Państwowa telewizja coraz częściej oskarża Ukrainę i USA

Białoruska telewizja państwowa w pełni realizuje rosyjski plan propagandy medialnej. Oskarża Kijów m.in. o potajemne prace nad bombą atomową i zakazaną bronią biologiczną.

Referendum w czasie wojny

Pierwszy tydzień wojny rosyjsko-ukraińskiej rozgrywał się równolegle z referendum konstytucyjnym w Białorusi. Państwowe kanały telewizyjne nadal poświęcały jej dużo czasu antenowego i informowały o „świątecznej atmosferze”, lekceważąc powagę sytuacji i utratę zainteresowania nią większości społeczeństwa białoruskiego, postawionego wobec epokowych, tragicznych wydarzeń.

Jednocześnie telewizja białoruska, starannie unikając słowa „wojna” i zastępując je słowami „specjalna operacja wojskowa” oraz „konflikt/sytuacja w Ukrainie”, w pełni podążała za linią rosyjskich mediów. Na przykład w reportażu telewizji ONT bombardowanie centrum Charkowa przedstawiono jako „kolejną prowokację nazistowskich bojowników”.

W wiadomościach białoruscy dziennikarze nie wspominają o odbywających się na całym świecie masowych demonstracjach przeciwko wojnie i wspierających Ukrainę. Zamiast tego kanał telewizyjny Belarus 1 pokazał kary z „wiecu antynatowskiego w Nowym Jorku”, którego uczestnicy wzywali do „powstrzymania tamtejszych nacjonalistów i faszystów”.

Ramówka Belarus 1 w głównym dniu referendum 27 lutego była poświęcona głownie USA i Ukrainie.  Białoruscy komentatorzy nie dyskutowali kwestii poprawek do konstytucji, które stanowiły przedmiot referendum. Zamiast tego jeden z rosyjskich komentatorów oskarżał USA o globalną agresję:

„W świecie, którym chce rządzić Ameryka, nie mogą istnieć suwerenne państwa i narody, które je budują… Amerykanie bardzo się boją, że wola narodu uformuje fundament białoruskiej państwowości na wiele lat”.

Były rosyjski ambasador w Białorusi Dmitrij Mezencew, choć udzielał wywiadu o referendum konstytucyjnym, skupił się na problemach ukraińskich emerytów, którzy nie mogli rzekomo dostać się do szpitala czy kupić chleba, jeśli nie mówili po ukraińsku:

„Prezydent Putin powiedział jasno: nie dano im wyboru. Wyobraźcie sobie, jak czują się miliony ludzi, którzy z dnia na dzień stali się obywatelami jakieś narodowości drugiej kategorii, także ludzie starsi, którzy nie mogą pójść do lekarza polikliniki, bo nie znają języka, który władze ogłosiły językiem państwowym… i nie mogą kupić sobie kawałka chleba, bo nie potrafią rozmawiać z kasjerem w tym czy innym sklepie po rosyjsku…? To cierpienie milionów ludzi”.

Jednym z uczestników „referendalnego” wydania programu telewizji STV był białoruski parlamentarzysta Oleg Gajdukewicz. Oskarżył ukraińskie władze o hipokryzję, działania antybiałoruskie i przygotowanie zamachu na niego:

„Dajcie już spokój z tym telewizyjnym wyciskaczem łez. My płaczemy za ukraińskimi dziećmi, ukraińskimi kobietami, za rozstrzelanym w Kijowie ambulansem… Mimo tych nielegalnych sankcji, które wprowadziliście, mimo terroryzmu i ekstremizmu, który nam sponsorowaliście, mimo tego, że nielegalnie wwozicie do nas broń, mimo tego, że i mnie chcieliście rok temu spalić – zachowujemy się wobec was bardzo przyzwoicie”.

Jak Łukaszenka widzi obronę Homla

Przemówienie Łukaszenki, które wygłosił w dniu referendum, skupiło się niemal wyłącznie na Ukrainie. Twierdził, że wojska rosyjskie zaatakowały Ukrainę o piątej rano 24 lutego bez konsultacji z nim, ponieważ „trzy czy cztery [ukraińskie] dywizje rakietowe, rozlokowane 10-15 kilometrów od granicy z Białorusią, były przygotowane do wystrzelenia rakiet”. Zdaniem Łukaszenki uderzenie rakietowe na wojska rosyjskie na Białorusi mogłoby zostać przeprowadzone w ciągu 3-4 minut.

Na spotkaniu z członkami Rady Bezpieczeństwa 1 marca Łukaszenka powiedział, że ukraińskie jednostki rakietowe w pobliżu Białorusi wykryto już wieczorem 23 lutego. Stwierdził, że rosyjskie uderzenie miało charakter prewencyjny: „Gdyby tego nie zrobili, te pociski wylądowałyby w Homlu i Mozyrzu”.

Państwowe kanały telewizyjne wielokrotnie powtarzały oświadczenia Łukaszenki o tym, że wojsk białoruskich nie ma na terytorium Ukrainy. W przeddzień zatwierdzenia wyników referendum, 4 marca, zwracając się do licznej urzędników grupy urzędników państwowych, nieoczekiwanie stwierdził:

„Białoruska armia nie brała i nie zamierza brać udziału w operacji specjalnej… Ale mam nadzieję, że mówię to ostatni raz. Czasami mam już dość powtarzania dzień w dzień: 'Tacy jesteśmy, mili i troskliwi’. 'Nie, nigdzie się nie ruszymy, będziemy tylko bronić naszej ziemi’. Jeśli nie słyszycie, co do was mówię, powinniście wybrać nowego prezydenta”.

„Uratowali setki tysięcy istnień ludzkich”

Prezenterzy Belarus 1 utrzymują, że Rosja dosłownie o jeden dzień wyprzedza działania militarne NATO i Ukrainy:

„Dziś dla każdego jest jasne, że gdyby nie wojskowa operacja specjalna w Ukrainie, atak NATO, przeprowadzony rękami banderowców i neonazistów, rozpocząłby się następnego dnia. Rosyjscy żołnierze zdążyli na czas. Uratowali setki tysięcy istnień ludzkich”.

 Władzom ukraińskim poradzili, by „tak jak w latach czterdziestych, a nawet i później – stanęły ramię w ramię z rosyjskim żołnierzem, w walce o to, by na tej ziemi nie pozostał ani jeden banderowiec”.

Równocześnie białoruscy propagandyści twierdzą, że agresywne działania Ukrainy miały zostać podjęte w późniejszym terminie niż dzień po inwazji. Kanał ONT transmitował oświadczenie strony rosyjskiej, zgodnie z którym działania Rosji „uprzedziły i udaremniły zakrojoną na szeroką skalę ofensywę ukraińskich grup uderzeniowych na pozostające poza kontrolą Kijowa Ługańską i Doniecką Republikę Ludową, którą zaplanowano na marzec tego roku”. Zdaniem rzecznika rosyjskiego ministerstwa obrony jedynie stopień zaangażowania „przywódców USA i sojuszników z NATO” w przygotowaniu tych ataków pozostaje niejasny.

Zdaniem białoruskich mediów państwowych Ukraina jest całkowicie zależna od agresywnego Zachodu: „Oszustwa, fałszywe obietnice, finansowanie nacjonalistów i niekontrolowany import broni – wszystko to zrobił Zachód, a szczególnie USA, w jednym prostym celu – stworzenia bezpośredniego zagrożenia dla Moskwy… Przyjęcie roli i pionka w tej grze, najsłabszego elementu, jest równoznaczne z samobójstwem na politycznej mapie współczesnego świata”.

Nowe zarzuty: bomba atomowa i broń biologiczna

Poziom oskarżeń wobec Ukrainy w białoruskich mediach państwowych rośnie. Jeśli nie z każdym dniem, to na pewno z każdym tygodniem. O ile w pierwszych dniach działań wojennych dziennikarze telewizji państwowej ogólnie oskarżali Kijów o planowanie agresji, o tyle w drugim tygodniu oskarżenia stały się bardziej wyrafinowane i zarazem jeszcze mniej poparte dowodami rzeczowymi.

Mamy informacje, że w elektrowni w Czarnobylu rosyjscy specjaliści znaleźli ślady działań inżynierów wojskowych. Trwa ustalanie, czy chodziło o wyprodukowanie bomby atomowej, czy tylko tzw. brudnej bomby” – podał 6 marca kanał telewizyjny Belarus 1.

Z kolei 9 marca ONT TV, powołując się na rosyjskie media, podał, że 16 amerykańskich laboratoriów biologicznych w największych miastach Ukrainy prowadziło niebezpieczne prace. „Zajmowano się tam różnymi projektami, w tym, jak twierdzą eksperci, eugeniką – hodowlą ludzi”.

„Waszyngton obawia się, że zgromadzone materiały mogą dostać się w ręce rosyjskie. Pozwoliłoby to na udowodnienie, że Ukraina i USA naruszają Konwencję o zakazie broni biologicznej” – stwierdził komentator kanału.

Zdjęcie: minval.az

Autor: Andrei Yeliseyeu, źródło: iSANS

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *