„Nie ma odwrotu”. Co się dzieje na przedsiębiorstwach i czy niezadowolenie pracowników „wyparowało”

Protesty na Białorusi trwają od ponad 70 dni. Zaraz po 9 sierpnia aktywnie włączyły się w nie duże krajowe przedsiębiorstwa  – żądały dymisji Alaksandra Łukaszenki, przeprowadzenia nowych uczciwych wyborów, zaprzestania przemocy wobec pokojowych demonstrantów i innych. Niektóre nawet zastrajkowały. Jednak aresztowania zakładowych działaczy,  zwolnienia, pozbawianie premii oraz inne środki zastosowane przez administrację zakładów, siły bezpieczeństwa i pozostałe zainteresowane strony, zdołały stłumić aktywne protesty. FINANCE.TUT.BY rozmawiał z pracownikami  i dowiedział się, jaka jest sytuacja w dużych przedsiębiorstwach. Ministerstwo Przemysłu również poinformowało o stanie rzeczy.

MAZ i MZKT: „Teraz starają się wywierać presję na ludzi nie tylko przez zwolnienia i nieprzedłużanie umów”.

Zaraz po wyborach pracownicy Mińskich Zakładów Samochodowych (MAZ) bardzo aktywnie włączyli się do ruchu protestacyjnego, stawiali się na akcje zarówno na terenie zakładów – było tam obecnych ponad tysiąc osób, jak i poza terenem, przy zakładowej bramie. Za to kierownictwo zakładu zagroziło zwolnieniami. Niektórzy brali urlopy na własny koszt, aby uczestniczyć w wiecach.
Został powołany komitet strajkowy i pracownicy zamierzali strajkować. Wystąpili z żądaniami, wśród których głównym była rezygnacja Alaksandra Łukaszenki i przeprowadzenie nowych uczciwych wyborów. Administracja zakładu rozpoczęła z pracownikami negocjacje, dyrektor generalny obiecał odpowiedzieć na wszystkie pytania na otwartym spotkaniu. Na spotkanie stawiło się kilka tysięcy osób, ale dyrektor generalny się nie pojawił.

Kolejnych prób negocjacji, jak mówią pracownicy, ze strony zarządu już nie było, ale były  groźby i zwolnienia. Kilkunastu pracowników zostało zwolnionych naraz, innych pozbawiono premii i upomniano. Większość pracowników zamilkła. Pozostała grupa działaczy, którzy nadal dążyli do wyznaczonych celów, stworzyła niezależny zakładowy związek zawodowy.

Pracownicy mówią, że kierownictwo nadal zastrasza ich na różne sposoby, ale oni nie zamierzają się poddawać.

– Teraz starają się wywierać presję na ludzi nie tylko przez zwolnienia i nieprzedłużanie umów. Pracownikom zabierają premie, a to 40% ich pensji, grożą problemami, nie precyzując jakimi, ale pracownicy wiedzą o wychowawczych pogadankach z siłami bezpieczeństwa – mówi Siarhiej Gulcou, sekretarz prasowy  niezależnego zakładowego związku zawodowego REP przy MAZ. – Pracownicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, poprzez szefów zakładu stale wzywają „nielojalnych” pracowników na rozmowy, niedługo będziemy musieli zapewnić im osobne biura w budynku administracji.  Rozmowy przeprowadzają też kierownicy oddziałów. Mówią różne rzeczy – od współczującego „zrujnujesz sobie życie”, po agresywne „czy rozumiesz, co się z tobą stanie, czy w ogóle rozumiesz  sytuację?”. Dlatego przez te wszystkie tygodnie nie było otwartego strajku. Ale strajk włoski był i trwa nadal –  opowiada Siarhiej Gulcou. Administracja próbuje walczyć o wykonanie planu, wprowadza robocze soboty, obiecuje dopłaty i grozi pozbawieniem premii, jeśli ludzie nie wyjdą.

– Oprócz tego, ludzie niepracujący w zakładach  naciskają  na pracowników – wchodzą na zakładowe czaty, piszą: „Ja sam nie jestem robotnikiem, ale jak można nie strajkować? Wstydzę się za Ciebie! Jesteście tchórzami! „. To dość rozpowszechnione zjawisko. Piszący nie rozumieją, że przedsiębiorstwa są pod specjalnym nadzorem, to nie to samo, co w  innych organizacjach. Alaksandr Łukaszenka odwiedził właśnie duże zakłady i zwracał się do tych zakładów. Ciężko być  pod naciskiem ze wszystkich stron. Ale pracownicy się nie poddają, strajkowe nastroje nadal są silne  – podkreślił rzecznik niezależnego związku zawodowego. – I walka z nimi też.

– Niektórzy brygadziści i szefowie oddziałów próbują ideologicznie indoktrynować robotników twierdząc, że protestujący są skorumpowani. Jeśli idziesz z biało-czerwono-białą flagą – jesteś głupi, zostałeś oszukany – mówi. – To staje się wręcz śmieszne. Kiedy ruszyły kolumny pracowników, wielu użyło zakładowej flagi MAZ – czerwonego logo na białym tle, bo to są oficjalne kolory firmy. W konsekwencji administracja wydała rozporządzenie, w którym zakazano używania symboli zakładu na imprezach publicznych bez uzyskania pisemnej zgody.

Pracownicy zauważają, że związek zawodowy, którego wcześniej byli członkami, „w ogóle nie chroni interesów pracowników zakładu”. To skłoniło wielu do wypisania się z państwowego związku zawodowego, a niektórych do przyłączenia się do niezależnego związku zawodowego REP.

– Ludzie masowo opuszczają państwowe związki zawodowe, a władze starają się temu aktywnie przeciwdziałać: szefowie chowają wnioski do szuflady, dział księgowości twierdzi, że aby nie płacić  składek związkowych pracownik musi złożyć wniosek w komitecie związkowym. Jest to oczywiście całkowicie nielegalne. Ludzie zapisują się również do niezależnych związków zawodowych – niektórzy  bardzo ochoczo, inni martwią się konsekwencjami – kontynuuje rozmówca. – Nie słyszałem  jednak o przykrych konsekwencjach po przystąpieniu do niezależnego związku. Na razie zapisują się ludzie aktywni – jedni szli w marszach, inni strajkowali, więc wśród członków niezależnego związku są osoby odczuwające naciski.

W zjednoczeniu pracownikom pomaga nie tylko niezależny związek zawodowy, ale także kilka innych inicjatyw.

– Na przykład jest bot „Zakład” przy projekcie „Uczciwi ludzie”. Tam można otrzymać odpowiedź na pytania dotyczące swojego przedsiębiorstwa, uzyskać informacje o pomocy dla strajkujących i tak dalej. Nie mam dokładnych statystyk, ale mówimy o tysiącach pracowników, którzy tam zarejestrowali swoje dane, a MAZ jest jednym z trzech przedsiębiorstw, których pracownicy korzystają z bota. Istnieje  platforma „Związek zawodowy online”, która działa jako centrum informacyjne, pomagając ludziom znaleźć niezależny związek zawodowy i dołączyć do niego – mówi Siarhiej Gulcou. – Widzę, jak pracownicy cieszą się z tego, ponieważ bardzo ważne jest, aby wiedzieć, że nie jest się samemu.

Pracownicy Mińskiej Fabryki Ciągników Kołowych (MZKT) również potwierdzają, że w celu stłumienia  nastrojów protestacyjnych są nieustannie zastraszani. Przedsiębiorstwo, jako jedno z pierwszych ogłosiło gotowość do strajku, pracownicy wyszli na protesty i akcje. Siły bezpieczeństwa kilkakrotnie rozpędzały pracowników innych przedsiębiorstw, którzy przychodzili pod bramę zakładu wesprzeć MZKT.

Opór na dużą skalę w tym przedsiębiorstwie, tak jak i w MAZ, został stłumiony. Jednak od czasu do czasu niektórzy pracownicy wciąż wyrażają protest przeciwko temu, co dzieje się w kraju. Na przykład niedawno nagrali wiadomość wideo dla władz i sił bezpieczeństwa, w której wypowiadali się przeciwko przemocy.

W fabryce jest wielu niezadowolonych ludzi i jest grupa aktywistów, którzy starają się ich zjednoczyć. Ale okazało się, że nie jest to takie łatwe. Wiele osób jest oburzonych, ale nie są aktywni. Niektórzy, którzy wcześniej byli chętni do walki, dziś też ucichli, jakby ostygli. Ale są tacy, którzy wspierają się w obronie swoich żądań – mówi jeden z pracowników zakładu. – Kierownictwo prowadzi rozmowy z aktywnymi pracownikami, ktoś jest pozbawiony premii, innym nie przedłużą umów, ktoś jest nieustannie kontrolowany. Do zakładu przyjeżdżają przedstawiciele organów ścigania, przeprowadzają indywidualne rozmowy, zapoznają z i każą parafować przepisy dotyczące  ekstremizmu. Nawiasem mówiąc, wielu odmawia podpisania. Wszystko to wprawia ludzi w złość i daje jeszcze więcej siły i chęci do kontynuowania walki.

W MZKT pracownicy zaczęli wypisywać się z państwowego związku zawodowego. Ale jak dotąd nie spieszy im się do przyłączenia się do niezależnego związku.

– Ludzie nie wierzą w związek zawodowy, już zapomnieli, że związek istnieje nie tylko dla organizacji darmowych wycieczek, okazania pomocy materialnej i wręczenia prezentów na Nowy Rok, ale przede wszystkim dla ochrony praw pracowniczych – stwierdzają pracownicy przedsiębiorstwa. „Mogą nie być przekonani, że niezależny związek będzie bronił ich praw. Wielu pracowników potępia stanowisko prorządowego związku zawodowego za bezczynność w zakresie ochrony naszych obywateli, wielu mówi, że jest to organizacja bezużyteczna dla pracowników, ale nie wszyscy ci pracownicy spieszą się z wypisaniem się ze związku”.

Dokładne liczby nie są znane, ale na dzień dzisiejszy do niezależnego związku zawodowego przystąpiło o około dwudziestu osób.

 

MTZ, MMZ i METZ: „Kierownictwo zakładu nie uznało oficjalnie niezależnego związku zawodowego”

Niedawno niektórzy pracownicy Mińskiej Fabryki Traktorów nagrali wideo, w którym zachęcano pracowników innych przedsiębiorstw do przyłączenia się do niezależnych związków zawodowych.

– Po jakimś czasie przeprowadzono z nami rozmowę prewencyjną, wyjaśniając, że takich rzeczy się nie robi, nie nagrywa się na zakładzie – mówią pracownicy. – Kierownictwo stara się wpływać na szczególnie aktywnych ludzi nie tylko poprzez rozmowy. Niektórzy pracownicy zaczęli otrzymywać niższe wynagrodzenie za pracę lub zostali przeniesieni na niższe stawki. Niby brak  kar oficjalnych,  wynagrodzeń i premii ich się nie pozbawia, ale normalnie zarobić się nie da. U niektórych zarobki spadły o 30-40%, ale na papierze otrzymują 100% zapłaty za wykonaną pracę. Niektórzy rozważają zwolnienie się, ale koledzy ich powstrzymują, bo w zakładzie potrzebni są ludzie aktywni. Zwolnienia również trwają.

Podobnie jak w innych przedsiębiorstwach w MTZ  pracownicy zaczęli opuszczać państwowe związki zawodowe i przystępować do niezależnych. „Nie da się powiedzieć, że ludzie przystępują tłumnie, ale sprawy idą naprzód” – mówią pracownicy fabryki. Według słów jednego z członków niezależnego związku zawodowego w fabryce traktorów, do REP dołączyło już ponad 100 osób.

– Sytuacja z Siarhiejem Dyleuskim skłoniła ludzi do opuszczenia państwowego związku zawodowego – mówią pracownicy MTZ. – Kierownictwo zakładu oficjalnie nie uznało niezależnego związku zawodowego. List o powstaniu REP został wysłany do administracji trzy tygodnie temu i odpowiedź już powinna nadejść, ale na razie jest cisza. Z tego powodu ludzie są nieco w zawieszeniu. Wydaje się jednak, że kierownictwo wydało polecenie, aby nie ruszać tych, którzy pójdą do niezależnego związku zawodowego.

Nie tak aktywnie jak w MTZ, ale w Mińskiej Fabryce Silników również rosną szeregi niezależnego związku zawodowego

– W naszym zakładzie aktywnie rozwija się ruch związkowy. Platforma „Związek zawodowy Online” bardzo nam w tym pomaga. Niedawno wpłynęły kolejne dwa wnioski o członkostwo – mówi jeden z pracowników fabryki. – Obecnie mamy około 30 osób w niezależnym związku zawodowym, a jeszcze  kilka tygodni temu my w ogóle nie mieliśmy niezależnego związku. Ludzie wychodzą z prorządowych związków i o tym mówiono na ich ostatnim posiedzeniu. Bardzo się tym martwią. Tam jest odpływ, a nam powoli przybywa.

– Nadal działa nieoficjalny komitet strajkowy. W razie potrzeby nadamy mu oficjalny status – mówią pracownicy.

Według pracowników, obecnie w fabryce nie ma aktywnych represji i nigdy nie było. Ale niektórzy są częściowo lub całkowicie pozbawieni premii.

– Kiedy pracownicy fabryki wyszli poprzeć BT i Fabrykę traktorów, sporządzono listę około 160 osób, które mają utracić premie, pomimo że wcześniej ten sam ideolog twierdził, że nie będzie żadnych sankcji za udział w demonstracji. Decyzja dotycząca premii pozostawiona była do uznania kierowników oddziałów. Niektórzy nie pozbawiali swoich pracowników pieniędzy.

– U nas jednak niektórzy byli pozbawieni swoich nagród – niektórzy częściowo, niektórzy całkowicie. Niektórzy zostali pozbawieni nagrody na Dzień Przemysłu Maszynowego – wtedy każdy dostał po 50 rubli – opowiada jeden z pracowników. – Nie doszło do zwolnień, ale na przykład nie chcą przedłużyć kontraktu dla naszego działacza fabrycznego. Oznacza to, że formalnie nie jest to zwolnienie, po prostu nie przedłużają umowy.

Jawnych strajków i protestów obecnie brak, jednak pracownicy się nie poddają.

– Część pracowników prowadzi strajk włoski. Ale jest to forma protestu trudna do śledzenia. W osobistej rozmowie ludzie mówią, że starają się robić mniej, tylko w ramach planu, zgodnie z instrukcjami. – Niedawno zorganizowaliśmy akcję na rzecz studentów, którzy wcześniej nas wspierali.  Podziękowaliśmy im, zrobiliśmy zdjęcia z plakatami i flagami. Mówią, że w przyszłym tygodniu odwiedzi nas Alaksandr Łukaszenka, dlatego teraz mamy poruszenie, wszyscy szorują, zamiatają.

Mińskie Zakłady Elektrotechniczne im. Kazłowa również nagrały wideo skierowane do państwowego związku zawodowego w którym ogłosili, że „rozstają się z nim po dobremu”.

– Po naszym filmie zaczęły się naciski  na różne sposoby: komuś nie odnowili umowy, ktoś został pozbawiony  premii  – opowiadają pracownicy przedsiębiorstwa. – To nie są wielkie pieniądze, premie są skromne. Dlatego stworzyliśmy własny fundusz i samodzielnie wspieramy tych, którzy zostali pozbawieni środków. Ochotnicy wpłacają niewielkie kwoty i w sumie wychodzą te same premie.

– Nie poddajemy się. Około 30 osób przystąpiło do niezależnego związku. Mało? Tak, ale proces stopniowo się postępuje. Nie ma protestów, jak na początku. Całą naszą uwagę kierujemy na przejście do SPM (Wolny Związek Zawodowy Metalowców – FINANCE.TUT.BY). Przejścia nie są jeszcze masowe, ale po filmie wielu zaczęło się zastanawiać, a niektórzy już złożyli wnioski ” – podsumował jeden z pracowników.

Przedsiębiorstwa w regionach: „Będziemy walczyć do końca, ponieważ do starego nie ma powrotu”

 Sprawdziliśmy co się dzieje w dużych fabrykach w regionach. Pracownicy Białoruskich Zakładów Metalurgicznych w Żłobinie, którzy pewnego dnia w sierpniu wyłączali wszystkie trzy piece hutnicze mówią, że „teraz nastroje w naszym przedsiębiorstwie są niejednoznaczne”.

– Po nieudanej próbie zorganizowania strajku nastroje opadły, a kierownictwo „o niczym nie zapomina” – opowiada pracownik. Po wydarzeniach 14 i 17 sierpnia powstała lista nazwisk 80 pracowników, którzy nagłośnili swoje obywatelskie stanowisko. Kierownictwo zarzekało się – nie będzie żadnych konsekwencji, zwolnień – tylko pracujcie. Lecz później wypłynęło, że „wichrzycielom” nie przedłużono pracowniczych kontraktów.

Według relacji pracowników, 29 września ślusarz Wital Sawieleu, jeden z powyższej listy,  otrzymał zawiadomienie o nieprzedłużeniu kontraktu, chociaż przepracował w zakładzie 20 lat i nie miał żadnych negatywnych opinii. Wcześniej 29 września, sąd rozpatrzył jego sprawę cywilną dotyczącą łamania zasad organizacji imprez masowych i wydał wyrok – 12 dni aresztu.

– Sawieleu nie był członkiem państwowego związku „BielProfMasz” i ten związek odmówił pracownikowi obrony jego interesów przed pracodawcą, co przeczy umowie zbiorowej lat 2018-2021. Informacja o nieprzedłużeniu pracowniczego kontraktu Witala ukazała się  w mediach i wywołała oburzenie wielu pracowników. Grupa kolegów i członkowie Białoruskiego Niezależnego Związku Zawodowego postanowili wesprzeć Witala i zwrócili się do dyrektora generalnego z prośbą o przedłużenie z nim umowy. Pod apelem podpisało się około 900 pracowników firmy.

Przez 2 tygodnie zbierania podpisów okazało się, że wielu pracowników w zakładzie było oburzonych sytuacją w kraju i niezadowolonych z bezczynności państwowego związku zawodowego. Przecież każdy z nas może być na miejscu Witala. W rezultacie rozpoczął się odpływ pracowników z BiełProfMasz, z których część weszła w szeregi BNP (Białoruski Niezależny Związek Zawodowy. – FINANCE.TUT.BY).

6 października pracownicy „Naftanu” opublikowali wideo wspierające Białorusinów. „Chcemy żyć w spokojnym, wolnym, niezależnym, zamożnym kraju” –  brzmi przesłanie filmu. Później  osoby z nagrania otrzymały wezwanie do prokuratury, gdzie im poradzono, aby starali się przestrzegać prawa. Obiecali się dostosować. Następnie zwolniono wszystkich pracowników.

Na „Biełaruśkalij”, pomimo regularnych zatrzymań jego uczestników i 1 dnia   administracyjnego aresztowania, nadal istnieje komitet strajkowy. Obecnie w strajku bierze udział nieco ponad 20 osób. Część z nich została wyrzucona z przedsiębiorstwa.

We wrześniu – na początku października do strajku przyłączyło się kilku kolejnych robotników, w tym co najmniej trzech górników – Jury Korzun, Oleh Kudełka, Alaksandr Kurban. Wszyscy odmówili wyjścia na powierzchnię po roboczej zmianie, aż do czasu spełnienia ich żądań. 19 października Jury Korzun otrzymał kolejne 15 dni aresztu administracyjnego za udział w nielegalnej imprezie.

Obecnie inni pracownicy przedsiębiorstwa, którzy w drugiej połowie sierpnia zgromadzili się na centralnym placu Soligorska i dyskutowali o ewentualnym strajku, teraz otwarcie nie wspierają strajku, ale pomagają strajkującym, dostarczając pożywienie.

Na kopalniach,  prawie codziennie, w nieoczekiwanych miejscach pojawiają się biało-czerwono-białe flagi. Nie tak dawno flaga wisiała na dachu oddziału przeróbki IV wydziału górniczego, następnie w suszarni kopalni. Kierownictwo jest bardzo zdenerwowane. Próbuje znaleźć winnego, niektórych pracowników zmuszają do pisania notatek wyjaśniających, wywierają presję na ludzi, aby powiedzieli, kto to robi. –  My jednak będziemy walczyć do końca. I tak nie ma odwrotu.

 Ministerstwo Przemysłu: „Sytuacja jest stabilna, regularna, nie ma zakłóceń w planach produkcyjnych”

Ministerstwo Przemysłu poinformowało, że sytuacja w podległych przedsiębiorstwach jest stabilna.

– Sytuacja jest stabilna, regularna, nie ma zakłóceń w planach produkcyjnych, nie ma zakłóceń w wysyłce wyrobów gotowych. Fabryki działają normalnie – powiedział w rozmowie z FINANCE.TUT.BY wiceminister przemysłu Andrej Bujnewicz.

Przedstawiciel ministerstwa skomentował nagrania wideo pracowników niektórych fabryk, w których potępiają przemoc sił bezpieczeństwa, mówią o fałszowaniu wyborów, domagają się nowych wyborów oraz uwolnienia więźniów politycznych i zatrzymanych podczas pokojowych protestów.

– Gdy załoga przedsiębiorstwa wynosi 3,5 tys., to 6-7 osób nie może wyrazić ogólnej opinii kolektywu (mówimy o pracownikach METZ. – FINANCE.TUT.BY). To jest subiektywna, osobista opinia pracowników uczestniczących w filmie i nic więcej. To nie jest opinia całej załogi przedsiębiorstwa.

Wiceminister uważa, że ​​pracownicy fabryki nie opuszczą masowo państwowego związku zawodowego.

– Trzeba zrozumieć, jak będzie funkcjonował niezależny związek zawodowy, na ile jego funkcje będą się różnić od obecnych, jak efektywna będzie go praca. Trzeba zrozumieć jego  celowość. Czy niezależny związek zapewni pomoc pracownikom i będzie bronił ich praw? Jak dotąd przejścia mają charakter pojedynczy (przejścia do niezależnych związków zawodowych. – FINANCE.TUT.BY). Nie sądzę, żeby stało się to powszechne i miało jakiekolwiek wsparcie ze strony większości pracowników dużych zespołów.

Przetłumaczone z  https://finance.tut.by/news704499.html

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *