Flashback 2.0: A. Alachnovič – „Nie doceniliśmy elastyczności białoruskiej gospodarki”

Flashback 2.0 to seria wywiadów, przeprowadzonych z aktywnymi uczestnikami/uczestniczkami procesu, który nazywamy Białoruś-2020. Naszych gości z różnych dziedzin i środowisk pytamy o najważniejsze osiągnięcia z ostatnich 2 lat, największe porażki oraz wizję przyszłości dla Białorusi w najbliższej perspektywie.

Redakcja BY-UA-Studium: Jakie są główne wyniki dla białoruskiej gospodarki z perspektywy dwóch ostatnich lat zdaniem Pana jako ekonomisty, który białoruski system nie tylko analizuje, ale i ma wpływ na wypracowywanie koncepcji reform?

Aleś Alachnovič: Przede wszystkim zwróciłbym uwagę na to, że wielu zarówno zagranicznych analityków, jak i białoruskich niezależnych ekonomistów nie doceniło elastyczności białoruskiego systemu gospodarczego. Wtedy, po rozpoczęciu tych wszystkich masowych represji w sierpniu 2020 r., wydawało się, że będą one miały większy wpływ na gospodarkę, że w ówczesnych warunkach nie da się normalnie prowadzić biznesu, nie da się być kreatywnym programistą, skutecznym dyrektorem, lekarzem czy nauczycielem. Ale okazało się, że można pracować i w takim klimacie, ponieważ większość jakoś musiała żyć, pracować i zapewnić utrzymanie swoim rodzinom.

Dlatego białoruski system gospodarczy zdołał się utrzymać, nie zważając na masowe represje i stopniowo wprowadzane sankcje, i przetrwać.

Powiem więcej – w 2021 roku po recesji białoruska gospodarka nawet zanotowała ponad 2% wzrost, a eksport wzrósł prawie o 37% w porównaniu z 2020 rokiem. W tym roku sytuacja się skomplikowała, ponieważ wprowadzono nowe sankcje, a po rosyjskim ataku na Ukrainę luki w poprzednich pakietach sankcyjnych zostały załatane. Po lutym presja sankcyjna na białoruską gospodarkę wzrosła jeszcze bardziej i dotknęła państwowe molochy gospodarcze, które sprzedawały na rynki europejskie m.in. nawozy potasowe czy produkty naftowe. Ponadto, Białoruś utraciła drugi największy zagraniczny rynek zbytu dla swoich towarów – Ukrainę.

Ale to nie oznacza, że białoruski system gospodarczy sam sobie świetnie radzi, ot tak, po prostu?

Teraz białoruski system funkcjonuje dzięki wsparciu Rosji, która pozostaje jego ostatnim i jedynym donatorem. Według oficjalnych danych z czerwca tego roku, na Rosję przypadało prawie 65% całego białoruskiego eksportu. Myślę, że gdyby wschodnia sąsiadka zachowała neutralność w stosunku do Białorusi po sierpniu 2020 r., reżim by nie przetrwał, nie wspominając o utrzymaniu władzy.

Podsumowując ostatnie dwa lata, widzimy różne, też nieprzewidziane, tendencje, takie jak np. „cud eksportowy”, tj. sprzyjające warunki na rynkach globalnych, w 2021 roku. I to pozwoliło systemowi przetrwać mimo narastających napięć społeczno-politycznych czy wprowadzenia sankcji. Kryzys nie był tak głęboki i dotkliwy, jak wielu zakładało.

Jeszcze nawet na początku 2021 roku spora część środowiska eksperckiego oczekiwała, że białoruska gospodarka nie wytrzyma albo skutków covidowych i spowolnienia po pandemii, albo czynników lata 2020 roku. Dlaczego tak się nie stało?

System okazał się niespodziewanie elastyczny, ale w przypadku białoruskiej gospodarki nie da się wskazać jakiegoś jednego czynnika takiego stanu rzeczy, jest ich wiele.

Z jednej strony, Białoruś ma „starszego brata”, czyli Rosję, która przez cały czas ją ratuje. Te relacje oczywiście nie zawsze były kolorowe, na niektórych etapach pamiętamy i wojny cenowe, i wojny propagandowe w białorusko-rosyjskich relacjach. Ale zawsze, kiedy dochodziło do sytuacji kryzysowej, Rosja udzielała jakiegoś kredytu lub innego rodzaju wsparcia. Obecnie widzimy, jak Rosja po raz kolejny „podała swoje braterskie ramię”. Prócz tego w zeszłym roku warunki zewnętrzne były obiektywnie bardzo sprzyjające dla białoruskiej gospodarki, globalne koszty na te towary, które Białoruś dostarcza na eksport, czyli nawozy, żywność, produkty naftowe, wyroby z metalu czy drewno, znacząco wzrosły.

Do tego dochodzi sam białoruski biznes jako całość. Władze nigdy go szczególnie nie wspierały i w tym sektorze przyzwyczajono się funkcjonować w niesprzyjających i ciężkich warunkach – ani wcześniej biznes nie był jakoś szczególnie hołubiony przez władze, ani nie dostawał wsparcia w trakcie pandemii 2020 roku, dlatego adaptuje się do warunków sytuacji powyborczej. Ważne jest to, że wiele branż jest bardzo do Białorusi przywiązanych, dobry przykład to ikona eksportowa białoruskiej gospodarki ostatnich lat – branża IT. Zarówno małe, jak i największe firmy IT chciały i próbowały, tak długo jak to było możliwe, zostać w Białorusi. Dlatego było wiele czynników, które pozwoliły białoruskiej gospodarce zachować względną stabilność.

To oczywiście nie oznacza, że nie kumulują się trendy negatywne. Przede wszystkim chodzi o to, że nasza gospodarka w każdym wymiarze zależy od wsparcia z zewnątrz, czyli od Rosji. I od wewnętrznej dynamiki tego państwa zależy bardzo dużo, to jest wyczuwalne. Jeśli Rosja np. przegra w wojnie z Ukrainą, dozna recesji i spowolnienia ze względu na sankcje czy też zaczną się tam masowe protesty – Białorusini prawie natychmiast odczują to w swojej gospodarce.

Jest Pan jednym z autorów programów reform gospodarczych i transformacji demokratycznej Białorusi. Jak wyglądało wtedy przygotowanie scenariuszy reform? Czy tamte propozycje na poziomie reform makro- i mikroekonomicznych, są teraz, po lutym br., jeszcze aktualne?

W tym miejscu należy uściślić – jeszcze jesienią 2020 roku przygotowaliśmy list otwarty ponad 60 ekonomistów, którzy przedstawili swoją wizję reform gospodarczych oraz byli gotowi konsultować i wspierać demokratyczne obrane władze Białorusi. To był pierwszy etap, chcieliśmy przeciwdziałać narracji propagandowej, według której „tylko Łukaszenka wie, jak zarządzać gospodarką”. Pokazaliśmy, że mamy takich specjalistów, którzy są gotowi działać.

Drugi etap nastąpił w 2021 roku, kiedy również ja jako przedstawiciel Swiatłany Cichanouskiej ds. reform gospodarczych wraz z innymi ekspertami przygotowaliśmy już bardziej szczegółowy plan owych reform, który miał być konsensusem. Skupiliśmy się na poszczególnych etapach reform, ich kolejności, branżach i źródłach wsparcia międzynarodowego. Program opublikowaliśmy w Chatham House po dyskusji na okrągłym stole z udziałem ponad 20 ekspertów, mających doświadczenie we wprowadzaniu reform w swoich krajach, np. Polsce, Słowacji, Ukrainie czy Rosji. Następnie różne gospodarcze ośrodki analityczne zaczęły przedstawiać i uzupełniać propozycje poszczególnych reform, np. systemu emerytalnego, przedsiębiorstw państwowych czy sektora bankowego.

Zespół ekonomiczny S. Cichanouskiej konsultował Komisję Europejską przy opracowaniu planu wsparcia gospodarczego demokratycznej Białorusi w wysokości 3 mld euro. To kwota na przyszłe reformy gospodarcze w pierwszych latach ich wdrażania. Teraz pracujemy nad „planem Marshala” dla przyszłej Białorusi ze strony USA.

A wracając ściśle do pytania, czy tamte propozycje odpowiadają realiom:

jeśli mówimy o dziedzinach, które należy zreformować, to jak najbardziej tak, odpowiedź jest pozytywna.

Ale w sposób naturalny zdajemy sobie sprawę, że w warunkach wojny, nowych sankcji i potencjalnego negatywnego wpływu Rosji na Białoruś, treść może się zmieniać. Przykładowo, tempo potencjalnych reform gospodarczych samej Białorusi w perspektywie może być znacznie szybsze, niż zakładaliśmy przed wojną.

Pytanie, które nie może się nie pojawić – sankcje. Czy mają i jeśli tak, to jaki, wpływ na Białoruś? Czy powinny zostać zmienione? Jaka jest Pana ocena?

Żeby prawidłowo odpowiedzieć na to pytanie, najpierw powinniśmy zadać sobie inne, ale zasadnicze pytanie: jaki jest główny cel tychże sankcji. Jeżeli do tej „sankcyjnej” perspektywy podchodzimy z punktu widzenia osłabienia i zmniejszenia pola manewru w globalnej gospodarce dla Rosji i Białorusi – to tak, sankcje działają. Jeżeli natomiast patrzeć tylko z perspektywy celu sankcji, jakim jest zmiana władzy Białorusi – to ani teraz, ani w najbliższej przyszłości sankcje jako takie do tego nie doprowadzą.

Moim zdaniem prawidłowe spojrzenie na zachodnie sankcje powinno być takie, że są one dążeniem do wywarcia wpływu na rządzących, żeby zmniejszyć skalę represji i zwolnić więźniów politycznych. Powinniśmy pod tym względem rozpatrywać je jako taki instrument. Celem Łukaszenki, wbrew propagandowym hasłom o jakoby wyższości sfery socjalnej i gospodarki Białorusi, jest utrzymanie władzy, dlatego może pozwolić i na głęboką recesję, i na jeszcze większy kryzys gospodarczy.

Tym niemniej, sankcje pozostają jednym z nielicznych legalnych narzędzi nacisków na reżim. Są jeszcze inne dostępne narzędzia sankcyjne, które nie zostały wykorzystane, ale mogą zostać uruchomione. Na równi z bezpośrednimi sankcjami, są np. zamrożenie rezerw złota i rezerw walutowych banku centralnego za granicą czy poszukiwanie niejawnych aktywów i majątków rodziny Łukaszenków i najwyższych członków obecnej elity władzy w zagranicznych bankach. Ważne znaczenie mogą mieć tzw. „sankcje wtórne”, które polegają na wprowadzeniu ich w stosunku do tych firm, które pomagają Białorusi unikać sankcji już nałożonych. Taki mechanizm mogą zastosować przede wszystkim USA.

Sankcje prawie zawsze są instrumentem negatywnym, dlatego nie powinno się zapominać również o narzędziach pozytywnych, których jest sporo. Takimi instrumentami są m.in. wsparcie dla białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego, programy edukacyjne, wsparcie niezależnych mediów czy opracowanie planów wsparcia reform w przypadku demokratycznych zmian. Można też wspierać białoruski biznes za granicą. Ważne są projekty zdalne, tak jak np. możliwość podjęcia pracy, studiów czy podniesienia kwalifikacji online, żeby ludzie mogli z tego skorzystać, nie opuszczając Białorusi.

Jakie jest najważniejszy trend albo czynnik, który wpłynie na rozwój białoruskiej gospodarki w najbliższych miesiącach?

Z dzisiejszej perspektywy widać, że najbardziej w białoruską gospodarkę uderzyły nie sankcje Zachodu, lecz utrata rynku ukraińskiego. Cały białoruski eksport do Ukrainy w 2021 roku wyniósł ok. 14%, a procentowo to był wzrost o ponad 70% rok do roku. To był znacznie szybszy wzrost niż dla eksportu białoruskich towarów ogółem. Stabilność zarówno białoruskiej gospodarki, jak i samego reżimu zależy od przebiegu i wyniku wojny. Jeśli Rosja będzie tracić inicjatywę, co widzimy teraz, to w samej Rosji mogą rozpocząć się procesy rewolucyjne. I jeśli taki trend będzie się utrzymywał, Łukaszenka będzie miał problem z utrzymaniem się bez jej wsparcia.

Aleś Alachnovič – białoruski ekonomista, wiceprezes think tanku CASE Białoruś. Pełni funkcję przedstawiciela S. Cichanouskiej ds. reform gospodarczych oraz członka Grupy Ekonomicznej białoruskiej Rady Koordynacyjnej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *