskiej przestrzeni życia publicznego, osiągnęły swoje niechlubne maksimum. Można domniemywać, że obecnie ukazane zostały faktyczne cele polityki A. Łukaszenki. Przedstawiono je bez wymuszonej okolicznościami zasłony (np. „ocieplenia” w stosunkach z Polską), podyktowanej względami ekonomicznymi próby kokietowania Zachodu. Narzucane przez system ograniczenia, odnoszące się do różnych sfer życia politycznego i społecznego na Białorusi (w tym np. rażące ograniczanie możliwości publikacji gazet i wydawnictw opozycyjnych oraz nauczania w mającym formalnie status języka państwowego j. białoruskim), poza protestami po kolejnych wyborach prezydenckich, nie wzbudzały znaczącego sprzeciwu społeczeństwa.

Na tym tle wyróżniała się polska społeczność, która potrafiła domagać się przestrzegania przysługujących jej praw[5]. Taka postawa burzyła, wynikającą z wdrażanej coraz szerzej ,,ideologii państwowej”, koncepcję homogenicznego, niezdolnego w praktyce do artykułowania swoich interesów i dążeń, ale poddającego się wpływom administracyjnym, społeczeństwa na Białorusi. Podejmowane wielokrotnie ze strony władz polskich próby nawiązywania dialogu z Mińskiem unaoczniły znaczenie uregulowania statusu polskiej mniejszości na Białorusi, a przede wszystkim konieczność normalizacji położenia jej największej organizacji – ZBP. Próby te, dodajmy, po początkowo optymistycznych zapowiedziach, kończyły się niepowodzeniem na skutek niejako organicznego braku możliwości modernizacji/adaptacji systemu tworzonego przez A. Łukaszenkę do norm uznawanych w Polsce i w Europie za oczywiste. Chodzi tu o przestrzeganie praw mniejszości, umożliwienie jej rozwoju kultury, języka, tradycji. Odejście od koncepcji „homogenicznej Białorusi” w jednym – znaczącym dodajmy – punkcie[6], prowadziłoby do naruszenia podstaw posowieckiego w swej istocie systemu tworzonego przez A. Łukaszenkę. A do tego, z przyczyn dziś aż nadto widocznych, nie mógł on w żadnym przypadku dopuścić. W szerszej skali dotyczy to szeroko reklamowanej przez władze tzw. polityki wielowektorowości, która dowodzić miała politycznej niezależności łukaszenkowskiej Białorusi od Rosji i sygnalizować możliwości nawiązania trwalszych kontaktów z Zachodem[7]. W tej sytuacji ponawiane co jakiś czas[8] próby „ocieplania” stosunków z Mińskiem nie przynosiły trwałych rezultatów (wspomniana już „sinusoida”), zmniejszając co najwyżej okresowo dolegliwość i zakres bezpośrednich represji przeciwko Polakom na Białorusi i utrzymując status quo w kwestii tolerowania (od wyborów 2005 r.) niektórych działań zarządu „nielegalnego ZPB”.

Polityka władz łukaszenkowskich skupiała zatem w sobie najważniejsze elementy jej nastawienia tak wobec świata wewnętrznego (brak zgody na upodmiotowienie społeczeństwa jako całości – a nawet jego stosunkowo niewielkiej części, jaką stanowi mniejszość polska), jak i zewnętrznego (bezalternatywne w praktyce oparcie o Rosję w imię utrzymania władzy – legitymizowanej lub nie – przez A. Łukaszenkę). Ten drugi paradygmat powodował przeciwdziałanie w polityce zagranicznej wszystkiemu, co mogłoby trwale wpłynąć na reguły gry podyktowane przez „prezydenta”, a dalej podważyć funkcjonowanie stworzonego przez niego, coraz bardziej opresyjnego, systemu. Po rozpoczęciu przez Rosję agresji przeciw Ukrainie „polski czynnik” w polityce A. Łukaszenki zyskał dodatkowy walor: uznanie w oczach Moskwy za deprecjonowanie/poniżanie państwa wspierającego Ukrainę i jednoznacznie wspierającego mobilizację Zachodu do przeciwstawienia się Rosji (włącznie z odrzuceniem koncepcji powrotu do business as usual z ekipą W. Putina). A. Łukaszenka wpisał się w pełni w działania na rzecz wsparcia agresji udostępniając terytorium Białorusi do skierowanych przeciw Ukrainie działań militarnych, szkoląc i lecząc żołnierzy agresora oraz działając zgodnie z polityczną linią Moskwy na arenie międzynarodowej[9]. To kolejny przejaw powiązania kwestii polityki wobec polskiej mniejszości z polityką zagraniczną Białorusi i sytuacją międzynarodową (szczególnie w odniesieniu do regionu).

Polska mniejszość idealnie pasowała do łukaszenkowskich fobii poszukiwania, piętnowania, a po 2020 r. także ostrego karania „wrogów systemu”, utożsamianych na użytek propagandowy z „wrogami Białorusi”. Określenie Polaków jako elementu obcego, wręcz „piątej kolumny” na Białorusi, podtrzymywanie mitu „historycznego zagrożenia” płynącego z Polski i Zachodu, odwoływanie się do wspomnianych już mitów i stereotypów powstałych w większości w czasach sowieckich (ale znakomicie zaadaptowanych do wymagań łukaszenkowskiej propagandy[10]) – to oczywiste przejawy oddziaływania świadomości samego „prezydenta” i jego otoczenia. Jej ilustracją jest także wprowadzenie od 2021 r., już po sfałszowanych wyborach prezydenckich, nowego „święta”– „Dnia Jedności Narodowej”, obchodzonego 17 września, czyli w rocznicę sowieckiej napaści na broniącą się przed agresją hitlerowskich Niemiec Polskę. A. Łukaszenka wykorzystał ten dzień do powielenia tez stalinowskiej historiografii (dziś powielanych także w putinowskiej Rosji), oskarżającej Polskę i Polaków o wszelakie przewiny wobec Białorusinów i do gloryfikacji wpływów „wschodniego sąsiedztwa”(od czasów Rusi Kijowskiej po ZSRS)[11]. Zgodnie z taką „logiką” to sama Polska ponosi winę za niepowodzenia, jakie ją spotykały i to jej polityka miała rzekomo doprowadzić do „krachu” w 1939 r.[12].

Wyjątkowy w ostatnim okresie poziom nienawiści oraz atmosfera wrogości wokół Polski i Polaków– w tym i polskiej mniejszości na Białorusi– nie wzięły się znikąd. Były prostym przedłużeniem łukaszenkowskiej koncepcji obwiniania Polski za wydarzenia, jakie rozgrywały się w 2020 r. na Białorusi. Niezadowolenie i społeczne oburzenie wywołane ewidentnie sfałszowanymi wynikami wyborów prezydenckich, a także po prostu „zmęczenie” (szczególnie młodszej części) społeczeństwa ponad 25- letnimi rządami A. Łukaszenki, doprowadziły do wybuchu. Wizja Białorusi zarządzanej po dyktatorsku przez człowieka o mentalności sowieckiego dyrektora kołchozu budziła coraz mniejszy entuzjazm oczywiście także wśród Polaków mieszkających na Białorusi. Podzielali oni w większości przypadków nadzieję na lepsze jutro, widzieli jak bardzo ich kraj pogrąża się w stagnacji, a lekarstwo proponowane przez władze– sojusz i dominująca współpraca z Rosją – było gorsze od choroby. Wielu Białorusinów zdążyło poznać poziom życia w innych krajach[13] i odkryć możliwości decydowania o własnym losie w systemach, jeśli nawet niedoskonałych, to jednak o demokratycznym charakterze. To oczywiście wpływało na postawy prezentowane w 2020 r. Jednak dla władz białoruskich Polska (a także i inne kraje Zachodu) okazała się bardzo dobrym argumentem tłumaczącym wszelkie spadające na władze, powyborcze „nieszczęścia”. Dotyczyło to sankcji, których wprowadzenie A. Łukaszenka przypisywał (pomijając oczywiście ich rzeczywiste przyczyny) knowaniom Polski i Zachodu, a także grożąc za nie odwetem wobec zachodniego sąsiada[14]. Widział już nawet gotowe do przeprowadzenia agresji natowskie czołgi na granicy polsko – białoruskiej, a w obawie przed atakiem ściągał ze wschodu Białorusi jednostki wojskowe, by te uszczelniały i broniły zachodniej granicy państwa przed mitycznym zagrożeniem[15].

Oskarżenia przeciw Polsce mnożyły się i chociaż Polacy na Białorusi brali udział w protestach jako zwykli obywatele tego państwa, a nie mniejszość w nim żyjąca, to jednak na nich – jako całej grupy społecznej – skierowała się furia A. Łukaszenki i podległego mu aparatu władz. To oni znajdowali się w zasięgu władz w Mińsku oraz mieli odpowiadać za rzekome „antybiałoruskie” poczynania Warszawy. Nie mogąc brać odwetu na Polsce – poza jej przedstawicielami na Białorusi- zainicjowano, niejako w ramach „zemsty zastępczej”, coraz bardziej brutalne działania przeciw mniejszości polskiej. Polacy znad Niemna i Świsłoczy stali się zakładnikami A. Łukaszenki. W miarę pogarszania się relacji władz łukaszenkowskich z Polską, która popierała skierowane przeciwko opresyjnej władzy (wyczerpującej znamiona nielegalności) protesty społeczne, położenie „zakładników” ulegało stałemu pogorszeniu.

Taka sytuacja znajdowała odzwierciedlenie także w innych, konkretnych działaniach władz łukaszenkowskich. Trzeba tu wymienić przede wszystkim żądanie ograniczenie liczebności pracowników polskiej służby dyplomatyczno – konsularnej na Białorusi. W początkach października 2021 r., na życzenie strony białoruskiej, stolicę Białorusi opuścił (w formule „na konsultacje”) ambasador RP Artur Michalski, który zresztą nie powrócił do Mińska do chwili obecnej. Następnym krokiem było wymuszenie w końcu października tego samego roku, sięgającej 70% stanu, redukcji personelu polskich placówek[16]. Następnie, pod pretekstem udziału w „niesankcjonowanych imprezach”, usunięto konsula z Brześcia, a nieco później (marzec 2022 r.) dwóch konsuli (w tym generalnego) z Grodna (formalnie za udział w XX edycji tradycyjnych „Kaziuków”, czyli organizowanych przez ZPB targach rękodzielnictwa ludowego). Mimo liczebnie już szczątkowego składu polskich placówek na Białorusi, A. Łukaszenka dokonał w 2023 r. kolejnych działań represyjnych wobec polskich przedstawicieli na Białorusi[17].

Elementem działań skierowanych przeciw Polsce, a wpływających mniej lub bardziej bezpośrednio na położenie polskiej mniejszości, był także rozpętany przez stronę białoruską w końcu 2021 r. kryzys migracyjny (realizowany we współpracy z Rosją, skąd często przybywali „uchodźcy”, dostarczani następnie nad granicę z Polską i Litwą). Był to nie tylko przejaw „zemsty” za udzielane przez Polskę i Litwę wsparcie dla prodemokratycznych przemian na Białorusi, ale i czynnik który miał zdestabilizować sytuację na pograniczu (a może i w całej) Unii Europejskiej. To z kolei zmusiło Polskę do działań obronnych, stworzenia nieistniejących w praktyce wcześniej barier ochronnych oraz mobilizacji sił zapewniających bezpieczeństwo na granicy z Białorusią. Ten ostatni element był wykorzystywano propagandowo do ukazywania Polski jako kraju szykującego się do agresji przeciw Białorusi. Oczywiście równolegle władze białoruskie rozpętały kampanię oskarżającą zaatakowane przez „migrantów” kraje o ich „nieludzkie” traktowanie i niewpuszczanie na teren UE. To wszystko tworzyło wokół Polski niedobrą atmosferę, której plon mieli niebawem zebrać także mieszkający na Białorusi Polacy.

Osłabianie polskiej służby dyplomatyczno-konsularnej (ze wskazaniem na tę drugą) przynosiło także wymierne, negatywne efekty w zakresie możliwości utrzymywania kontaktów przez placówki konsularne i niesienia przez nie pomocy polskiej mniejszości. W połączeniu z zaostrzeniem stanowiska władz łukaszenkowskich wobec Polaków na Białorusi i rozkręcaniem spirali represji wobec działaczy organizacji mniejszościowych, tworzyło to bardzo niekorzystne warunki dla wypełniania choćby podstawowych zadań konsularnych.

Na przestrzeni ostatnich dwóch lat działania polskich władz związane z ograniczaniem ruchu granicznego[18] mają wyraźny związek nie tylko ze skierowanymi przeciw Polsce działaniami władz na Białorusi, ale także ze skrajnie pogarszającą się sytuacją polskiej mniejszości. W latach 2022- 2023 pozbawiona została ona praktycznie wszelkich przysługujących jej praw, w tym możliwości zrzeszania się w organizacjach społeczno-kulturalnych, a także kontaktu z polską kulturą (i Polską w ogóle). Polskiej mniejszości ograniczano także jej podstawowe prawo, czyli możliwość nauki języka ojczystego. Poza kursami komercyjnymi nie ma już bowiem na Białorusi systemu nauczania j. polskiego. Jednak należy wyraźnie podkreślić, że rugowanie j. polskiego ze szkolnictwa państwowego trwało od kilku lat. Najpierw nauczanie takie zniknęło ze szkół państwowych. Szczególne nasilenie tego procesu widoczne było na Grodzieńszczyźnie. Likwidowano, powołując się na rzekomy „brak zainteresowania”, nawet te zajęcia z j. polskiego, które były realizowane jako nieobowiązkowe „fakultatywy”. Powodowało to naturalny przepływ uczniów (w różnym wieku) do szkolnictwa społecznego i w jakiejś mierze komercyjnego. Nie było ono jednak w stanie– tak pod względem ilościowym, jak i jakościowym (problemy z odpowiednio wykwalifikowaną kadrą) – zastąpić w pełni nauczania realizowanego w systemie państwowym. Należy tu zaznaczyć, że w wielu rejonach (głównie należy to odnieść do zamieszkałego w dużej części przez Polaków obwodu grodzieńskiego) sytuacja od lat była bardzo niedobra: nauczania j. polskiego, ani w ramach szkolnictwa państwowego, ani społecznego, nie było w ogóle. Jako przykład można podać sytuację w rejonie werenowskim (woronowskim). Według danych ze spisu z 2009 r. w tym graniczącym z Litwą rejonie, sąsiadującym ze znajdującymi się po stronie litewskiej Sołecznikami, mieszka ponad 80% Polaków[19]. Być może przetrwaniu polskości służyła tu specyfika rejonu werenowskiego, który jako przygraniczny, objęty był przez długi okres wieloma ograniczeniami wjazdowymi, stąd jego pewnego rodzaju izolacja, sprzyjająca zachowaniu i przekazywaniu polskiej świadomości narodowej oraz tradycji[20]. Język polski nie był tam nauczany w żadnej ze szkół, a nauczanie społeczne ograniczało się do jednego punktu oświatowego, prowadzonego w ramach szkolnictwa społecznego, realizowanego przez ZPB[21].

W tej trwającej latami, ale skrajnie nasilonej po 2021 r., wrogiej Polsce i Polakom na Białorusi atmosferze, nie udało się przetrwać dwóm[22] „polskim szkołom”, funkcjonującym w Grodnie i w Wołkowysku (nazywane były tak z uwagi na polski język nauczania oraz wybudowanie ich ze środków strony polskiej). Już w marcu 2021 r. władze łukaszenkowskie zapowiedziały faktyczną ich likwidację (formalnie zmieniono ich status, usuwając j. polski jako wykładowy i wprowadzając egzaminy, w tym maturalny, po rosyjsku lub białorusku)[23]. Obie szkoły już od lat miały narzucane sztucznie ograniczenia, np. w zakresie liczby uczniów przyjmowanych do klas pierwszych. Obostrzenia tworzono z powołaniem się na normy powierzchniowe, trudności kadrowe czy tzw. „względy obiektywne”. Powodowało to liczne napięcia, głównie w momencie przyjmowania zapisów do klas pierwszych: tworzone były listy społeczne a nocami tworzyły się kolejki przed szkołą, złożone z osób czekających na możliwość zapisania swoich dzieci. Polski konsulat w Grodnie interweniował, starając się wspierać działania na rzecz przyjęcia jak największej liczby pierwszoklasistów. Z drugiej strony nie wyrażano zgody na rozbudowę istniejących już obiektów (w Grodnie są zarezerwowane na ten cel tereny wokół istniejących już zabudowań) oraz na zatrudnienie nauczycieli z Polski. Także i w tym ostatnim aspekcie widać silny związek między polityką a działaniami polskiej mniejszości na Białorusi[24]. Od roku szkolnego 2022/2023 obie zbudowane ze środków państwa polskiego szkoły z polskim językiem nauczania zostały zamienione na zwykłe placówki oświatowe, prowadzące edukację „w jednym z języków państwowych”[25]. Mimo że nie były one w stanie zaspokoić potrzeb edukacyjnych polskiej mniejszości na Białorusi (optymalne w tym zakresie jest nauczanie w szkolnictwie państwowym w placówkach do których uczęszczają dzieci), to jednak były ważnym symbolem, poświadczającym fakt istnienia polskiej mniejszości i uznania racji, wynikających z wielu uregulować dwustronnych i międzynarodowych[26], przemawiających za obowiązkiem zapewnienia jej nauczania i edukacji w języku ojczystym. Można jeszcze dodać, że z podobnymi trudnościami spotykały się także dwie szkoły prowadzone dla mniejszości litewskiej na Białorusi (w Rymdziunach i Pelasie w obwodzie grodzieńskim). Ostatecznie spotkał je los analogiczny do „szkół polskich”[27].

Istnienie i rozwój polskiego szkolnictwa społecznego na Białorusi wiąże się z funkcjonowaniem organizacji mniejszościowych, mogących prowadzić tego rodzaju działania. Także i w tym zakresie na przestrzeni ostatnich dwóch lat sytuacja uległa drastycznemu pogorszeniu. Sytuacja ZPB była od 2005 r. bardzo trudna na skutek nieuznania przez władze wyboru A. Borys na stanowisko prezesa Związku (wybrały one na zjeździe w Wołkowysku własnego „prezesa” J. Łucznika i „zarząd”). W ten sposób funkcjonowały dwa zarządy jednego Związku, przy czym władze łukaszenkowskie uznawały tylko ten, który wywodził się ze zjazdu wołkowyskiego, zaś uznawane przez Polskę władze „grodzieńskie” działały w „warunkach nielegalności”. Jednak w przeciwieństwie do „reżimowego ZPB”, który generalnie prowadził bardzo ograniczoną działalność (to eufemistyczne określenie bezczynności), preferował zgodną z linią władz „polskość bezobjawową”, usprawiedliwiał w pełni działania władz łukaszenkowskich nie dostrzegając postępującego wypalania polskości na współczesnej Białorusi i nie wykazując aspiracji, by w jakikolwiek sposób istniejącą sytuację zmienić[28]. Obecny „prezes reżimowego ZPB” Aleksander Songin jest bardzo dobrym przykładem „łukaszenkowskiego Polaka”– osoby bez znajomości języka, bez głębszych związków z polską tradycją czy kulturą, wykazującej gotowość, aby realizować polecenia władz (nawet te, które są dla sprawy polskiej mniejszości ewidentnie niekorzystne)[29]. Tym samym wpisuje się doskonale w lansowaną oficjalnie koncepcję jednolitego społeczeństwa, realizującego zadania postawione przez państwo i wykonywane na różnych poziomach przez administrację[30]. Przyjmując tego rodzaju postawę i zamykając oczy na rzeczywistość, A. Songin może spokojnie twierdzić: „Mam ponad 50 lat. Nigdy nie odczuwałem ucisku w stosunku do siebie, moich rodziców, babć, dziadków, wujków i ciotek, sąsiadów w ich rodzinnych miejscowościach, którzy są także Polakami. Szczerze mówiąc, nie było nawet powodu, aby o tym pomyśleć. Zawsze mieszkali razem na swojej ojczystej ziemi i nie napotkali żadnej wrogości”. Jeżeli jednak było tak dobrze, to jak zatem wytłumaczyć fakt, że szef „Związku Polaków” nie mówi po polsku, nie odczuwa potrzeby kontaktu z krajem swoich przodków, a do tego firmuje strukturę, wpisującą się de facto w działania podejmowane na Białorusi przeciw polskiej mniejszości, którą rzekomo ma reprezentować…?

Likwidacja polskiego szkolnictwa na przestrzeni ostatnich dwóch lat stała się ewidentnym celem działania władz łukaszenkowskich. W 2021 r. nowo mianowany minister oświaty Białorusi I. Karpenko opowiedział się wyraźnie za ograniczeniem szkolnictwa prywatnego, jako przyczyniającego się rzekomo do „rozwarstwienia społeczeństwa” i grożącego „budowaniem kanałów zewnętrznego negatywnego wpływu na system edukacji, dzieci i rodziców”. Twierdził on również, że „edukacja i wychowanie dzieci powinno być pod ścisłą kontrolą państwa”, a szkoły niepubliczne stały się „rozsadnikami kolorowej rewolucji”[31]. Taka wypowiedź dotyczyła w całej rozciągłości istniejącego na Białorusi społecznego szkolnictwa polskiej mniejszości. Na konkretne efekty takiego właśnie podejścia władz białoruskich nie trzeba było długo czekać. W kwietniu 2021 r. sąd w Brześciu podjął decyzję o likwidacji Polskiej Harcerskiej Szkoły Społecznej im. R. Traugutta w Brześciu. Szkołę prowadziła organizacja o nazwie Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych (FPIL), na czele której stała Hanna Paniszewa (była także dyrektorką szkoły). Została ona aresztowana jeszcze w marcu 2021 r., po zorganizowaniu w szkole imprezy poświęconej pamięci Żołnierzy Wyklętych, na której obecny był konsul z KG RP w Brześciu[32]. Oczywiście likwidacja szkoły i zarzuty postawione jej dyrektorce, związane z „poważnym naruszeniem ustawodawstwa, które spowodowało uszczerbek na państwowym i społecznym interesie”, doprowadziły do likwidacji FPIL. Jego los podzieliły wkrótce i inne lokalne, działające legalnie, organizacje polskiej mniejszości[33].

Kolejną ofiarą działań łukaszenkowskich władz stała się bardzo zasłużona dla polskiej edukacji organizacja Polska Macierz Szkolna. Powstała po odejściu grupy działaczy z ZPB w 1995 r., nawiązywała do 100- letniej tradycji tej działającej w Grodnie organizacji i kultywowała jej ducha, zakładającego krzewienie wartości chrześcijańskich i narodowych[34]. Działała w pełni legalnie, a jej sztandarowym projektem było Liceum Społeczne im. E. Orzeszkowej w Grodnie, do którego przed 2021 r. uczęszczało (w różnej formie) nawet ponad 2000 osób[35]. Budynek liceum był do 2020 r. znacznie rozbudowany, polepszono warunki nauczania (powstało nowe pomieszczenie dla biblioteki). Jednak od 2021 r., na fali represji skierowanych przeciwko polskiej mniejszości na Białorusi, władze wytoczyły przeciwko PMS zarzuty natury finansowej, nakładając ogromne kary finansowe na tę organizację, a następnie- mimo prób ich uregulowania – we wrześniu PMS rozwiązano[36]. Pociągnęło to za sobą likwidację liceum w Grodnie i innych ośrodków edukacyjnych: bardzo aktywnego centrum w Mińsku oraz szkoły prowadzonej w Pińsku (obwód brzeski), której mający znaczną wartość finansową, znakomicie utrzymany i położony w historycznym centrum miasta budynek, władze wystawiły na licytację. Decyzja władz białoruskich zastopowała też działalność organizacji afiliowanych przy PMS, takich jak Uniwersytet Trzeciego Wieku czy Wspólnota Młodej Polonii.

Rok 2022 przyniósł także unikalny w skali światowej, nie mieszczący się w uznawanych powszechnie standardach cywilizacyjnych, nowy sposób niszczenia przejawów polskości, czyli walkę ze zmarłymi. Chodzi o fizyczne niszczenie cmentarzy, na których spoczywali głównie polscy żołnierze polegli w 1920 r. i w czasie II wojny światowej (oraz po jej zakończeniu) na terenach obecnej Białorusi. Zbezczeszczeniu i zniszczeniu uległo kilkanaście miejsc pamięci[37], o które przez lata dbali, wspierani przez polskie władze, przedstawiciele mniejszości. Stanowiły one część historii, niekiedy bardzo dramatycznej, Polski i Białorusi. Jeśli nawet jej interpretacja bywa różna, to jednak miejsca spoczynku mają specjalne i bardzo specyficzne znaczenie kulturowo– cywilizacyjne. Ich niszczenie należy jednoznacznie ocenić jako przejaw barbarzyństwa, ale ukierunkowanego w jednym, antypolskim kierunku. To także kolejny rodzaj skierowanej przeciw polskiej (a szerzej – chrześcijańskiej) tradycji „zemsty zastępczej”, która zmarłych otacza wyjątkową czcią i szacunkiem. Walka ze śladami polskości jest kontynuowana i przybiera coraz bardziej aberracyjne formy. Obecnie (w lutym 2023 r.) dokonano kolejnego aktu wandalizmu: w kościele w Sołach zamalowano znajdujący się nad ołtarzem fresk– stworzoną w okresie międzywojennym alegorię przedstawiającą apoteozę Bitwy Warszawskiej[38]. Te wyjątkowe – nie tylko jak na standardy europejskie – działania, spotykają się z protestami polskich władz. Jednak nie może to wpływać na skalę zastraszania Polaków żyjących na Białorusi, u których ugruntowywana jest świadomość, że na polskość w Białorusi nie ma miejsca i historycznie i współcześnie. Istotnym elementem takiej polityki jest nieustanne okaleczanie sfery duchowości: rugowanie j. polskiego z liturgii w kościołach katolickich, w których tradycyjnie posługiwano się nim z uwagi na znaczny odsetek wiernych polskiego pochodzenia. Naciski władz na usuwanie j. polskiego z liturgii katolickiej (i nauczania religii) realizowane pod hasłem „białorutenizacji kościoła”, trwały co najmniej od kilku lat[39], jednak na przestrzeni lat 2020 – 2022 nastąpiło ich widoczne nasilenie[40].

Walka z przeszłością jest uzupełniana o działania władz łukaszenkowskich, mające zniszczyć przyszłość/istnienie polskiej mniejszości na Białorusi. Chodzi o kasowanie możliwości edukacji w języku polskim, poznawania polskiej tradycji i kultury. Rozgrywająca się na przestrzeni lat 2021 – 2022 faktyczna zagłada edukacji Polaków na Białorusi (paradoksalnie jak na razie w mniejszym stopniu dotykała inicjatyw „nielegalnego” ZPB, które zmuszone było działać bez używania szyldu organizacyjnego), stanowi ogromne zagrożenie dla polskiej mniejszości, pozbawionej w praktyce wsparcia konsularnego i organizacyjnego. Jednak największym dramatem staje się prześladowanie polskich działaczy i kierownictwa organizacji mniejszościowych. Formalnie stanowią oni niewielki procent uwięzionych ze względów politycznych przez łukaszenkowski aparat przemocy[41], trudno jednak, chociażby z uwagi na trudności w określeniu liczby Polaków żyjących na Białorusi, przedstawić dokładne dane. Poza tym największe powyborcze protesty miały miejsce w Mińsku, i choć Grodno (a także i inne miasta obwodu, np. Lida[42]) także wykazało znaczny potencjał protestacyjny, to jednak w odniesieniu do całości wystąpień stanowił on tylko ułamek wydarzeń w skali całego kraju. Należy wskazać na fakt, że Polacy na Białorusi byli represjonowani jako „całość”. Za to, że byli Polakami pozbawiano ich prawa do zrzeszania się, nauki języka, ograniczano możliwości kontaktów z Polską i mieszkającymi tam rodzinami, udziału w życiu kulturalnym, itd.

Niewątpliwie symbolem prześladowania polskich działaczy na Białorusi są sprawy Prezes ZPB Andżeliki Borys i działacza tej organizacji, dziennikarza i pasjonata historii Andrzeja Poczobuta. Oboje wraz z kilkoma innymi działaczami lokalnych struktur Związku zostali zatrzymani w marcu 2021 r. [43]. W przypadku A. Borys na początku wysunięta została sprawa o charakterze administracyjnym (z wyrokiem 15 dni aresztu za „złamanie przepisów o organizacji imprez masowych”), by następnie przedłużyć jej zatrzymanie już pod zarzutami karnymi (art. 130. p.3 białoruskiego Kodeksu Karnego), dotyczącymi „podżegania do nienawiści na tle narodowym i religijnym”. W więzieniu A. Borys przebywała przez rok i w marcu 2022 r. zmieniono zastosowany wobec niej „środek zapobiegawczy” i oddano pod nadzór milicyjny, nie zmieniając jednak jej formalnego statusu „podejrzanej w sprawie”[44]. Realistyczną ocenę sytuacji A. Borys przedstawiła w jednej ze swych wypowiedzi S. Cichanouska: ,,To dobra wiadomość, ale powinniśmy rozumieć, że to nie wolność, a areszt domowy. My nie powinniśmy na to patrzeć, jak na liberalizację ze strony reżimu Łukaszenki. Powinniśmy rozumieć, że u nas są tysiące osób represjonowanych i trzeba się o nich upominać, dopóki wszyscy nie będą na wolności”[45].

Natomiast aresztowany 25 marca 2021 r. A. Poczobut (z analogicznymi zarzutami karnymi, do tych, które postawiono A. Borys), 8 lutego 2023 r., po prawie dwuletnim pobycie w różnych aresztach (Mińsk, podmińskie Żodzino), został przez sąd w Grodnie (w pierwszej instancji– złożona została apelacja) skazany na 8 lat pozbawienia wolności. To wywołało głosy oburzenia ze strony najwyższych czynników państwowych w Polsce[46]. Taki wyrok po procesie toczonym w formule niejawności stanowi najbardziej rażący przykład kierunku polityki białoruskich władz łukaszenkowskich wobec polskiej mniejszości. Krzywda zarówno wielu wybitnych postaci na Białorusi (jak np. A. Bialackiego i jego współpracowników[47]), jak i tysięcy zwykłych obywateli, którzy w jakikolwiek sposób wyrażają swoją niezgodę na działania reżimu, wyrządzana jest ponad różnicami narodowościowymi. Prześladowania polskiej mniejszości są elementem działań opresyjnej władzy, która od dawna prowadzi politykę nakierowaną na ograniczanie swobód obywatelskich i próby realizacji idei państwa totalitarnego, w którym wszyscy obywatele są równi (z wyjątkiem orwellowskiego klanu „równiejszych”) nie wobec prawa, ale wobec bezprawia. Arbitralne decydowanie o losach ludzkich i naginanie norm do aktualnych potrzeb władzy staje się normą, przeciwko której protestują coraz szersze kręgi społeczeństwa białoruskiego. Świadomość braku realnego wpływu na postępowanie A. Łukaszenki, który samodzielnie decyduje o losach „swojego” kraju i jego mieszkańców, staje się czynnikiem tyleż frustrującym, co skłaniającym (nie zawsze w sposób otwarty) do sprzeciwu. Jest on wyrażany w różny sposób: czy to poprzez drobne akty charakterystyczne dla „nieposłuszeństwa obywatelskiego”, czy też przez niemy opór w postaci emigracji wewnętrznej lub uchodźstwa, czy wreszcie przez rzeczywisty sprzeciw wobec poczynań władz.

Polityka władz łukaszenkowskich wobec polskiej mniejszości na Białorusi przechodziła przez różne stadia. Jednak jej kierunek był stały i było nim ograniczanie praw Polaków oraz eliminowanie ich jako wyróżniającej się w społeczeństwie białoruskim grupy. Dotyczyło to także organizacji polskiej mniejszości, ze szczególnym uwzględnieniem ZPB, który mimo ogromnych nacisków na kierownictwo (zatrzymania, aresztowania, grzywny) trwał niezmiennie przy ideach obrony interesów polskiej społeczności na Białorusi i umożliwiania kultywowania polskiej tradycji i kultury oraz utrzymywania więzi z Polską. Działo się to mimo podejmowanych ze strony polskiej prób normalizacji stosunków z reżimem, czego beneficjentem powinni być także członkowie tej mniejszości. Ostatecznie doszło do sytuacji obecnej, przypominającej czasy podziału Rzeczypospolitej, kiedy to w końcu XIX w. w zaborze pruskim/niemieckim działała Hakata, a wobec Polaków obowiązywała ogólna zasada Ausrotten! („Wykorzenić!”). Wtedy się nie udało…

Na Białorusi mniejszość polska miała okazję, w sposób jak najbardziej bolesny, do przetestowania założeń łukaszenkowskiej polityki narodowościowej. Chcąc pozostać – jak ich przodkowie – Polakami, zostali niejako skazani na represje właśnie za swoją „polską inność”. To jednak dzięki niej Polacy przetrwali czasy najstraszniejsze: zabory, okupacje, prześladowania, z czasami tworzenia „nowego Polaka” w okresie komunizmu włącznie. Trudno oprzeć się smutnej refleksji, że obecnie na Białorusi wracają te właśnie czasy, w których mniejszość polska (ale i inne mniejszości) są represjonowanie w imię utopii „białoruskiego człowieka”– tworu bezwolnego wobec władz, pozbawionego indywidualizmu i inicjatywy obywatelskiej. Nie poddający się tego rodzaju eksperymentom są konsekwentnie eliminowani z życia społecznego. Ludzie tacy, jak A. Poczobut, czy A. Borys, poświadczają całym swoim życiem i postawą, że nie można wchodzić w kompromisy ze złem (bo – poza kwestiami moralnymi – do niczego dobrego nie mogą one doprowadzić), a o swoje, nawet jak najbardziej słuszne prawa, trzeba zabiegać bez względu na okoliczności. A. Poczobut to chyba jeden z ostatnich ludzi o poczuciu obywatelskości z czasów Wielkiego Księstwa Litewskiego, Polak żyjący na Białorusi, na swej ukochanej Grodzieńszczyźnie. On i A. Borys zrobili naprawdę wiele dobrego dla stworzenia polsko – białoruskiego sąsiedztwa, opartego na wzajemnym szacunku, poczuciu odpowiedzialności za dalsze kreowanie wspólnej pod wieloma względami historii. Jej znajomość – nawet przy różnych punktach widzenia na wiele kwestii – to podstawa.

Mniejszości są stałym elementem naszego regionu. Przyjęcie tego do pozytywnej wiadomości stwarza zupełnie nową sytuację. Jest ona odmienna od prób wytyczania nowych granic (jak po pierwszej wojnie światowej), kiedy to nie rozwiązywano problemów, tworzono za to wiele nowych i zwiększano stopień nieufności, a niekiedy wręcz wrogości. Także sowieckie metody rozwiązywania problemów narodowościowych (eliminacja fizyczna, czy – co często szło w parze – przesiedlenia), nie mogą stanowić żadnej alternatywy. Po tak dramatycznych doświadczenia z przeszłości (i niestety z obecnych czasów) polityka wobec polskiej mniejszości na Białorusi ma ogromny potencjał, który może (i powinien!) zostać spożytkowany jedynie po przeprowadzeniu głębokich zmian na Białorusi, przywracających rządy prawa i w konsekwencji tworzących realną przestrzeń do sąsiedztwa „równych z równymi – wolnych z wolnymi”.

Autor analizy: Jarosław Książek

[1]Łukaszenka o mniejszościach, wyborcza.pl, 25.05.2010, https://wyborcza.pl/7,75399,7929508,lukaszenka-o-mniejszosciach.html, dostęp: 01.04.23.

[2]Patrz T. Gawin, Polskość wyjęta spod prawa. Polska mniejszość narodowa na Białorusi 1919 – 2017, Biblioteca Europae Orientalis, Studia 10, Warszawa 2020, s. 434.

[3] Szkoły na Białorusi powinny być albo białoruskie, albo rosyjskie. Dopuszczalne jest nauczanie niektórych przedmiotów w językach mniejszości narodowych – oświadczył /…/pierwszy wiceminister edukacji Aleksander Żuk, https://wyborcza.pl/7,75399,7175163,lukaszenka-dlawi-mniejszosci-narodowe.html, dostęp: 01.03.23.

[4]Według  spisu powszechnego z 2009 r. jej liczebność wynosiła ok. 295 tys. mieszkańców Białorusi główne skupiska: Grodzieńszczyzna, obwód brzeski, Mińsk i rejon miński). Natomiast według danych nieoficjalnych, Polacy i obywatele Białorusi z „polskimi korzeniami” (o bardzo różnym stopniu identyfikacji/świadomości narodowej) stanowią znacznie większą grupę, przekraczającą nawet milion mieszkańców tego kraju.

[5]T. Gawin, op. cit., s. 436.

[6] Mniejszość polska na Białorusi stanowi drugą, co do liczebności, po mniejszości rosyjskiej. Jednak jej status, pochodzenie i związki z państwem ugruntowującym swą pozycję w strukturach świata zachodniego, realizującego politykę odległą od priorytetów białoruskich (umacnianie związków z Rosją), czyniły z niej dla władz łukaszenkowskich problem o wymiarze pierwszoplanowym.

[7] Polityczne manewry A. Łukaszenki budziły bardzo sprzeczne odczucia, tym nie mniej „proeuropejska”, czy też „prodemokratyczna” opcja ze strony Mińska była brana jako jedna z możliwych scenariuszy, który należało rozpatrywać w kontekście „odrywania” Mińska od wpływów moskiewskich. Doświadczenia ostatnich lat nie pozostawiają złudzeń, co do rzeczywistych zamierzeń władz łukaszenkowskich, czyli utrzymywania i umacniania bezalternatywnych związków z Rosją (patrz А.Русакович, Беларусь – Европейский Союз: достижения и противоречия партнерских oтношенii, [w:] ,,Республика Беларусь между Востоком и Западом”, red. nauk. J. Tymanowski, S. Musienko, M. Włodarkiewicz, Warszawa 2012, s. 131 – 146.

[8] T. Gawin, op. cit, s. 415 – 430.

[9] Ostatnim tego przykładem może być wizyta złożona przez A. Łukaszenkę (od 28 lutego do2 marca br.) w ChRL. Podpisał on tam 16 porozumień, z których część może służyć omijaniu sankcji nałożonych przez USA i UE po rozpoczęciu rosyjskiej agresji, https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/lukaszenko-wraca-z-chin-ze-stosem-porozumien-o-co-w-tym-chodzi/m6r2cn2, dostęp: 01.04.23.

[10] W czasie jednego ze spotkań z dziennikarzami, zorganizowanych przed wizytą J. Bidena w Polsce, A. Łukaszenko określił Polskę jako „hienę Europy”. Określenie to było stosowane w propagandzie sowieckiej lat 20. XX stulecia, na równi z takimi hasłami, jak: „Polska – pies Entanty”. Obecnie przypisywanie Polsce cech hieny stosowane jest także przez propagandę putinowską, zob.https://wiadomosci.onet.pl/swiat/skandaliczne-slowa-lukaszenki-w-minsku-polska-to-hiena-europy/89sqtwc, dostęp: 01.04.23; Przygotowanie pod inwazję? Pravda.ru: Polska to kraj nazwany na cześć Stalina. Jest jak hiena. Czas przeprowadzić jej denazyfikację, https://wpolityce.pl/swiat/590282-pravdaru-grozi-inwazja-czas-denazyfikowac-hiene-polske, dostęp: 01.04.23.

[11]W 2022 r. z okazji „Dnia jedności Narodowej” A. Łukaszenko wygłosił przemówienie na „mityngu patriotycznym” w Mińsku, na którym mówiąc o historii XX w. stwierdził m.in.:  „Dlatego będziemy pamiętać (bez tego się nie da) i przypominać wszystkim, że ziemie białoruskie rozwijały się w sojuszu ze wschodniosłowiańskimi sąsiadami. Rusią Kijowską i Imperium Rosyjskim i ZSRR. Ale w objęciach Zachodu, nie raz tam byliśmy, w tym objęciach ginęliśmy, gniliśmy jako naród. Byliśmy okradani, niszczeni jako etnos w okresie Rzeczypospolitej, w okresie 20 lat polskich porządków na naszych ziemiach zachodnich. Ziemiach, które nawet dziś polskie elity nazywają swoimi ,,wschodnimi kresami”. Wiecie, my nie jesteśmy Białorusinami, tylko ,,jakimiś tam kreso ja ja kami”. I kiedy oceniasz i ktoś myśli: ci biedni uciekinierzy siedzący tam… Co to za Białorusini! Za jaką niepodległością oni są!!! Oni są za ,,kresami”. Fobia związana z pojęciem „Kresów’” jest także stałym elementem antypolskich wypowiedzi Łukaszenki, cyt. za https://www.sb.by/articles/lichnoe-v-storonu-tolko-narod-tolko-gosudarstvo.html, dostęp: 01.04.23.

[12] Tamże.

[13] Dla przykładu można podać, że do 2020 r. konsulaty RP w Grodnie i Brześciu wydawały rocznie ponad 100 tys. wiz rocznie, a Wydział Konsularny Ambasady RP w Mińsku – ok. 300 tys. (la porównania konsulat litewski w Grodnie wydawał ponad 30 tys. wiz rocznie).

[14] Patrz np. A. Poczobut, Łukaszenka grozi Polsce wojną? To sygnał dla Putina, https://wyborcza.pl/7,75399,26313625,lukaszenki-grozi-polsce-wojna-to-sygnal-dla-putina.html, Łukaszenka grozi Polsce: Pokażemy wam, co to są sankcje, https://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/7808953,lukaszenka-grozi-polska-bialorus-sankcje.html .

[15] Łukaszenka twierdzi, że czołgi i samoloty NATO są 15 minut drogi od białoruskiej granicy, https://www.rmf24.pl/fakty/news-lukaszenka-twierdzi-ze-czolgi-i-samoloty-nato-sa-15-minut-dr,nId,4673527#crp_state=1, dostęp: 01.04.23.

[16] Wówczas, razem z rodzinami, Białoruś musiało opuścić ok. 100 osób; Ponad 30 polskich dyplomatów ma opuścić Białoruś. MSZ: Polska odpowie na ten nieprzyjazny gest, , https://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artykuly/7845246,ponad-30-polskich-dyplomatow-opusci-dzis-bialorus-msz-polska-odpowie-na-ten-nieprzyjazny-gest.html, dostęp: 01.04.23.

[17] Białoruś opuścił przedstawiciel polskiej Straży Granicznej w Mińsku i 2 konsulów z Grodna, zob.  Łukaszenka wyrzuca polskich dyplomatów z Białorusi. To reakcja na zamknięcie przejścia granicznego w Bobrownikach, , https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/%C5%82ukaszenka-wyrzuca-polskich-dyplomat%C3%B3w-z-bia%C5%82orusi-to-reakcja-na-zamkni%C4%99cie-przej%C5%9Bcia/ar-AA17IgCZ, dostęp: 01.04.23.

[18] W listopadzie 2021 r. po zmasowanej agresji wjeżdżających na Białoruś (legalne wizy), a następnie dowożonych przez władze białoruskie na granicę „uchodźców”, którzy dalej szturmowali polską granicę, zamknięto przejście drogowe (nie kolejowe) w Kuźnicy. W lutym 2023 r. zamknięte zostało przejście graniczne w Bobrownikach. W efekcie Podlasie i Obwód Grodzieński nie mają czynnego żadnego przejścia drogowego.

[19] Podobna statystyka (ok. 80%) odnosi się także do liczebności Polaków mieszkających po stronie litewskiej (patrz: https://soleczniki.pl/rejon-solecznicki). Mimo wielu problemów w kontaktach z władzami litewskimi (np. w zakresie stosowania polskich nazw ulic), ich sytuacja wydaje się nieporównywalna z rusyfikowanymi (czy też sowietyzowanymi) Polakami po stronie białoruskiej.

[20] Patrz: https://kresy24.pl/co-robi-lenin-wsrod-polakow/, dostęp: 01.04.23.

[21] Informacja własna z okresu pracy w KG RP w Grodnie w latach 2016 – 2021.

[22] Istniejących w latach 90. XX w. planów budowy kolejnych tego typu placówek w Nowogródku i drugiej szkoły w Grodnie,  nie udało się zrealizować z powodu braku zgody władz białoruskich, zob. T. Gawin, op. cit,  s. 421.

[23] Wywołało to protest ze strony wielu środowisk w Polsce i MSZ RP, które wydało w tej kwestii specjalne oświadczenie podpisane przez rzecznika prasowego, patrz: https://www.gov.pl/web/dyplomacja/oswiadczenie-ws-zmiany-charakteru-szkol-z-polskim-jezykiem-nauczania-na-bialorusi, dostęp: 01.04.23.. Odnotować trzeba odważny gest kilku działaczy polskich i białoruskich, którzy byli współtwórcami szkoły w Grodnie i mimo istniejącej na Białorusi sytuacji odważyli się zaprotestować przeciwko likwidacji nauczania w j. polskim, zob. https://glosznadniemna.pl/22691/gawin-domasz-krupienko-markiewicz-obronie-polskich-szkol-grodnie-wolkowysku/, dostęp: 01.04.23.

[24] Polscy nauczyciele pracowali w obu szkołach do roku szkolnego 2005/2006, czyli do wywołanego przez władze kryzysu w ZPB. Trudności w sterowaniu związkiem przełożyły się bezpośrednio na politykę oświatową władz. Po 2006 r. konsekwentnie odmawiano zgody na pracę polskich nauczycieli w szkołach państwowych na Białorusi. Polscy pedagodzy (formalnie w charakterze specjalistów – dydaktyków) pracowali dalej jedynie w szkołach społecznych przy ZPB i Polskiej Macierzy szkolnej (PMS) i do 2021 r. w szkołach społecznych w Grodnie, Lidzie, Brześciu i Baranowiczach. Stosowano wobec nich różnego rodzaju szykany, związane np. z otrzymaniem odpowiednich wiz pozwalających na ich legalną pracę.

[25] Według posiadanych przez Autora informacji, dokonano tego mimo protestów rodziców, a nauczyciele zostali „przekwalifikowani’” z nauczania w języku polskim na nauczanie w języku rosyjskim.

[26] Zostały one wymienione w Oświadczeniu polskiego MSZ:  Przypominamy, że w ramach Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1992 r. Białoruś i Polska zobowiązały się do respektowania międzynarodowych standardów ochrony i praw mniejszości narodowych. Te zasady i standardy chronione są dodatkowo międzynarodowymi porozumieniami i konwencjami (takimi jak: Akt Końcowy Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie z Helsinek [1975], Karta Paryska Nowej Europy, czy Dokument Kopenhaski z 1990 r).

[27]https://kresy24.pl/litewskie-szkoly-na-bialorusi-zostana-zrusyfikowane-tak-samo-jak-polskie/, dostęp: 01.04.23.

[28] Zarzuty o naruszanie praw Polaków na Białorusi są bezpodstawne, każdy może realizować się jako jednostka i budować karierę, niezależnie od narodowości i wyznania (…). Nikt nie zabrania nauki języka polskiego, używania go w komunikacji rodzinnej, śpiewania piosenek podczas świąt czy imprezy kulturalnej (…), za https://kresy24.pl/prezes-podporzadkowanego-lukaszence-zwiazku-polakow-na-zebraniach-staram-sie-zawsze-powiedziec-kilka-zdan-po-polsku/, dostęp: 01.04.23.

[29] Znaczącym przykładem jest właśnie postać obecnego „prezesa ZBP” A. Songina (b. kuratora oświaty w Grodnie, działającego zgodnie z linią władz np. przeciwko rozwojowi „polskich szkół”), który w cytowanym wywiadzie chwalił się, że na każdym zebraniu „zarządu” stara się powiedzieć kilka słów po polsku (de facto po polsku nie mówi). On sam, jak i działacze „Związku”, pochodzą z nominacji władz, czyli niejako „z rozdzielnika”. Są tam też dyrektorzy obu – do niedawna – „polskich szkół”, którym oficjalnie patronuje na Białorusi „ZPB”.

[30] Bardzo często władze lokalne wskazywały na fakt sprawowania wielu, nawet wysokich urzędów lokalnych w Grodnie przez „koriennych” Polaków, co było rzeczywiście prawdą, ale ich działania jako łukaszenkowskich urzędników nie przekładały się (a często nie miały żadnego związku) na wzmocnienie pozycji polskiej mniejszości i skuteczną obronę jej interesów.

[31] Cyt. za https://kresy.pl/wydarzenia/bialoruskie-wladze-likwiduja-polska-macierz-szkolna/, dostęp: 01.04.23.

[32] Za udział w tej imprezie (na której rzekomo gloryfikowano postać R. Rajsa „Burego”). Zaprzeczyli temu sami zainteresowani a sam konsul został zmuszony do opuszczenia terytorium Białorusi.

[33] Np. działające w Lidzie Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej zlikwidowano w marcu 2022 r. Jego kierownikiem był A. Kołyszko. TKPZL było organizacją w pełni legalną, unikającą konfliktów z władzami, aktywną w sferze kultury, ochrony zabytków (m.in. odpowiadał za renowację starej części cmentarza w Lidzie). Jednak i to nie pomogło w obliczu postępującego procesu likwidowania polskości na Białorusi, zob. https://glosznadniemna.pl/55935/na-bialorusi-zlikwidowano-towarzystwo-kultury-polskiej-ziemi-lidzkiej/, dostęp: 01.04.23.

[34]Polska Macierz Szkolna (PMS)- polskie stowarzyszenie („zjednoczenie”) oświatowe, zarejestrowane na Białorusi 3 grudnia 1995 r. Jego głównym celem było „szerzenie oświaty polskojęzycznej na terenie Białorusi w duchu narodowym, chrześcijańskim i obywatelskim”. Prezesem stowarzyszenia od samego początku aż do jego rozwiązania w 2022 r. był Stanisław Sienkiewicz.

[35]https://dzieje.pl/edukacja/w-grodnie-rozpoczecie-roku-w-najwiekszej-polskiej-szkole-spolecznej, dostęp: 01.04.23.

[36]Zaledwie po jednym posiedzeniu Sąd Najwyższy Białorusi podjął decyzję o likwidacji Zjednoczenia Społecznego Polska Macierz Szkolna, https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/koniec-jednej-z-najstarszych-polskich-organizacji-na-bia%C5%82orusi/ar-AA11ZNZJ,  dostęp: 01.04.23.

[37] Zniszczony został cmentarz w Surkontach, zwany „polskimi Termopilami’, miejsce spoczynku ppłk. M. Kalenkiewicza „Kotwicza” i jego ponad 30 żołnierzy AK, poległych w walce z siłami sowieckimi w sierpniu 1944 r., cmentarz żołnierzy AK w Mikuliszkach przy granicy litewskiej, krzyż upamiętniających Akowców poległych w bitwie pod Rowinami w styczniu 1945 r., czy krzyż upamiętniający żołnierzy poległych w 1920 r., znajdujący się w Feliksowie (przy trasie Grodno – Lida) i płyta nagrobna w miejscowości Jodkowicze. Niszczono nie tylko miejsca związane z walką z siłami sowieckimi: całkowicie zniszczono też cmentarz żołnierzy AK poległych w 1943 r. walce z Niemcami, znajdujący się w Stryjówce nieopodal Grodna. Miejsca te były zadbane, otaczane stałą opieką przez miejscowych mieszkańców (głównie Polaków). Sprofanowano także Płytę Katyńską, znajdującą się na cmentarzu garnizonowym w Grodnie. To jednak tylko część z dokonanych zniszczeń na polskich cmentarzach i miejscach pamięci.

[38] Na Białorusi zamalowano historyczny fresk ,,Cud nad Wisłą”. Rzecznik MSZ: powrót do sowieckich czasów, https://polskieradio24.pl/130/5553/Artykul/3127324,na-bialorusi-zamalowano-historyczny-fresk-cud-nad-wisla-rzecznik-msz-powrot-do-sowieckich-czasow, dostęp: 01.04.23. W tym samym kościele znajdowała się tablica wmurowana w 1993 r., upamiętniająca żołnierzy AK (mieszkańców lokalnych wsi i miast), poległych pod koniec II wojny światowej. Władze nalegały na jej usunięcie, aż w końcu dokonano tego przemocą w 2022 r., Grodzieńszczyzna: Usunięto upamiętnienie żołnierzy Armii Krajowej z kościoła w Sołach, https://kresy24.pl/grodzienszczyzna- usunieto-upamietnienie-zolnierzy-armii-krajowej-z-kosciola-w-solach/, dostęp: 01.04.23.

[39] Patrz np. T. Gawin, , op. cit, s. 396. Sprawa używania j. polskiego w Kościele atolickim znalazła szerokie odzwierciedlenie w VI tomie wydawnictwa konferencyjnego „Polacy na Białorusi. Od Powstania styczniowego do XXI wieku”,  poświęconemu w całości Kościołowi katolickiemu, patrz: A. Bobryk, Odrodzenie Kościoła katolickiego na Białorusi a kwestia języka polskiego w liturgii, [w:] „Polacy na Białorusi. Od Powstania Styczniowego do XXI wieku”, tom VI; Kościół katolicki, Monografia zbiorowa, Bibliotheca Europae Orientalis LXXVII, Warszawa 2022, s. 495 – 520 H. Giebień, Stosunek władz białoruskich do Kościoła rzymskokatolickiego na Białorusi po 1991 r., [/w:] /„Polacy na Białorusi. Od Powstania Styczniowego do XXI wieku”, tom VI;, Kościół katolicki, Monografia zbiorowa, Bibliotheca Europae Orientalis LXXVII, Warszawa 2022,s. 521 – 546.

[40] W lutym 2023 r. w zamieszkałym w większości przez mieszkańców pochodzenia polskiego Iwiu władze lokalne (jest tam także mniejszość tatarska – najliczniejsza na Białorusi), opowiedziały się za nieużywaniem j. polskiego w liturgii, uzasadniając to białoruskim prawem, czyli „Ustawą o językach w Republice Białoruś”, w której nie ma jednak wzmianki o językach używanych w sferze religijnej, patrz:  Białoruś. Władze w Iwiu chcą zakazać używania języka polskiego w kościołach, https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,29516564,bialorus-wladze-w-iwiu-chca-zakazac-uzywania-jezyka-polskiego.html, dostęp: 01.04.23.

[41] Wg danych przedstawionych przez Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna”, 31 grudnia 2022 r. „w Białorusi było 1446 więźniów politycznych, którzy zostali za takich uznani przez organizacje obrony praw człowieka. W ciągu roku ich liczba wzrosła o 477 osób, przy jednoczesnym wyjściu na wolność 580 osób, które zostały uznane za więźniów politycznych w ciągu ostatnich trzech lat. Tylko w 2022 roku za więźniów politycznych uznano 889 osób” (…).. Sądy na Białorusi skazały 1242 osoby w politycznie motywowanych sprawach wszczętych w 2022 r. oraz nie mniej niż 2627 osób w sprawach wszczętych od 2020 roku. Wobec prawie 3,8 tys. osób wszczęto w ubiegłym roku sprawy karne. W ubiegłym roku zapadły też wyroki w około 10 tys. spraw administracyjnych wszczętych na podstawie artykułów politycznych (jak udział w nielegalnym zgromadzeniu). Zakończyły się one karami do 15 dni aresztu lub grzywnami, cyt. za https://www.tvp.info/65733771/bialorus-tysiace-politycznych-wyrokow-w-minionym-roku-raport-centrum-obrony-praw-czlowieka-wiasna, dostęp: 01.04.23.

[42] Społeczność katolicka Lidy (w znacznej mierze złożona z Polaków) zorganizowała akcję modlitw pod miejscowym kościołem farnym w intencji niewpuszczonego na Białoruś abp. T. Kondrusiewicza. To co także spotkało się ze sprzeciwem władz. Polacy brali także udział (i byli także za to represjonowani) w akcjach protestów powyborczych, patrz np. W Lidzie aresztowana prezes miejscowego Związku Polaków Irenę Biernacką!, https://kresy24.pl/w-lidzie-aresztowana-prezes-miejscowego-zwiazku-polakow-irene-biernacka/, dostęp: 01.04.23.

[43] Były to: Maria Tiszkowska, prezes oddziału rejonowego ZPB w Wołkowysku i Irena Biernacka, prezes oddziału rejonowego ZPB w Lidzie, dyrektor działającej tam szkoły społecznej. Oprócz tego zatrzymano także małżeństwo działaczy ZPB, dziennikarzy Andrzeja i Iness Todryk Pisalników. A. Pisalnik był redaktorem portalu związkowego znadniemna.pl.

[44] O zwolnienie A. Borys i A. Poczobuta cały czas starania podejmowała polska dyplomacja – formalnym powodem wypuszczenia Prezes ZPB z więzienia był list skierowany do A. Łukaszenki przez jej matkę.

[45]Cyt. za https://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artykuly/8387440,msz-andzelika-borys-zostala-zwolniona-z-bialoruskiego-wiezienia.html,  dostęp: 01.04.23. Opinie te uzupełnił P. Łatuszka, przebywający w Polsce lider Narodowego Zarządu Antykryzysowego: ,,Propagandyści chcą to przedstawić w taki sposób, że Łukaszenka robi gest wobec Polski i chce poprzez to dać kierunek dla normalizacji stosunków z Polską. Dla nas jest ważne uwolnienie Andżeliki Borys, ale nadal w więzieniach białoruskich znajduje się Andrzej Poczobut i 1,1 tys. więźniów politycznych”, Cyt. za https://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artykuly/8387440,msz-andzelika-borys-zostala-zwolniona-z-bialoruskiego-wiezienia.html,  dostęp: 01.04.23.

[46]https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2023-02-08/w-srode-wyrok-ws-andrzeja-poczobuta-wszystko-zalezy-od-lukaszenki/, dostęp: 01.04.23. Polska dyplomacja podjęła także i w tym przypadku bardzo szeroką akcję informacyjną w Europie i na świecie,  z ONZ włącznie.

[47] Laureatowi Pokojowej Nagrody Nobla, szefowi COPC „Wiasna” grozi pod zmyślonymi zarzutami kara 12 lat pozbawienia wolności, a jego współpracownikom – odpowiednio 9 i 11 lat.

Autor: Grupa Analityczna “Białoruś w regionie”

Grupa Analityczna „BIAŁORUŚ-UKRAINA-REGION”, działająca przy Studium Europy Wschodniej UW, powstała w 2020 roku jako odpowiedź na wydarzenia, rozpoczęte w sierpniu 2020 roku w Białorusi. Głównym celem Grupy jest analiza zjawisk zarówno wewnątrzkrajowych, jak i regionalnych, na różnych płaszczyznach: zmiany systemu, polityki, gospodarki, społeczeństwa, kultury, relacji międzynarodowych. Od początku swojego istnienia Grupa nosiła tytuł „Białoruś w regionie”, natomiast po lutym 2022 roku fokus zainteresowań ekspertów i ekspertek Grupy w sposób naturalny znacząco rozszerzył o zagadnienia ukraińskie, i w październiku 2022 roku nazwę Grupy zmieniono na „BIAŁORUŚ-UKRAINA-REGION”. Pierwszym kierownikiem Grupy był amb. Jerzy Marek Nowakowski, a od października 2022 jest nim prof. Henryk Litwin. Grupa składa się z ekspertów i ekspertek o uznanym dorobku naukowym i analitycznym z Polski, Białorusi, Litwy i Ukrainy. Prace zespołu rozpoczęły się pod koniec grudnia 2020 roku. Grupa Analityczna działa na zasadzie think-tanku, a przy opracowaniu poszczególnych zagadnień są zapraszani doświadczeni eksperci z danej dziedziny.

Zobacz wszystkie wpisy od Grupa Analityczna “Białoruś w regionie” → Zobacz całą redakcję portalu →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *