Białoruska gra: sankcje-migranci-surowce

Kryzys migracyjny na granicach białorusko-polskiej i białorusko-litewskiej bez wątpienia został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę jako odpowiedź na sankcje, które dotknęły głównie białoruski przemysł energetyczny. Straty, jakie do tej pory poniosły przedsiębiorstwa z Białorusi, nie są znane, chociaż ostatnie wypowiedzi Jurija Nazarowa, wicepremiera Białorusi odpowiedzialnego za przemysł petrochemiczny, wskazują na ich olbrzymie znaczenie (straty tej branży wynoszą już 80 mln USD).

Nowe sankcje (UE, USA, Kanada, Wielka Brytania), które zostały wprowadzone grudniu 2021 r., rozszerzyły już istniejące pakiety o kolejne spółki z sektora chemiczno-energetycznego (m.in. o zakłady petrochemiczne Białoruską Kompanię Potasową, w tym jej spółkę-córkę Agrorozkwit z Ukrainy oraz Biełarusnieft, które odpowiada za wydobycie ropy naftowej w Białorusi oraz jest właścicielem białoruskich stacji paliw). Sankcje powodują, że prowadzenie współpracy (na różnych obszarach) z Białorusią jest niezwykle trudne i niebezpieczne. Wiele przedsiębiorstw, które dotychczas prowadziły jakąś współpracę z Białorusią, będzie coraz bardziej ograniczać kooperacje w obawie o możliwe retorsje.

Białoruś dysponuje generalnie ograniczonymi możliwościami odpowiedzi na sankcje, ale nie jest też pozbawiona narzędzi.

Z oczywistych względów może zmniejszyć tranzyt surowców energetycznych do Europy (takie stwierdzenia padły już z ust Alaksandra Łukaszenki). W przypadku dostaw gazu ziemnego takie działanie może być niezwykle trudne do realizacji, gdyż gazociągiem Jamał-Europa dostarczany jest surowiec z Rosji do Europy (średnio w latach 2019-2021 był to poziom 25%). Pozostałe dwie trasy, które wykorzystuje Rosja, to gazociąg Nord Stream 1 (23% w 2019 r., ale już 44% w 2021 r.) oraz poprzez Słowację – punkt w Veľké Kapušany (53% w 2019 r., ale 31% w 2021 r.). Właścicielem białoruskich gazociągów tranzytowych jest firma Gazprom Transgaz Belarus, a więc decyzja o potencjalnym wstrzymaniu/zmniejszeniu dostaw surowca do Europy musiałaby zapaść w Moskwie.

Oczywiście wszystko jest możliwe, tym bardziej, że Rosja dąży do szybkiej certyfikacji budowanego gazociągu Nord Stream 2 (proces został wstrzymany przez niemiecki urząd certyfikacyjny), zatem w przypadku ograniczenia dostaw przez Białoruś mogłaby wykorzystać ten argument w rozmowach z Komisją Europejską (podważenie znaczenia Białorusi jako państwa tranzytowego). Rozpoczęty sezon gazowy (spadek zapasów) może być niezwykle trudny dla gospodarek państw w Europie, tym bardziej, że poziom wypełnienia magazynów jest statystycznie najniższy w historii (w październiku 2021 r. kształtował się na poziomie 77% wobec 95% w październiku 2020 r.). W tych warunkach można spodziewać się wszystkiego, tym bardziej, że Rosja z dużą konsekwencją i uporem buduje gazociąg na dnie Morza Bałtyckiego.

W przypadku ropy naftowej sytuacja jest także skomplikowana. W 2019 r. doszło do największego kryzysu w dostawach surowca do rafinerii w Europie Środkowej, kiedy to Rosja skierowała na eksport dużą ilość zanieczyszczonego surowca (zbyt wysoki poziom chlorków organicznych).

Ograniczenie przez terytorium dostaw ropy naftowej z Rosji do Europy przez Białoruś w małym stopniu wpłynęłoby na sytuację energetyczną z uwagi na dostępność ropy naftowej i paliw w magazynach państw Europy Środkowej, istniejące alternatywne, chociaż ograniczone, szlaki dostaw (np. terminal naftowy w Gdańsku), a także coraz mniejsze zapotrzebowanie na paliwa (uwarunkowania sezonowe, wariant omikron i możliwe obostrzenia). Dlatego też nieplanowane prace remontowe na rurociągu Przyjaźń, które miały miejsce w listopadzie 2021 r., nie wpłynęły na harmonogram dostaw surowca do Polski, a tym samym ich wielkość. Oczywiście ich zbieżność z wprowadzonymi wówczas sankcjami jest oczywista, ale nie mogły istotnie wpłynąć na sytuację energetyczną polskich rafinerii.

W tych okolicznościach trzeba pamiętać, że Rosja nie próżnuje. O ile zawarte w listopadzie 2021 r. warunki dostaw gazu ziemnego na Białoruś w 2022 r. będą podobne do tych z poprzednich lat (dalsze dotowanie Białorusi), o tyle cel jest jeden, a więc dalsze podporządkowywanie Białorusi i penetracja energetyczna tego państwa. Szanse na budowę jednego rynku energii do grudnia 2023 r. są możliwe. Białoruś będzie starała się obejść sankcje (sprzedaż produktów podmiotom spoza listy sankcyjnej), ale liczba odbiorców finalnych produktów zapewne ulegnie zmniejszeniu, więc także dochody ze sprzedaży (pomniejszone o marże pośredników) spadną.

Poniesione konsekwencje dla budżetu będą znaczące, a recesja gospodarcza jest nieunikniona.

Dodatkowo na potencjalnym ograniczeniu dostaw surowców energetycznych do Europy straci tylko Białoruś, ale nie widać w zachowaniu decydentów białoruskich żadnej rozwagi. W efekcie możliwy kryzys (np. związany z dostawami gazu ziemnego do Europy) tylko wpłynie na przyspieszenie certyfikacji gazociągu Nord Stream 2 i jeszcze bardziej zbliży Białoruś do Rosji. I to właśnie w tym kontekście należy oceniać wszelkie działania Rosji, które mogą być realizowane w kolejnych tygodniach.

Zdjęcie: 112 International

Autor: Michał Paszkowski

doktor nauk społecznych w zakresie nauk o polityce. Starszy Analityk w Zespole Bałtyckim w Instytucie Europy Środkowej w Lublinie. Autor licznych artykułu naukowych, analiz i ekspertyz z zakresu sektora energetycznego.

Zobacz wszystkie wpisy od Michał Paszkowski → Zobacz całą redakcję portalu →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *