Kim pan jest, panie Łukaszenka?

,,Lubię siedzieć nisko (…) upadek nie jest wówczas tak niebezpieczny”- wyznawał jeden z bohaterów ,,Mistrza i Małgorzaty”[1]. Wydaje się, że również A. Łukaszenko stara się siadać na tyle nisko, żeby móc zamortyzować wszystkie swoje upadki. Jest autokratą pragmatycznym, nie mającym wygórowanych aspiracji bycia w pierwszym szeregu światowych przywódców (choć oczywiście skwapliwie wykorzystującym momenty, w których jest zapraszany do rozmów na wysokim szczeblu), znoszącym upokarzanie, krytykę, złośliwości (włącznie z serialem ,,Ojciec chrzestny”[2]) oraz publicznie przyznającym, że będzie prezydentem tak długo, jak mu pozwoli na to ,,starszy brat”[3]. Od 1994 roku jest też nieustannie zdanym na kredytową łaskę i niełaskę silniejszych, co nie buduje jego autorytetu na arenie międzynarodowej, ale pozwala kumulować ogromne zasoby na własne potrzeby.

Dlaczego Białorusini pokochali Łukaszenkę?

Od 28 lat świat przygląda się Białorusi rządzonej przez A. Łukaszenkę, w której systematycznie ogranicza się prawa człowieka i obywatela. A A. Łukaszenka przygląda się światu, który to toleruje, bo nie ma pomysłu co zrobić z białoruskim prezydentem. Przez długi czas najwygodniejszym alibi dla Zachodu był argument, że ten przywódca nie tylko został w 1994 roku wybrany w wolnych i demokratycznych wyborach, ale nieustannie utrzymuje wysoki poziom społecznego poparcia. Rzeczywiście, pierwsze wybory prezydenckie A. Łukaszenka niewątpliwie wygrał a stało się tak głównie dzięki populistycznym hasłom walki z korupcją oraz jego słabemu umocowaniu w politycznym establishmencie. Właśnie ten brak politycznego zaplecza spowodował, że był dla wyborców ,,nową twarzą”, której nie wiązali z trudnymi pierwszymi latami niepodległości i nie obwiniali za spadek poziomu życia. Kandydat nie miał więc ani wsparcia politycznego, ani sprecyzowanego programu wyborczego i paradoksalnie stało się to jego atutem.

Nowo wybrany prezydent szybko odnalazł się w trudnej rzeczywistości społeczno – politycznej lat 90. Nie robił rewolucji czy gwałtownych reform – przeciwnie – oparł się na starej nomenklaturze (z którą przed wyborami obiecał walczyć) a równocześnie krok po kroku zawłaszczał wszystkie sfery życia państwa. Patronował również powstaniu białoruskiego modelu gospodarczego- osobliwej hybrydy, dzięki której przez wiele lat utrzymywał się na powierzchni, wmawiając elektoratowi, że tyko w ten sposób prezydent ratuje prostego człowieka przed dzikim kapitalizmem i jego następstwami. I systematycznie budował wokół siebie strukturę, składającą się z biurokracji i przedstawicieli sektora służb, stanowiącą trzon opiniotwórczych oraz wpływowych społecznie elit legitymizujących jego przywództwo. Oczywiście elity nie czyniły tego bezinteresownie, co jednak nie dziwi, bo sam A. Łukaszenka to również polityczny pragmatyk, dla którego jedyną prawdziwą wartością jest władza, za którą nie stoi żadna przestrzeń aksjologiczna. Inaczej mówiąc, dla A. Łukaszenki najwyższym i jedynym celem jest utrzymanie się przy władzy ze wszelką cenę a próżnia ideologiczna jaką wytworzył wokół siebie przyciągała jak magnes równie pragmatycznych bezideowców, których obrotowość dobitnie egzemplifikowało ich elastyczne podejście do polityki zagranicznej, ekonomicznej, czy historycznej. I tak jak głównym celem A. Łukaszenki stało się przetrwanie bez względu na koszty i okoliczności, tak w jego otoczeniu dominowali ludzie, dla których najważniejsze było zachowanie prominentnych stanowisk w elicie politycznej, dzięki demonstracyjnie okazywanej lojalność wobec przywódcy.

To był moment kluczowy dla przywództwa A. Łukaszenki. Wówczas ten człowiek o wielu twarzach, ale ani jednej prawdziwej, stał się hegemonem na scenie politycznej i zbudował wokół siebie elitę władzy, wprost zależną od jego woli. Jego przetrwanie było warunkiem przetrwania całego układu polityczno – biznesowego, w którym podstawą była redystrybucja własności i przywilejów, zależna wyłącznie od woli przywódcy. Nadmienić należy, że warunkiem powodzenia całego projektu był jednak nie tylko konsensu wewnątrz elity władzy, ale także długofalowa gwarancja na czerpanie przez nią profitów z wielu form białorusko – rosyjskiej współpracy (przede wszystkim energetycznej, w ramach których Białoruś kupowała rosyjską ropę po konkurencyjnych cenach). Przetrwanie reżimu nie byłoby więc możliwe, gdyby nie parasol ochronny w postaci zewnętrznego wsparcia finansowego, płynącego pod różnymi warunkami. Taki mechanizm umożliwiał również redukowanie zagrożenia schizmy w elicie władzy, która była jednym z głównych beneficjentów białoruskiego modelu gospodarczego, zachowującego wiele radzieckich rozwiązań takich jak regulacje rządowe czy monopole państwowe. Podsumowując, powodzenie projektu legitymizacji A. Łukaszenki w dużej mierze zależało nie tylko od jego osobistych zdolności, ale także od czynnika zewnętrznego w postaci woli finansowania jego przywództwa przez Federację Rosyjską. Taki układ przez całe dziesięciolecia prowokował liczne pytania o zakres realnej suwerenności państwa białoruskiego. Pytania te po 2020 roku stały się w zasadzie retorycznymi.

Już pierwsze lata prezydentury A. Łukaszenki udowodniły, że kluczem do zrozumienia jego projektu politycznego jest elastyczny populizm, bez trudu łączący pozornie sprzeczne rozwiązania gospodarcze (elementy gospodarki centralnie sterowanej z elementami gospodarki wolnorynkowej; umożliwienie funkcjonowania prywatnej przedsiębiorczości i równoległe wspieranie postkomunistycznych, deficytowych przedsiębiorstw; okresowa rezygnacja z priorytetu politycznego w relacjach gospodarczych) z nową koncepcją geopolitycznej pozycji Białorusi, utrzymującej dobre relacje ze Wschodem i Zachodem. Białoruś stać się miała Szwajcarią Wschodu i wschodnioeuropejską Doliną Krzemową w jednym a wszystko to pod parasolem Państwa Związkowego, z którym A. Łukaszenka chciał się raz mocniej a raz słabiej integrować (oczywiście w zależności od temperatury relacji z Zachodem).

Początkowe sukcesy w łączeniu niepołączalnego przyniosły A. Łukaszence duży kredyt zaufania zarówno ze strony białoruskiego społeczeństwa, jak i państw europejskich. Równolegle jednak, w białoruskim obiegu politycznym zaczęły pojawiać się rozwiązania zwiastujące kierunek zmian reżimu: redukowanie obszaru wolności w przestrzeni medialnej, hamowanie rotacji kadr politycznych, redukowanie możliwości rywalizacji wyborczej. Wdrażanie kolejnych etapów inżynierii konstytucyjnej i wyborczej przynosiło efekty w postaci marginalizacji roli a następnie całkowitego podporządkowania legislatywy i sądownictwa prezydentowi. Wielopartyjność stała się właściwie fasadowa, podobnie jak deklaratywna niezależność związków zawodowych. Coraz śmielej i intensywniej przeprowadzano działania prowadzące do autorytaryzacji reżimu, wszystko to jednak wciąż wydawało się mniej skrystalizowane niż trajektoria zmian obrana przez Rosję. Społeczeństwo apatycznie przyzwyczajało się do tego, że wybory na Białorusi są nieuczciwe, a kolejne zmiany prawa wyborczego pełnią rolę listka figowego, mającego przykryć rzeczywiste intencje reżimu. Nawet jeśli pojawiały się sygnały o niezadowoleniu wybranych grup społecznych motywowanych politycznie (protesty opozycji w 2010 roku) lub ekonomicznie (np. marsze ,,pasożytów”) szybko je pacyfikowano, również dosypując trochę pieniędzy do systemu wsparcia socjalnego. Mylne jest więc  przekonanie, że przez całe dziesięciolecia społeczeństwo białoruskie entuzjastycznie przyjmowało przywództwo A. Łukaszenki. Po 1994 roku były przynajmniej dwa punkty zwrotne, w których była szansa na zmianę: wybory prezydenckie w 2010 roku i wybory prezydenckie w 2020 roku. Wówczas protesty ludzi na ulicach dokumentowały erozję legitymizacji przywództwa A. Łukaszenki. Niestety, w tych dwóch przypadkach białoruska opozycja polityczna walczyła nie tylko z białoruskim prezydentem, ale i z o wiele silniejszym przeciwnikiem jakim jest Rosja, która w obliczu niekontrolowanego kryzysu zawsze podawała pomocną dłoń białoruskiemu przywódcy. Natomiast na sygnały o represjach stosowanych wobec białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego (w tym fizycznej eliminacji przeciwników władzy), Zachód reagował słabo lub wcale.

Tabela 1. Wyniki wyborów prezydenckich na Białorusi w latach 1994 – 2020

Data wyborów

prezydenckich

Wynik Frekwencja
1994 I tura– 45%

II tura – 80%

79%

71%

2001 76% 83%
2006 82% 93%
2010 80% 91%
2015 84% 87%
2020 80% 84%

Źródło: opracowanie własne.

Czy sukces A. Łukaszenki tkwi w przeszłości Białorusi?

Zmiana, która nastąpiła w 1991 r. stała się dla Białorusi wielkim wyzwaniem. Niepewność przyszłości była na tyle intensywna, że ponad 80% mieszkańców republiki w ogólnozwiązkowym referendum opowiedziało się za pozostaniem w strukturach ZSRR. Obawiano się kryzysu, biedy i destabilizacji, a początek lat 90. pokazał, że obawy te były w dużej mierze uzasadnione. Wszystkie te emocje społeczne A. Łukaszenka skanalizował i wykorzystał w swojej pierwszej kampanii prezydenckiej. Podobnie umiejętnie przez lata żonglował poradzieckimi resentymentami, silnymi zwłaszcza w grupach (wobec których ZSRR prowadził politykę progodnościową), którym transformacja polityczno – gospodarcza przyniosła pogorszenie warunków życiowych,.  Na fali sojuznostalgii udało mu się wkrótce po pierwszych wybranych wyborach prezydenckich przyjąć w ogólnokrajowym referendum symbole państwowe, wyraźnie nawiązujące do gloryfikowanej przez niego radzieckiej przyszłości i równolegle formalnie potwierdzono hegemonię języka rosyjskiego w przestrzeni publicznej. Wyrażona w referendum prosowieckość otworzyła A. Łukaszence także drzwi do współpracy ze Federacją Rosyjską, z której przez kolejne dziesięciolecia korzystał w celu wzmocnienia swojej pozycji w elicie władzy. Białoruś miała diametralnie odmienną sytuację, niż na przykład państwa bałtyckie, uznające radziecką przeszłość za czas okupacji i A. Łukaszenka doskonale tę różnicę rozgrywał dla własnych celów. Na Białorusi wciąż maszerowały wojskowe defilady, które były nieodłącznym elementem celebry z okazji Dnia Pobiedy i był to prezydencki ukłon zarówno w stronę obwieszonych baretkami i orderami najważniejszych siłowików, jak i żyjących na granicy ubóstwa weteranów wojennych, o których w czasach transformacji zapomniano.

Z przestrzeni publicznej nie znikały więc symbole przeszłości (pomniki, onomastyka), przeciwnie, pamięć zbiorowa o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej nadal była podtrzymywana (również wśród młodszych pokoleń, jako ważny element w edukacji na wszystkich poziomach). Nic w tym niezwykłego- wojna była niezwykle traumatycznym okresem dla Białorusinów (ich wojenne straty ludzkie to ok. 2 000 000 osób, co stanowiło 25% populacji) a A. Łukaszenka szybko zrozumiał, że społeczna pamięć o niej jest na tyle silna, że strach przed bliżej niezidentyfikowanym konfliktem zagrażającym Białorusinom, może być dźwignią wzmacniającą pozycję przywódcy nawet kilkadziesiąt lat po WWO. Naturalnym więc jest, że to WWO stanowi punkt konstrukcyjny polityki historycznej państwa białoruskiego, przy czym jest to polityka bardzo fragmentaryczna i wybiórcza (w małym stopniu wspominana jest w niej np. kwestia Holokaustu, czy wojennych i powojennych przymusowych relokacji ludności). Białorusini przez lata żyli w kulcie bohaterów, wojskowych i cywilnych ofiar, obowiązkowych wycieczek szkolnych do miejsc związanych z martyrologią człowieka radzieckiego, niepamięcią o Kuropatach i historią Chatynia. Niemal sakralizowano czasy radzieckie, ale równolegle je instrumentalizowano dla potrzeb bieżącej polityki[4].

Powojnie dla wielu Białorusinów było czasem gwałtownych, ale pozytywnych zmian społecznych, migracji wewnętrznych ze wsi do miast, które oferowały wówczas liczne możliwości zawodowe i lepsze perspektywy finansowe. Jak w wielu innych republikach ZSRR kwestie tożsamościowe schodziły więc na dalszy plan, zwłaszcza że równolegle wobec powojennej ofensywy języka rosyjskiego i kultury radzieckiej tolerowano koncesjonowaną kulturę białoruską. A. Łukaszenka był świadom dobrych wspomnień o tamtych czasach, bo sam był beneficjentem przemian czasów radzieckich. Dlatego obiecywał Białorusinom sukcesy gospodarcze, których efekty będą zbliżone do sowieckiej, powojennej modernizacji. To miał być synonim sukcesu niepodległej Białorusi! I właściwie należy zgodzić się z taką konstatacją, bo poniekąd źródłem finansowania łukaszenkowskiej elity nadal jest zmodernizowany i rozwijany w BSRR w latach 70. XX wieku sektor chemiczny (produkcja nawozów potasowych) oraz przemysł rafinacji ropy naftowej. Radziecki okres powojenny dał więc wielu Białorusinom pokój, stabilizację i pewność zatrudnienia, choć oczywiście za cenę lojalności wobec Moskwy. Przyniósł jeszcze katastrofę w Czarnobylu, która dotkliwie skaziła terytorium Białorusi, ale o niej akurat propaganda łukaszenkowska nie wspomina. Nic więc dziwnego, że społeczeństwo białoruskie, przez całe dziesięciolecia karmione propagandową radziecką papką, wchłaniało prawie bezrefleksyjnie przekaz budowanej na wzorcach radzieckich propagandy reżimu A. Łukaszenki. Było to działanie strategiczne, wpisane w projekt legitymizacji przywództwa A. Łukaszenki, który nie tylko mentalnie sam był człowiekiem radzieckim, ale również wielokrotnie akcentował swoja dumę z tego powodu. Dla społeczeństwa było to zrozumiałe i akceptowalne –  ZSRR pozwolił stosunkowo niewielkiej Białorusi zachować godność republiki a w latach 90. Białorusini byli bardziej dumni z dokonań swego narodu w okresie WWO, niż z odzyskania niepodległości w 1991 roku[5].

Dzięki niezwykłej elastyczności równocześnie z apologizowaniem czasów radzieckich A. Łukaszenka okresowo grał kartą nacjonalistyczną. Najpoważniejszą próbą nacjonalistycznego wzmożenia wykorzystaną w strategii legitymizacyjnej przywódcy był okres po 2014 r., symbolicznie zaakcentowany pierwszym od wielu lat przemówieniem wygłoszonym przez prezydenta po białorusku (ale elementy nacjonalistyczne pojawiały się już wcześniej w fazach miękkiej białorutenizacji). W wyborach prezydenckich w 2015 roku, zaczęto selektywnie wprowadzać elementy przedradzieckiej historii Białorusi do polityki historycznej państwa[6] a sam prezydent pokazywał się publicznie w wyszywance[7].

Dla kogo ,,Baćka” jest ,,Łuką”?

Skomplikowana przeszłość, silne związki kulturowe i relacje rodzinne sprawiają, że Białorusini nie są wyłącznie prorosyjscy lub antyrosyjscy, a ta obrotowość ich orientacji geopolitycznych w dużej mierze wynika również z faktu, że wpływ Rosji na oficjalną białoruską przestrzeń informacyjną był i jest bardzo duży. A jeśli powiedzie się plan stworzenia zunifikowanej przestrzeni informacyjnej dla Państwa Związkowego będzie z pewnością jeszcze większy.

Obserwowanie zmian preferencji politycznych społeczeństwa jest na Białorusi coraz trudniejsze. Od lat (a po 2020 roku szczególnie), ze względu na niewielką dostępność do badań opinii publicznej, problem z ich wiarygodnością, rzetelnością oraz instrumentalizacją i falsyfikacją wyników (wykorzystywanych do realizacji potrzeb propagandowych) wokół zjawiska społecznego poparcia dla A. Łukaszenki narosło wiele mitów. Na przykład można jedynie spekulować, że przed wyborami prezydenckimi w 2020 roku poparcie dla prezydenta A. Łukaszenki nie przekraczało 25 – 30% i było generowanie przez grupy społeczne zdecydowanie słabiej wykształcone, bardziej prorosyjskie, podatne na hasła populistyczne oraz akceptujące paternalistyczny model przywództwa (więcej na ten temat piszemy w Raportach grupy), jednak trudno o precyzyjne dane.

Z pewnością A. Łukaszenka to polityk bardzo reaktywny, doskonale czytający sygnały płynące ze społeczeństwa (nawet wówczas, gdy publicznie i demonstracyjnie je neguje). Podczas wystąpień publicznych wielokrotnie przeczył sam sobie, czyniąc z  elastyczności graniczącej z absurdalnością oś konstrukcyjną strategii legitymizacyjnej. Ale ani elektorat, ani opozycja, ani nawet Kreml czy Zachód, nie przywiązują się do słów białoruskiego przywódcy, powszechnie bowiem wiadomo, że następnego dnia, bez krępacji, może im zaprzeczyć.

Oprócz społecznej akceptacji braku odpowiedzialności za słowo, udało się  A. Łukaszence osiągnąć jeszcze jeden sukces. Długotrwała praktyka wpajania społeczeństwu przekonania, że duże zaangażowanie państwa w gospodarkę jest wyrazem odpowiedzialności prezydenta za obywateli spowodowała, że część obywateli uznawała to za rzecz naturalną i optymalną. Prezydent stał się dla wielu z nich ,,Baćką”, personifikującym patriarchalny model przywództwa. Oczywiście nie oznacza to, że Białorusini, zwłaszcza młodsze pokolenia, nie cenią prywatnej przedsiębiorczości – jest dokładnie na odwrót -grupa ta systematycznie rośnie. Nadal jednak część betonowego elektoratu reżimu konsekwentnie oczekuje od państwa ingerencji w tę sferę życia i postrzega modernizację przede wszystkim przez pryzmat własnych, powojennych doświadczeń[8]. W ramach wywiązywania się z umowy społecznej, której dwoma fundamentami były stabilność i socjal, A. Łukaszenka przez wiele lat hamował lub przynajmniej osłabiał reformy gospodarcze, choć nie udało mu się uniknąć częściowych reform niepopularnych społecznie (jak podniesienie wieku emerytalnego). Utrzymywanie takiej struktury gospodarki przekłada się również na strukturę zatrudnienia, w której dominujący jest kontrolowany przez władze sektor państwowy. Umożliwia to wykorzystywanie argumentu obawy przed utratą zatrudnienia w procesie umacniania przywództwa A. Łukaszenki. Nieprzypadkowo więc represje w stosunku do niepokornych często przybierają formę zwolnień i degradacji. Niskie zarobki w sferze budżetowej powodują również, że nakładane na niepokornych kary grzywien są dotkliwe dla budżetów domowych.

Łukaszenka zachowuje swoja władzę z jeszcze jednego względu. Część społeczeństwa, w tym również część elity władzy, jest przekonana, że jego przywództwo jest w zasadzie bezalternatywne. Takie podejście stymulowane jest stosowaną przez wiele lat karuzelą kadrową, skutecznie eliminującą z jego otoczenia i całej przestrzeni publicznej osoby posiadające autorytet i charyzmę. Wszyscy, którzy mogliby umocnić swoją pozycję społeczną i polityczną, a w konsekwencji stanowić zagrożenie dla pozycji A. Łukaszenki, znikają w sposób symboliczny lub fizyczny (bez względu na to czy pochodzą z elity władzy, czy z opozycji). Nadmierna aktywność, zbyt duża ekspozycja medialna, podobnie jak otwarta prorosyjskość kandydata czy duże zasoby finansowe mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa osobistego. Wyroki, które dostali kontrkandydaci w ostatnich wyborach prezydenckich (S. Cichanouski, W. Babryka) mają więc pełnić funkcję odstraszającą. Podobnie rzecz się ma z regularnie powtarzanymi procesami pokazowymi zwykle pojawiającymi się w sprawach korupcyjnych, w których główną rolę (utraciwszy łaskę i zaufanie przywódcy) grają przedstawiciele łukaszenkowskiej elity. Dla wielu Białorusinów A. Łukaszenka nie jest wieć opiekuńczym ojcem, ale znienawidzonym ,,Łuką 3%” – przywódcą dystopijnego państwa, w którym nowomowa obsługuje oficjalną przestrzeń publiczną, poza którą toczy się prawdziwe życie statystycznego młodego Białorusina. W sytuacji, gdy ludzie są zatrzymywani za spacer w biało – czerwono- białych skarpetkach słowa samego A. Łukaszenki są szczególnie cyniczne, bo wielokrotnie podkreślał on, że dbanie o bezpieczeństwo obywateli jest priorytetem państwa[9].

Państwo to ja, czyli czym jest łukaszenkizm?

W pracach poświęconych współczesnej Białorusi zwykle podaje się ją za przykład systemu autorytarnego. Czy jest on jednak wyjątkowy w swej formie i treści? Innymi słowy, czy istnieje odmienny od innych tego typu systemów autorytaryzm białoruski, czyli łukaszenkizm?[10]. Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Łukaszenkizm bowiem, w przeciwieństwie do putinizmu nie jest ideologią, to określenie opisuje raczej szczególną mechanikę władzy. Jedną z cech, która go łączy z putinizmem są sukcesy w konsolidacji elity władzy a jej zasadniczy trzon tworzą grupy biurokracji oraz przedstawiciele służb, ale na tym analogie się kończą.

Łukaszenkizm nie jest również rodzajem kultu jednostki, w przestrzeni publicznej nie epatuje się wizerunkiem przywódcy bardziej niż w innych państwach regionu, onomastyka nie nadużywa jego nazwiska, choć należy zastrzec, że w Kodeksie Karnym jest artykuł dotyczący znieważania prezydenta[11]. Łukaszenkizm jest raczej pewnym sposobem funkcjonowania państwa, które stopniowo staje się osobistym zasobem przywódcy, żerującym na państwie jak pasożyt. „Nie zrezygnuję nagle z prezydentury” – powiedział A. Łukaszenka- „Nie mam nic poza Białorusią. Trzymam ją i trzymam się jej”[12]. Pozycja przywódcy wzmacniana jest więc kosztem państwa, osłabienia jego instytucji oraz wdrażania modelu gospodarczego umożliwiającego przywódcy drenowania gospodarki w celach osobistych. Zachowanie władzy przez A. Łukaszenkę stało się jego głównym celem: ,,Nie znam innego sposobu na życie. Chciałbym zrezygnować, gdybym wiedział coś innego. Nawet sobie nie wyobrażam: nie jestem prezydentem, ale co mam robić rano? Całe moje świadome życie od 38 roku życia jest w tym”[13]. To oznacza, że przetrwanie polityczne identyfikuje on z przetrwaniem osobistym a nawet fizycznym.

Społeczeństwu przez całe lata wpajano przekonanie, że tylko A. Łukaszenka jest gwarantem niepodległości tego państwa, bo broni je przed nadmiernym pogłębieniem integracji z Rosją. Oczywiście po 2020 roku płynnie i błyskawicznie zmieniono tę narrację na kompletnie przeciwną, wedle której A. Łukaszenka jest gwarantem pogłębienia integracji z Rosją, a sama integracja nie tylko nie zagraża suwerenności Białorusi, ale przeciwnie, wzmacnia to państwo dzięki sile Państwa Związkowego. Nikt specjalnie się tym zmianom nie dziwił, bowiem  zmienność narracji jest w zasadzie elementem stałym łukaszenkizmu.

Brak komponentu ideologicznego w łukaszenkizmie powoduje, że mamy do czynienia z autorytaryzmem o charakterze elastycznym (okresami liberalizacji i wzmożonej represywności). W warstwie oficjalnej narracji cechą fundamentalną jest synkretyzm, w którym sowieckość to rodzaj osnowy, zbudowanej z tradycji, rytuałów i symboliki (kompilowanych w dość dowolny sposób), dopełnianej w miarę potrzeb argumentami nacjonalistycznymi oraz obrotowymi argumentami geopolitycznymi.

Łukaszenkizm nie jest historią wielkoformatowego przywódcy charyzmatycznego. A analiza fenomenu jego politycznego przetrwania to raczej smutna i prozaiczna historia o tym, jak krok po kroku odbierano wolność ludziom myślącym przede wszystkim za co przeżyć do końca miesiąca. Zabiegi stosowane w celu wzmocnienia pozycji tego przywódcy należą do tradycyjnego arsenału środków wykorzystywanych również w innych państwach regionu, które charakteryzuje deficyt demokracji (marginalizacja legislatywy w następstwie konfliktu z prezydentem, zerowanie kadencji, zniesienie limitu kadencji, referenda konstytucyjne).

Krok po kroku państwo Białoruś stawała się więc osobistym lennem przywódcy. Zbudował on wokół siebie cały system polityczno – gospodarczych naczyń połączonych, drenujący zasoby państwa i umożliwiający prezydentowi arbitralna redystrybucję tych zasobów. Beneficjentem kolejnych transzy wsparcia kredytowego z Moskwy, MFW, Banku Światowego, Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju czy UE nie było społeczeństwo białoruskie, ale elita władzy z prezydentem na czele. Pozorowana wielowektorowość polityki zagranicznej w rzeczywistości oznaczała właściwie multiplikację źródeł subsydiowania reżimu oraz próbę zbudowania przeciwwagi dla relacji z Rosją, która uzależniała pomoc finansową od pogłębienia integracji, którą przez całe lata grał A. Łukaszenka[14]. Oczywiście, nie jest to rozwiązanie unikalne, zarówno w skali regionalnej, jak i globalnej – imponuje jednak okres realizacji samego projektu. Przez kolejne dziesięciolecia trwała przecież stagnacja gospodarcza, z którą Białorusini nauczyli się żyć i poniekąd akceptować (m.in. dzięki temu, że państwo przymykało oko na rozległą szarą strefę i fakt, że w poszukiwaniu lepszego życia masowo wyjeżdżają za chlebem). Mimo tego część społeczeństwa nadal wierzyła w oficjalną narrację, że miejsce poradzieckich molochów w bezbolesny sposób zajmie branża IT, na czele z flagową inwestycją w park przemysłowy ,,Wielki Kamień”.

Drugim kluczowym komponentem łukaszenkizmu jest celowe kształtowanie bezalternatywnej przestrzeni politycznej. Państwo stopniowo przechodziło w stan autorytarnej comy, w której hamowano wszelkie tendencje demokratyzacyjne. Władza świadomie utrwalała w społeczeństwie przekonanie, że wybory mają jedynie rytualny, plebiscytarny charakter a kluczem do stabilizacji społeczno – politycznej i utrzymywania geopolitycznej pozycji Białorusi jest przetrwanie reżimu personalistycznego, czyli łukaszenkizmu. Przez całe lata promowaną propagandową tezę, że niepodległa Białoruś istnieje wyłącznie dzięki międzynarodowej pozycji i sile charakteru samego A. Łukaszenki a w ten sposób nierozerwalnie wiązano losy jego przywództwa z losami państwa. Na korzyść samego A. Łukaszenki niewątpliwie działał też fakt, że Zachód nie miał pomysłu na Białoruś, a politycy  często pozostawali w przestrzeni myślenia życzeniowego, co najlepiej dokumentowała wypowiedź prezydent Litwy Dalii Grybauskaite, że „Łukaszenko jest gwarantem stabilności gospodarczej i politycznej, a także niepodległości”[15].

Dziś już nikt nie ma złudzeń, że A. Łukaszenka chce zmienić Konstytucję po to, by wyzerować kadencje i rządzić przynajmniej do 2035 roku (czyli przez co najmniej przez 40 lat). Proponowane poprawki są wyraźnie inspirowane rozwiązaniami kazachstańskimi i rosyjskimi (teoretycznie wzmacniają pozaparlamentarny organ władzy ustawodawczej w postaci Ogólnokrajowego Zgromadzenia Ludowego, ale w rzeczywistości mają ,,zabetonować” łukaszenkizm). Niejako ,,przy okazji” zminimalizowano również ryzyko pojawienia się na scenie politycznej ewentualnego kontrkandydata, bo po opuszczeniu Białorusi przez 20 lat nie można będzie starać się o prezydenturę. Czym więc łukaszenkizm różni się od innych autorytaryzmów obecnych w tym regionie świata? Różni go od innych obrana strategia przetrwania, w ramach której stworzył autokreację ,,kartoflanego dyktatora”. Dyktatora, przez całe lata traktowanego pół żartem pół serio i świadomie siadającego na niskim stołku. To była cena, którą A. Łukaszenka zapłacił za przetrwanie. Na tle innych autokratów, w tym W. Putina, wydawał się światu mniej groźny, ale była to manipulacja – efekt oddziaływania całkowicie świadomie zbudowanym wizerunkiem. Podkreślał to nawet sam A. Łukaszenka mówiąc: ,,Są dyktatorzy trochę gorsi ode mnie, nie? Jestem już mniejszym złem”[16].

Wydarzenia z 2020 r. po raz kolejny jednak sprowokowały Zachód do dyskusji, kim naprawdę jest A. Łukaszenka? Czy jednak zachowanie białoruskich władz po sierpniu 2020 roku charakteryzowało się jakąś szczególną specyfiką? Nie, przecież reżim wykorzystywał dokładnie to samo instrumentarium represji, co przez wiele wcześniejszych lat. A. Łukaszenka też był taki sam, jak 5 czy 10 lat temu. I potwierdził to w wywiadzie udzielonym 19 listopada 2021 roku dla BBC (przeprowadzonym przez Steve`a Barnetta Rosenberga), w którym kreował się ona na silnego, samodzielnego przywódcę, nie muszącego posiłkować się rosyjskim wsparciem, akceptującego ,,cywilizowaną” opozycję („To patrioci. Prowadzimy dialog i będziemy negocjować z tą opozycją niezależnie od ich punktu widzenia”[17]) i krytykującego zdrajców (,,To nie opozycja, to zdrajcy”[18]; „To zdrajcy państwa białoruskiego. Uciekli z kraju i pozostają za granicą”[19]). Wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że był to wyłącznie polityczny teatr, a sytuacja samego przywódcy była bardzo trudna. Był to dokładnie ten sam A. Łukaszenka, którego Zachód obserwował przez lata i jak zwykle w przypadku wystąpień publicznych tego polityka po raz kolejny, z premedytacją wykorzystywał on elementy humorystyczne a nawet autoironiczne w autoprezentacji. To wystąpienie było esencją łukaszenkizmu, przez lata stwarzającego złudzenie, że jest autorytaryzmem w wersji light a państwem rządzi soft dyktator.

Wizerunek publiczny białoruskiego prezydenta był fuzją kilku elementów, wśród których za najważniejsze uznać należy:

  • automitologizację jego pochodzenia jako człowieka sowieckiego,
  • autokreację jako prostego i ubogiego człowieka z ludu;
  • postać archetypicznego ojca (Koli i całego narodu).

Konsekwencje takiego sposobu postrzegania A. Łukaszenki są odczuwalne do dziś, często dochodzi do relatywizacji jego działań. Przekaz propagandowy celowo uwypukla komponent komiczny wizerunku, tak jak w przypadku corocznych konferencji prasowych. To teatr A. Łukaszenki, coś więcej, niż tylko odpowiadanie na z góry znane pytania.  Jego wystąpienia to spektakle, będące źródłem rozrywki także dla opinii publicznej na Zachodzie. Nie dziwiło zatem nikogo, że nawet w pierwszej fazie koronakryzysu przywódca próbował wykorzystać podobne instrumentarium: wyśmiewał epidemię, nazywając ją ,,globalną psychozą”[20] i proponował niekonwencjonalne środki walki z wirusem w postaci: jazdy traktorem, picia wódki czy wizyty w bani.

Wyczyny tego polityka wielokrotnie były obiektem kpin. Światowe media obiegały zdjęcia i filmy z A. Łukaszenką: na wykopkach, w czasie sianokosów, na traktorze, na łyżworolkach, na meczu hokejowym, czy z marchewką dla Stevena Seagala. Przez całe lata zabawne cytaty z A. Łukaszenki krążyły po sieci. A o to gejach (,,Lepiej być dyktatorem, niż gejem”[21], a to o lesbijkach (,,Jeśli ktoś jest lesbijką, to wina mężczyzny”[22], a to kobietach (np. o kontrkandydatce w wyborach prezydenckich S. Cichanouskiej – ,,Ugotowała dobry kotlet, ugotowała dzieci, zapach tego kotleta jest nadal przyjemny …”), a to o dyktaturze („Gdybyśmy mieli prawdziwą dyktaturę, wszyscy w Mińsku jeździli na rowerach, a nie samochodach” – wszystko to dawało dość wygodny pretekst, by nie traktować tego soft dyktatora na poważnie. W 2020 roku został on nawet uhonorowany (wspólnie z W. Putinem) nagrodą Ig Nobla „za wykorzystanie pandemii wirusa Covid-19 do nauczenia świata, że ​​politycy mogą mieć bardziej bezpośredni wpływ na życie i śmierć, niż naukowcy i lekarze” [23]. To już drugi Ig Nobel dla A. Łukaszenki, poprzednio otrzymał go w 2013 roku za wprowadzenie zakazu publicznego aplauzu, co zakończyło się aresztowaniem jednorękiego mężczyzny za oklaski. A zakaz filmowania łukaszenkowskiej łysiny? A Łukaszenka wysiadający ze śmigłowca w stroju Rambo? A John Oliver obśmiewający walkę białoruskiego reżimu z pluszakami?[24].

Po wydarzeniach 2020 roku zasadnym wydaje się jednak pytanie, co nas tak bawiło? Czy bagatelizowaliśmy rzeczywistą opresywność reżimu A. Łukaszenki, bo obok funkcjonował putinizm, który był autorytaryzmem ,,na serio”? Czy może na własne życzenie staliśmy się widzami teatru jednego aktora, w którym od ponad 20 lat grano ten sam scenariusz? A przecież w tym samym czasie przeciwnicy A. Łukaszenki siedzieli w więzieniach, tłamszono przejawy społecznego sprzeciwu likwidując kolejne organizacje, i jawnie i nieoficjalnie walczono z opozycją. Sekretarz prasowy A. Łukaszenki, Natalia Eismont w programie „Markov. Nic osobistego” emitowanym na kanale ONT ujęła to z rozbrajającą szczerością, mówiąc: ,,Wydaje mi się, że już tak często używamy tego słowa, że ​​dyktatura jest naszą marką”[25]. Według władzy dyktatura stała się więc marką a przywódca stał się twarzą tej marki. A była to marka bardzo kosztochłonna, bo wielokrotnie podkreślający swe zamiłowanie do ubóstwa A. Łukaszenka skumulował gigantyczny majątek. Kiedy w opublikowanym przez Nextę filmie ,,Лукашенко. Золотое дно” upubliczniono informacje o wielkim bogactwie A. Łukaszenki i luksusach, kórymi lubi się otaczać (prywatnej posiadłości na luksusowych przedmieściach Mińska, licznych rezydencjach na Białorusi, Boeingu 767, helikopterze Agusta Westland AW139, Maybachu czy zegarku Patek Philippe Calatrava), większość komentujących (przez rok film tylko na YT miał ponad 6 milionów odtworzeń) nie była zdziwiona ani rozmiarami bogactwa, ani faktem, że dla A. Łukaszenki budżet państwa i jego prywatny majątek stanowią jedność.

Po wyborach prezydenckich w 2020 roku A.  Łukaszenka wielokrotnie udowodnił, że komiczny rys jego politycznego portretu to tylko niewielka cześć o wiele bardziej skomplikowanej całości. To polityczny pragmatyk, który w desperacji jest gotów działać nieprzewidywalnie i ryzykownie, czego przykładem porwanie samolotu z Ramanem Protasiewiczem. Miał to przecież być w dużej mierze gest symboliczny w równym stopniu skierowany do międzynarodowej opinii publicznej, co do społeczeństwa białoruskiego. Na oczach całego świata, podczas konferencji łamano młodego blogera, zmuszając go do publicznego auto da fe, godnego spektakli stalinowskich. Do mediów zaczęły również przenikać mrożące krew w żyłach informacje na temat obozów, które władza  przygotowała dla opozycji (ogrodzenie pod napięciem, drut kolczasty, kamery CCTV[26]), brutalnych torturach, gwałtach na zatrzymanych, zastraszaniu odbieraniem praw rodzicielskich, zwolnieniach z pracy.

Dziś nikt już chyba nie ma złudzeń kim jest A. Łukaszenka. Zachód nadal jednak nie ma pomysłu jak się wobec niego zachować, co było doskonale widoczne podczas kryzysu migracyjnego. OBWE od 28 lat nie uznaje wyników białoruskich wyborów, co oczywiście nie robi na nikim żadnego wrażenia. Aktualnie na Białorusi ponad 1000 osób uznawanych jest za więźniów politycznych, nadal wykonywana jest kara śmierci a porządku podczas referendum konstytucyjnego pilnować mają weterani specnazu. W tym kontekście słowa A. Łukaszenki brzmią jak ponury żart: „Przejechałem cały świat. Widziałem całą Europę. Wszystko ściśnięte. Wszystko zadymione. Wszystko brudne. Ludzie ocierają się jeden o drugiego, pchają się. Ciężko żyć ludziom tam. A tu, w środku tego chaosu – dusza się raduje…“[27].

Swoją strategię przetrwania za wszelką cenę A. Łukaszenka realizuje również od 24 lutego, lawirując między pchającym go do wojny Kremlem a własnym społeczeństwem, które jest niechętne udziałowi białoruskich wojsk w rosyjskiej agresji. Czy białoruskie wojska wejdą na Ukrainę? Wszystko zależy od tego, jaki scenariusz wydarzeń będzie dla białoruskiego dyktatora bezpieczniejszy. I co z tego, że znów przysiadł na niskim stołku i ucieka od odpowiedzialności i jednoznacznej decyzji, równocześnie udostępniając terytorium Białorusi rosyjskiej armii?  Być może właśnie dzięki temu łukaszenkizm po raz kolejny przetrwa…

Autorka analizy: Justyna Olędzka

[1] M. Bułhakow, Mistrz i Małgorzata, Warszawa 2007, s. 182.

[2]Serial wyemitowany przez rosyjską telewizję w 2010 roku przed wyborami prezydenckimi na Białorusi, https://www.youtube.com/watch?v=KDeQj8SGB40 , dostęp: 01.03.22.

[3]Путин и Лукашенко отвечают на вопросы журналистов после переговоров, https://www.youtube.com/watch?v=X3MvyujrjWg, dostęp: 01.03.22.

[4] Według A. Łukaszenki „Z jednej strony twórcy BRL chcieli niepodległości, z drugiej byli gotowi prosić o pomoc każdego, a wtedy znowu byliby pod czyimś butem”[4], cytat za Лукашенко о БНР, https://www.belta.by/president/view/lukashenko-o-bnr-neobhodimo-znat-pravdu-o-teh-sobytijah-no-gorditsja-imi-ne-stoit-294905-2018/, dostęp: 01.03.22.

[5]Национальный опрос 2-12 июня 2013 г., http://www.old.iiseps.org/data13-61.html, dostęp: 01.03.22.

[6]W marcu 2018 r. władze zezwoliły opozycji na zorganizowanie uroczystości z okazji rocznicy ustanowienia Białoruskiej Republiki Ludowej.

[7]Лукашенко в „вышиванке” контролировал жатву с вертолёта, https://euroradio.fm/ru/lukashenko-v-vyshivanke-kontroliroval-zhatvu-s-vertoleta-foto-video, dostęp: 01.03.22.

[8]Беларусы змяніліся за апошнія дзесяць год. Аб гэтым сведчыць 7-ая хваля апытанняў па каштоўнасцях, https://belinstitute.com/en/node/3128?q=be/article/belarusy-zmyanilisya-za-aposhniya-dzesyac-god-ab-getym-svedchyc-7-aya-khvalya-apytannyau-pa&fbclid=IwAR1ju24aXayttyaHRzZkgGD83clQRLa4lVR-JH01jU1NV0CJdjr_CooW_Fw, dostęp: 01.03.22.

[9]Лукашенко не считает, что белорусы живут в атмосфере страха после президентских выборов, https://tass.ru/mezhdunarodnaya-panorama/12561527?utm_source=google.com&utm_medium=organic&utm_campaign=google.com&utm_referrer=google.com, dostęp: 01.03.22.

[10]S. Eke, T. Kuzio, Sultanism In Eastern Europe: The Socio-Political Roots of Authoritarian Populism In Belarus, Europe- Asia Studies 52(32)/2000, s. 523-547; M. Frear, Belarus Under Lukashenka. Adaptive Authoritarianism, Routledge 2020, s. 65-71.

[11]Art. 368 KK, https://kodeksy-by.com/ugolovnyj_kodeks_rb/368.htm, dostęp: 01.03.22.

[12]Лукашенко заявил, что у него ничего нет, кроме Белоруссии, https://www.rbc.ru/rbcfreenews/60254c269a7947dce5987cb7, dostęp:01.03.22.

[13]«Лукашенко никуда не побежит»: цитаты из интервью президента Белоруссии, https://www.rbc.ru/politics/06/08/2020/5f2c3d2e9a7947f4561de965, dostęp:01.03.22.

[14]Do sukcesów dyplomacji Mińska  należą np. organizacja sesji Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE i organizacja spotkań Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.

[15]Грибаускайте: Лукашенко гарантирует стабильность в Беларуси, http://www.baltic-course.com/rus/es_baltija/?doc=33867&output=d, dostęp: 01.03.22.

[16]Интервью медиахолдингу „Блумберг”, https://president.gov.by/ru/events/intervjju-mediaxoldingu-blumberg-11120, dostęp: 01.03.22.

[17]Лукашенко: Теперь слушай, как было! Не выхватывай из общего контекста один эпизод! // Интервью BBC, https://www.youtube.com/watch?v=vyhHnDxb6mo, dostęp: 01.03.22.

[18]Tamże.

[19]Tamże.

[20]Лукашенко о коронавирусе и психозе, или Что на самом деле не хватает клиникам, https://www.youtube.com/watch?v=G0RvhAOKBxE, dostęp: 01.03.22.

[21]А. Лукашенко: лучше быть диктатором, чем голубым, https://www.youtube.com/watch?v=i0SN8S8PeA0, dostęp: 01.03.22.

[22]«Думаю, жить буду как минимум до 90 лет», https://gazetaby.com/post/dumayu-zhit-budu-kak-minimum-do-90-let/39591/, dostęp: 01.03.22.

[23]Putin, Lukashenko Awarded ‘Ig Nobel Prize’ for Coronavirus Response, https://www.themoscowtimes.com/2020/09/18/putin-lukashenko-awarded-ig-nobel-prize-for-coronavirus-response-a71481, dostęp: 01.03.22.

[24]Lukashenko: Last Week Tonight with John Oliver (HBO); https://www.youtube.com/watch?v=27FpoRiStgk&t=2s; dostęp: 01.03.22.

[25]Наталья Эйсмонт о работе пресс-секретарем Президента Республики Беларусь, https://www.youtube.com/watch?v=hmkG-x284rA; dostęp: 01.03.22.

[26]New video shows possible prison camp in eastern Europe, https://www.youtube.com/watch?v=jmXOMElOFKo&t=2s; dostęp: 01.03.22.

[27]Доклад Президента Республики Беларусь А.Г.Лукашенко на третьем Всебелорусском народном собрании; https://president.gov.by/ru/events/doklad-prezidenta-respubliki-belarus-aglukashenko-na-tretjem-vsebelorusskom-narodnom-sobranii-5863, dostęp: 01.03.22.

Autor: Grupa Analityczna “Białoruś w regionie”

Grupa Analityczna „BIAŁORUŚ-UKRAINA-REGION”, działająca przy Studium Europy Wschodniej UW, powstała w 2020 roku jako odpowiedź na wydarzenia, rozpoczęte w sierpniu 2020 roku w Białorusi. Głównym celem Grupy jest analiza zjawisk zarówno wewnątrzkrajowych, jak i regionalnych, na różnych płaszczyznach: zmiany systemu, polityki, gospodarki, społeczeństwa, kultury, relacji międzynarodowych. Od początku swojego istnienia Grupa nosiła tytuł „Białoruś w regionie”, natomiast po lutym 2022 roku fokus zainteresowań ekspertów i ekspertek Grupy w sposób naturalny znacząco rozszerzył o zagadnienia ukraińskie, i w październiku 2022 roku nazwę Grupy zmieniono na „BIAŁORUŚ-UKRAINA-REGION”. Pierwszym kierownikiem Grupy był amb. Jerzy Marek Nowakowski, a od października 2022 jest nim prof. Henryk Litwin. Grupa składa się z ekspertów i ekspertek o uznanym dorobku naukowym i analitycznym z Polski, Białorusi, Litwy i Ukrainy. Prace zespołu rozpoczęły się pod koniec grudnia 2020 roku. Grupa Analityczna działa na zasadzie think-tanku, a przy opracowaniu poszczególnych zagadnień są zapraszani doświadczeni eksperci z danej dziedziny.

Zobacz wszystkie wpisy od Grupa Analityczna “Białoruś w regionie” → Zobacz całą redakcję portalu →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *